Nikt z nas
nie chciałby mieć sobowtóra. Niektórych z nas, na samą myśl o
tym skręca żołądek. Chcemy być unikalni, jedyni w swoim rodzaju,
niepowtarzalni. Ale sobowtóry się zdarzają. Na świecie jest
co najmniej kilka osób, które wyglądają podobnie jak ty.
Niepokojące? A jakże. Jednak, czy warto się tym przejmować? Nie,
nie warto. A dlaczego powiem wam na koniec tej recenzji, ale sądzę,
że domyślacie się dlaczego.
Jednak co w
chwili, gdy ktoś porównuje nas do fikcyjnej postaci? Bycie podobnym
do osoby, która nawet nie istnieje, ale jest przedmiotem niemałego
kultu osób ogarniętych obsesją na jej punkcie. To jest
przerażające. Co innego, gdy ktoś normalnie lubi tę postać i
zobaczył w was podobieństwo do siebie, a co innego, gdy człowiek
obsesyjnie ją wielbi i za wszelką cenę, chce ją znaleźć wśród
ludzi.
Na początek
rozkocha w sobie dziewczynę, sprawi, że się od niego uzależni, a
potem będzie powoli przekonywał, nęcił, zmuszał, aż w końcu
taka osoba da się przekonać, porzuci swoje ja i stanie się kimś,
kto istnieje jedynie na kartach powieści, komiksów, czy ekranie
komputera. Samo myślenie o tym jest przerażające. Nikt z nas nie
chciałby zostać omotanym, zmuszonym do bycia kimś innym. Chcemy
być sobą. Co innego, jest po prostu lubić daną postać, ale nie
żywić do niej większych uczuć. Ale gdy ściany twojego pokoju
powoli zapełniają się jej zdjęciami, zdjęciami osób, które się
za nią przebrały, to nie jest to normalne. To jest choroba i
powinno się to leczyć. Nie możemy się uzależnić od fikcyjnej
postaci.
Dwie rude
dziewczyny i jeden chłopak. Miłość, zazdrość, obsesja i
tajemnice. Zuzanna jest młodą dziewczyną, uczennicą warszawskiego
liceum, która pasjonuje się filmem i fotografią. Jest niezwykle
inteligentna, błyskotliwa, pełna pozytywnej energii. Bardzo
wyróżnia się w tłumie dzięki swoim przepięknym ognistorudym
włosom. W jej życiu nie ma wielu niespodzianek, żyje raczej
spokojnie, ale szczęśliwie, aż do czasu gdy w jej szkole pojawia
się nowy uczeń, niezwykle przystojny, intrygujący chłopak o
imieniu Michał.
Jego
przybycie owiane jest tajemnicą. Nikt tak naprawdę nie wie,
dlaczego się przeniósł, a snute przez uczniów teorie sprawiają,
że uczniowie czują lekki niepokój. Michał zafascynowany jest
kulturą Japonii, żyje wśród bohaterów anime. A dokładniej
jednej bohaterki, która stała się jego obsesją. Gdy widzi
Zuzannę, wie że musi ją zdobyć, niesamowicie mu się ona podoba.
To on tutaj rozdaje karty, doskonale wie czego chce.
Jednak,
ukrywa on więcej niż może się z pozoru wydawać.
Rozpoczyna
grę, aby zdobyć Zuzannę.
Książka
porusza bardzo ważny i ciekawy temat. Obsesja na punkcie fikcyjnej
postaci, w tym przypadku z anime, może przenieść się na osobę
żywą, realną. Osoba, ogarnięta obsesją może chcieć z całej
siły zmienić drugą osobę, zmusić ją by dla niej stała się
obiektem jej obsesji. Jest to bardzo intrygujący temat, w który
czytelnik z zaciekawieniem się wgłębia. To, samo z siebie podobało
mi się, ale poczułam się lekko oburzona. Co prawda, autorka nie
dała żadnego znaku, że każdy kto lubuje się w kulturze
azjatyckiej, może stać się kimś takim, jednak i tak czuję
obowiązek dodania w tej kwestii czegoś od siebie. Zanim przejdziemy
dalej, pragnę uświadomić was, że takie przypadki zdarzają się
bardzo rzadko i nie są one spowodowane anime, bądź mangą samymi w
sobie.
Powodem
takich zachować, jest jedynie słaba psychika człowieka, który ma
z tym styczność. A to są naprawdę skrajne i rzadkie przypadki. I
nie oznacza to, że anime jest czymś złym. Nie wykluczam, że są
tytuły, które potrafią lekko zmienić myślenie. Uważam jednak,
że człowiek zdrowy na umyśle, nigdy nie dałby się owładnąć
taką obsesją. Sama spędzam dużo czasu na oglądaniu anime i jakoś
nigdy nie zostałam pochłonięta przez chorobliwą obsesją w
związku z tą postacią. Bohater tej książki, jest naprawdę
rzadkim przypadkiem i do teraz zastanawiam się, dlaczego taki był.
