31.3.17

Wiosenny Tag Książkowy vol.1 :)


Witajcie! Dziś mam dla was coś lekkiego, na rozluźnienie przed nadchodzącym zalewem postów, który dla was planuję! Mam nadzieję, że podołam temu i posty będą co dwa dni :) Dawno nie było posta, ale to się zmieni! Będę o to walczyć z całej siły, bo kocham prowadzenie bloga. 


Także, bez zbędnego gadania, zapraszam do kolejnego już na tym blogu tagu! :) 




1. Ulubiona książka z zieloną okładką! 

Prawda jest taka, że nie ma takowej w domu. Chyba, że za zieloną uznamy okładkę książki "Królowej lodów z Orchard Street". A powiedziałabym, że nie do końca jest zielona. W domu takowych nie mam, ale pamiętam jedną, cudowną książeczkę, mam na myśli oczywiście drugi tomik "Serii Niefortunnych Zdarzeń" (ona zielony ma tylko grzbiet, ale zapomnijcie o tym fakcie :D). A dokładniej "Gabinet gadów". Praktycznie od razu przyszła mi do głowy, gdy pomyślałam o zielonej książce. Uwierzcie mi, ta seria jest niesamowita i polecam ją każdemu. Nie będę się tu za bardzo rozpisywać, po prostu zerknijcie do recenzji pierwszego tomiku



2. Książka, która zawsze wyciąga Cię z doła. 

I tu mam zagwozdkę. A dlaczego? Bo kompletnie nie wiem co wybrać! Książki zawsze czytam tylko raz, chyba że trafi się jakaś naprawdę świetna. I dlatego mam problem. Jako, że moja pamięć nie jest jakaś niesamowita i nie pamiętam wielu książek, które czytałam, to stwierdziłam, że wybiorę nie książkę, a mangę. A dokładniej mówiąc, mojego ukochanego "One Piece". Póki co, mam tylko 4 tomy, ale zawsze gdy jest mi smutno, to sięgnę sobie po któryś i ponownie zagłębiam się w cudowny świat pełen piratów. Mimo, że znam już te wydarzenia, bo oglądam anime, to powrót do akcji, która działa się na samym początku, podczas gdy w anime jestem na 550 odcinku, jest czymś naprawdę niesamowitym. 


























Uwielbiam ją i serdecznie polecam wam tę mangę, oczywiście anime także :) Uwielbiam ten humor, tych bohaterów, fabułę, kreskę. I pomyśleć, że jeszcze rok temu, "One Piece" było dla mnie nic nie wartym gniotem, z dziwną kreską. Nie wolno oceniać książki po okładce, a anime po kresce. Do dziś dziwię się, jak mogłam tak sądzić ;) Musiałam być straszną ignorantką, nie ma co się oszukiwać xD

























3. Najbardziej irytująco-optymistyczna książka. 
No i mam kolejną zagwozdkę... Ech. (Mam na myśli oczywiście to, że moja pamięć zawodzi i nie mogę sobie nic przypomnieć). Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, więc po prostu przejdźmy dalej. Nie ma to jak robić tagi nie pamiętając książek, brawo ja :D


4. Ulubiona książka, w której występują zwierzęta. 

Ooooooooo! Kocham książki, w których zwierzę jest głównym bohaterem. Naprawdę <3 Mogłabym czytać takie cały czas. I przyznam się, że takie książki, czyta mi się o wiele lepiej. Sama nie wiem dlaczego. Uwielbiam patrzeć na świat oczami zwierząt. To jest naprawdę cudowne doświadczenie. Dlatego też, w kwestii tego pytania, nie mam żadnego problemu z odpowiedzią. Wiem, że powinnam napisać tylko jedną książkę, ale to naprawdę trudne, jak się jest takim maniakiem zwierzęcych książek jak ja. 






























Ogólnie uwielbiam serię "Animorphs", jest naprawdę świetna! Jednak, ważne miejsce w moim sercu zajmuje także seria "Spirit Animals" (chyba dobrze to napisałam) i seria "Wojownicy", która jest teraz od nowa wydawana przez wydawnictwo Nowa Baśń. Uwielbiam także "Paxa". Jednak, nie są one dla mnie tak ważne, jak stare książki o zwierzętach. A dokładniej mam tu na myśli książki Jacka Londona i Jamesa Olivera Curwooda. Są one cudownym wspomnieniem z dzieciństwa, jak byłam młodsza potrafiłam czytać je po kilka razy. Panie w bibliotece dziwiły się, gdy przychodziłam po raz kolejny i znów brałam tę samą książkę. Kocham też książki Piotra Kordy, mam na myśli oczywiście "Waderę" i "Rudogrzywę, córkę wadery". 


























Och, mogłabym gadać o tych książkach godzinami. Może zrobię oddzielny post na ten temat? Co sądzicie? :)


5. Ulubiona książka wydana na wiosnę. 

Jest jedna taka książka, którą czytałam niedawno i którą uwielbiam. A mam na myśli oczywiście "Zakazane życzenie". Jest naprawdę świetna i na pewno jeszcze do niej wrócę i to nie raz <3 Jest warta każdej godziny, którą poświeciłam na jej przeczytanie. Uwielbiam "Baśnie tysiąca i jednej nocy" i bardzo podobało mi się, że ktoś do nich powrócił i odświeżył w tak cudowny sposób! Polecam ją wam serdecznie i oczywiście jak klikniecie wyżej, to zostaniecie przeniesieni do mojej recenzji tej książki. Tam dowiecie się nieco więcej, co do moich odczuć związanych z nią.  

Tutaj powiem wam tylko, że naprawdę warto! :)




6. Jest piękna pogoda. Idziesz do parku. Jaką książkę ze sobą zabierasz?

Sądzę, że wybrałabym "Diabolikę". Dostałam ją ostatnio dzięki akcji w której wzięłam udział. Mam oczywiście na myśli BookTour. Zaczęłam ją czytać i naprawdę jest niesamowita. Nie przeczytałam dużo, ale sądzę, że byłaby dobrą pozycją do poczytania w parku. Aż mi szkoda, że nie mam parku u siebie na wsi.  

Napisałabym coś więcej na temat  tej książki, ale nie mam jeszcze wyrobionego zdania, przeczytałam zbyt mało. Jednak, ja tylko ją skończę, to na blogu pojawi się recenzja, także wyczekujcie, bo szkoda byłoby ją pominąć. Jest o niej głośno, każdy ją czyta. A ja dla was sprawdzę czy warto ;)

7. Ulubiona książka z okładką skąpaną w kwiatach. 

No i znowu nie mam pojęcia. Nie pamiętam książki, której okładka skąpana jest w kwiatach. Naprawdę... Nawet nie wiem czy kiedykolwiek taką czytałam. Mam dziwne wrażenie, że nie. Jedyne co przychodzi mi do głowy to "Przeklęta Laleczka", ale jej jeszcze nie czytałam, więc nie wypowiem się na jej temat. Może w przyszłości  coś wam o niej opowiem? :)


Jak tak teraz patrzę, to to nie do końca są kwiaty, ale trudno. Niech już tak zostanie ;)


Do zabawy zapraszam: 



A jak wy odpowiedzielibyście na te pytania? Piszcie w komentarzach! Z chęcią poznam wasze odpowiedzi :)

19.3.17

39. "Zakazane życzenie" Jessiki Khoury


Jestem pewna, że każdy z Was zna "Baśnie tysiąca i jednej nocy". Na pewno kojarzycie Ali Babę, Sindbada czy Aladyna. Dla wielu z nas te opowieści są cudownym wspomnieniem dzieciństwa, które sprawia, że na naszych twarzach wykwita najpiękniejszy z uśmiechów. Ten, który jest odzwierciedleniem uśmiechu małego dziecka. Pełnego prawdziwej radości i szczęścia. Praktycznie niemożliwe jest aby je zapomnieć, już nawet nie mówiąc o tym, że nikt by tego nie chciał. Dobre wspomnienia są najważniejsze w życiu, bo napędzają nas, byśmy zdobywali kolejne. Znamy je po części z filmów, czy bajek. A także z książek.

Dziś jednak mało kiedy trafia się na powieść, której akcja umieszczona jest w magicznym uniwersum baśni Szeherezady. Chyba, że po prostu ja ich nie zauważam, co jest całkiem możliwe, nie powiem, że nie. Jednak mało kiedy trafiają się perełki, które na długo zostaną w pamięci czytelnika. Jednak ostatnio, u nas w Polsce, premierę miała pewna książka, o niezwykle pięknej okładce i intrygującym tytule. Jak tylko zobaczyłam, że będzie miała premierę i zobaczyłam opinie na jej temat, to od razu wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać. A opis tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że szykuje się coś wyjątkowego. Jestem pewna, że wiecie o czym mówię. Oczywiście, że o "Zakazanym życzeniu" autorstwa Jessiki Khoury. Ciężko jest ją pominąć, okładkowe sroki od widząc błyszczącą niczym złoto okładkę, od razu się na nią rzucą. Co do tego nie mam wątpliwości.

"Kiedy Aladyn odnajduje magiczną lampę, Zahra zostaje przywrócona światu, którego nie widziała od pięciuset lat. Ludzie i dżinny pozostają w stanie wojny, więc aby przetrwać musi ukrywać swą tożsamość. Przybierając różne kształty, będzie trwać przy swoim nowym panu aż do czasu, kiedy ten wypowie swoje trzy życzenia. 

Wszystko się komplikuje, gdy Nardukha, potężny król dżinnów, oferuje Zahrze szansę całkowitego uwolnienia od magii lampy. Uratowanie siebie oznacza jednak zdradę Aladyna – człowieka, w którym Zahra... Zakochała się wbrew sobie. Teraz musi podjąć dramatyczną decyzję: wybrać między wolnością a uczuciem – zakazanym, lecz silniejszym niż wszystko, co znała do tej pory".