Autorka
przedstawiła go jako niezwykle inteligentnego chłopaka, naprawdę
nie mogłam się nadziwić i cały czas głowiłam się, co się z
nim stało, dlaczego stał się tą osobą, którą przedstawiła nam
autorka. Nie miałam wrażenia, że ma pomieszane w głowie. Był
ogarnięty obsesją, ale sprawiał wrażenie całkowicie normalnego
chłopaka. No, może nie całkowicie. Z pozoru inteligentny, na
pierwszy rzut oka normalny, a gdy przyjrzysz się bliżej, to pod tą
fasadą ujrzysz człowieka chorego. To mnie najbardziej zaskoczyło.
A Zuzanna,
no cóż. Sami się przekonajcie jaka była.
Mimo, że
książka porusza temat w jakiś sposób bliski mojemu sercu, to gdy
zaczynałam ją czytać, to nie potrafiłam się wciągnąć i
szczerze mówiąc, czytałam na siłę, zmuszając się do
przewracania kolejnych kartek. Sama nie wiem dlaczego tak było.
Czytałam, ale byłam znudzona, nie potrafiłam w nią wsiąknąć,
jak to jest w przypadku innych książek. Dla porównania, dam wam
przykład książki, którą zaczęłam zaraz po "Sobowtórze",
a był to "Bilet do szczęścia" pani Beaty Majewskiej.
Ledwo przeczytałam pierwszą stronę i już zostałam wciągnięta.
I oderwałam się dopiero 120 stron później o 2 w nocy. A na
początku mojej przygody z "Sobowtórem", cały czas
myślałam o innych czekających na mnie książkach, które jawiły
się interesująco. Ale nie poddawałam się, bo mimo wszystko byłam
zaciekawiona.
Temat mangi
i anime nie jest mi obcy i nie mogłam doczekać się zakończenia
tej powieści. Chciałam dowiedzieć się jak autorka to skończy, jak
rozwiąże wątki. Takie pozycje zawsze mnie zaciekawiają i mimo
wszystko nie potrafię się oderwać.
I teraz
uwaga, 50 stron później przepadłam. Wsiąkanie w tę książkę
troszkę mi zajęło, ale gdy się już wciągnęłam, to prawie za
jednym zamachem przeczytałam całą. I pod koniec byłam pod
ogromnym wrażeniem i odłożyłam ją z uśmiechem, ciesząc się,
że mogłam ją przeczytać. Autorka stworzyła naprawdę ciekawe
postacie, jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, powiedziałabym
nawet wyjątkowe.
Książkę
czyta się lekko i szybko. Bardzo podobały mi się w niej postacie i
wyjątkowy, lekki styl pisania, którego czytelnik musi się nauczyć.
Może na początku, ciężko jest się wciągnąć, ale nie
poddawajcie się. "Sobowtór" może nie jest powieścią
najwyższych lotów, ale jest przyjemnym oderwaniem się od
rzeczywistości i warto po nią sięgnąć, nawet jeśli tematyka
anime i mangi nie bardzo cię interesuje. A jeśli już ją
przeczytacie, zrozumiecie pewną rzecz.
Każdy z nas
jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Nie ma na świecie drugiej
takiej osoby jak ty. A wiesz dlaczego? Bo człowiek to nie wygląd, a
wnętrze. Charakter, zachowania, upodobania. To wszystko i więcej,
czyni z ciebie człowieka, osobę wyjątkową i niepowtarzalną. I za
to przesłanie, książka ma ode mnie ogromny plus i z chęcią
wyściskałabym autorkę i podziękowała za to, że pokazała mi
prawdę, na którą zamykałam oczy.
Jestem
wyjątkowa. I każdy z was także.
I z tym
odkrywczym akcentem zostawiam was i życzę wspaniałego dnia.
Serdecznie polecam tę książkę, mimo że ma kilka wad, naprawdę
warto po nią sięgnąć.
Pozdrawia
cieplutko,
Marlena
Marszałek
Ps. Chyba
już dawno tak się nie rozpisałam...
Za książkę
dziękuję
Muszę przyznać, że wcześniej jakoś nie spotkałam tej książki, ani w Internecie, ani w księgarni. Bardzo mnie zainteresowałaś, bo recenzja napisana jest super :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój blog, zostaję na dłużej i daję obserwację.
Zapraszam:
iskraczyta.blogspot.com