Gdy widziałam dobre opinie na temat tej książki, to wiedziałam, że będzie ona jedyna w wyjątkowa. Wychwalała ją nie tylko Colleen Houck (autorka mojej ukochanej "Klątwy tygrysa"), czy Marissa Meyer ("Saga księżycowa"), a nawet sama Sarah J. Maas (chyba nie muszę mówić, jak sławna ona jest? Na pewno każdy z was kojarzy "Szklany Tron")! Miałam do niej ogromne oczekiwania i tutaj, wyznam szczerze, że nie do końca je ona spełniła, ale nie jest to broń Boże wada! Po prostu oczekiwałam zbyt wiele, jednocześnie nie oznacza to, że książka jest słaba. Po prostu spodziewałam się czegoś innego i podczas czytania, jakaś cząstka mojej książkowej duszy, dawała mi znać, że się pomyliłam. Szeptała mi cichutko do ucha, że to nie to. Winę za to ponoszę tylko i wyłącznie ja, bo opowieść jest świetna. Jednak pod koniec, gdy dotarłam do ostatnich stron i odkryłam tajemnicę pewnego bardzo ważnego w historii pierścionka, to ledwo utrzymałam łzy. Ciężko było mi je powstrzymać, ale dałam radę. Nagle cała książka nabrała nowego sensu i urosła w moich oczach. 

Byłam niesamowicie zaskoczona i rozwiązana zagadka wyzwoliła we mnie wiele uczuć. W tamtej chwili nie wiedziałam czy się cieszyć, czy płakać, naprawdę. Podczas przygody z Zahrą i Aladynem, nawet mi do głowy nie przyszła odpowiedź na pytanie, "skąd jest pierścień"? To właśnie on doprowadził chłopaka do Zahry, więc miałam w głowie kolejne pytanie, "Dlaczego akurat Aladyn?". Ale nie domyśliłam się. I dzięki temu, zakończenie opowieści było tak magiczne, tak niesamowite. Uwierzcie mi, to było coś wspaniałego! 

Książkę czyta się lekko. Każda litera jest jak dym, każda litera przewija się przed oczami czytelnika i nim się obejrzy, nadejdzie ta ostatnia strona. Główni bohaterowie są tak wykreowani, że od razu wzbudzają sympatię i stają się jak żywi. Przez to, opuszczenie światu "Zakazanego życzenia" jest naprawdę trudne i nie przesadzę mówiąc, że i bolesne. Pokochałam tę powieść za niezwykłą lekkość z jaką płynie akcja. Nie jest za szybka, ani za wolna. Jest jak wartki strumyk, który w odpowiednich momentach zwalnia i pozwala się bardziej wczuć w uczucia bohaterów, a w innych przyśpiesza, by nadać akcji więcej powagi i przyprawić czytelnika o szybsze bicie serca. Bardzo mi się to podobało i z radością pochłaniałam kolejne strony. 

Czasami mam problem, żeby zagłębić się w historię. Jednak nie w tym przypadku. Styl pisania autorki jest fascynujący, w pewien sposób wyjątkowy. Historię opowiada nam sama Zahra. Widać, że Jessica Khoury doskonale przemyślała w jaki sposób chce ująć swoją historię. Opowiadając ją z perspektywy Zahry, wczuła się w nią tak, jakby nią była. Widać, że dłużej myślała nad tym jak to opisać. I wyszło jej to niesamowicie. Miałam wrażenie, że ten cudowny dżinn naprawdę istnieje i sam spisuje swoją historię.

Kochani, mogę wam zagwarantować, że pokochacie tę książkę, tak bardzo jak ja ją pokochałam. Nie chcę szukać w niej wad, nawet jeśli jakieś są, to uczucia jakie we mnie wzbudziła niwelują je. Pokochałam ją za styl pisania, motyw zakazanej miłości, magię, a także niezwykle wzruszającą i poruszającą historię. Możliwość zapoznania się z nią, była czymś wspaniałym. I mam nadzieję, że autorka napisze kolejne książki, oparte na świecie baśni tysiąca i jednej nocy. Bo pustkę, jaką w tej chwili czuję w sercu, mogą wypełnić tylko dwie rzeczy. Przeczytanie "Zakazanego życzenia" jeszcze raz, albo przeczytanie kolejnej książki autorstwa Jessiki Khoury.

"Zakazane życzenie" jest jak spektakl, który rozgrywa się wokół nas. Pełna emocji, barw i magii, kręci się jak karuzela migocąc milionami barw. Historia sama w sobie jest ciekawa, ale gdyby nie styl autorki, to sądzę, że nie poruszyłaby tak bardzo mojego serca. "Zakazane życzenie" jest jak klejnot, który przyciąga oko nie tylko okładką (która swoją drogą jest naprawdę piękna!), ale w szczególności zawartością. Jest jedyna w swoim rodzaju i nie do przebicia. 

Za możliwość przeczytania tej książki z całego serca dziękuję Wydawnictwu SQN.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.