Ten pan, co nie raczył spojrzeć w obiektyw, to arystokrata, kochający jeść klapki, Lucky vel Kłaki ;) A obok niego Deadpool :D |
A gdy zwierzę
przyjaźniło się z człowiekiem, to popadałam całkowicie w ten
inny, zwierzęcy świat.
W głównej mierze, to
właśnie to moje zamiłowanie, sprawiło, że od razu jak tylko
zobaczyłam "Paxa" wiedziałam, że jest to pozycja idealna
dla mnie, która poruszy moje serce do granic możliwości i zostanie
w nim na długo. Tak jak został w nim "Biały Kieł", "Zew
Krwi", "Szara Wilczyca", czy "Bari, syn Szarej
Wilczycy". Te pozycje, czytane przeze mnie w wieku 10 lat, na
zawsze zostaną w moim sercu. A ostatnio dołączył do nich również
pewien lisek imieniem Pax i chłopiec Peter.
Peter miał 8 lat gdy w
lesie znalazł małego liska, ledwo 2 tygodniowego. Zwierzątko było
osierocone, nie miało matki, ani rodzeństwa. Samo nie dałoby rady
przetrwać. Chłopiec zabrał je do domu, by się nim zająć. Nazwał
go Pax. I tak narodziło się coś pięknego, coś co nazywane jest
przyjaźnią.
Lisek stał się kimś
więcej niż tylko liskiem. A chłopiec kimś więcej niż tylko
chłopcem. Stali się nierozłączni, nikt nie mógł ich rozdzielić.
A przynajmniej tak myśleli. Ojciec chłopca idzie do wojska, a syna
wysyła do dziadka, mieszkającego setki kilometrów od domu Petera.
Jednak Pax nie może jechać z nim. Ojciec każe go wypuścić do
lasu. I tak też się stało.
Jednak Pax nigdy nie był
na wolności. Nie potrafi polować, nauczony jest życia z ludźmi.
Jest mała szansa, że sam sobie poradzi i Peter bardzo dobrze o tym
wie. Jednak ojciec jest nieubłagany, odjeżdża z piskiem opon,
zostawiając zdezorientowane zwierze same, w obcym dla niego miejscu.
Ich przyjaźń jest zbyt
mocna. Peter mimo swojej bezsilności, nie potrafi zostawić Paxa
samego. Już pierwszego dnia pobytu u dziadka, wymyka się z domu i
rusza do oddalonego o setki kilometrów Paxa. A w tym czasie lisek
musi nauczyć się żyć w swoim naturalnym środowisku i przetrwać
w nadziei, że ukochany chłopiec powróci po niego.
Jednak nie jest to takie
proste. W szczególności gdy jest się 12-letnim dzieckiem, a
dookoła zaczyna panoszyć się wojna. Czy dwoje przyjaciół w końcu
się odnajdzie?
Nie sądziłam, że ta opowieść mnie aż tak poruszy. Nadal jest mi ciężko uwierzyć w to, co się stało ze mną. Nie wierzę, że gdy dotarłam do ostatnich stron, moim oczach pojawiły się łzy. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec mojej przygody z Peterem i Paxem. To skończyło się zbyt szybko.
Nie dosyć, że pokochałam niesamowitą okładkę, to jeszcze stała się ona częścią mojej zabłąkanej duszy. Już sama okładka powiedziała mi, że trafiłam na wartościową, przepełnioną pięknem pozycję. I nie zawiodłam się,
Opowieść ta, budzi w człowieku jakiegoś rodzaju nostalgię, której sami do końca nie rozumiemy. Skąd się bierze? Dlaczego się pojawia?
Wydaje mi się, że to pewien rodzaj tęsknoty za prawdziwą wolnością. Tą, którą utraciliśmy razem z postępem cywilizacji. Dlatego właśnie kocham tego rodzaju powieści, bo pokazują one jak wiele utraciliśmy. Nie potrafimy być prawdziwie wolni, nie potrafimy prawdziwie kochać. Torturujemy się, by się ukarać, za coś na co nie mieliśmy wpływu. Nie pozwalamy sobie być wolnymi.
"Pax" wzbudził
we mnie mnóstwo emocji. Porusza on uniwersalne tematy, ma w sobie to
coś, co sprawia, że czytelnik zaczyna rozmyślać nad samym sobą.
Pokazuje obowiązek wobec przyjaciela, ból duszy, miłość i
przyjaźń. A także poświęcenie się ważnych wartości i siebie,
aby ktoś inny zyskał dzięki temu prawdziwą wolność. Czasami
wydaje się nam, że dobrze robimy, jednak nigdy nie mamy pewności,
czy oby na pewno tak jest.
"Pax" to
opowieść, która wzrusza i porusza najdelikatniejsze struny serca." Opowiada o prawdziwej przyjaźni między człowiekiem a zwierzęciem.
Słyszałam porównania
tej powieści do "Małego Księcia". Nie wierzyłam. Aż do
chwili, gdy dotarłam na ostatnią stronę "Paxa". Łzy
zebrały się w moich oczach i ujrzałam prawdę. Ujrzałam to, co
chciała przekazać autorka.
"Pax" stał się
dla mnie częścią mojego serca. Zakochałam się w tej książeczce
już od pierwszej litery, choć nawet nie zdawałam sobie z tego
sprawy. Tak samo jak powieści Jacka Londona, czy Jamesa Olivera
Curwooda, zdałam sobie sprawę, że ta także zakorzeniła się w
moim sercu.
Jest ona niesamowita. Tak bardzo niesamowita, że ciężko jest to opisać. Musicie sami to zrozumieć. Ta książka sama wam to pokaże, tylko musicie jej dać szansę. Żadna sekunda przy niej spędzona nie jest stracona. Możecie tylko zyskać. Sami się przekonajcie co mam na myśli.
Napisany jest z niezwykłą
lekkością, a mimo to pełny akcji i emocji. Obdarzony przez Jona
Klassena przepięknymi klimatycznymi rysunkami, delikatny niczym
piórko, ale prawdziwy i szczery. Taki właśnie jest "Pax".
Pozwólcie sobie poznać
siłę przyjaźni. Siłę wolności i wiatru we włosach. Tupot łap
pośród listowia, szelest myszy. Siłę nadziei i wytrwałość.
Tęsknotę i miłość, pośród niebezpieczeństwa.
Poznajcie Petera i Paxa.
Pozdrawiam z całego serducha i życzę zaczytanego dnia!
Marlena Marszałek
Pozdrawiam z całego serducha i życzę zaczytanego dnia!
Marlena Marszałek
Jako, że też uwielbiam od dziecka powieści Curwooda i Londona, to bardzo zainteresowałaś mnie tą książką. A wcześniej w ogóle o niej nie słyszałam! Dzięki :)
OdpowiedzUsuńŁączmy się w miłości! ;) Dziwię się, że nie słyszałaś o Paxie, swego czasu było o nim głośno ;)
Usuń
OdpowiedzUsuńMarleno...pieknie to zrecenzowalas.Wierze, ze gdy tylko powiesc znajdzie sie w moich rekach zareaguje podobnie.
Dziękuję Ci za ten opis.
Małgorzata Heimel
A ja dziękuję za pani słowa <3
UsuńPozdrawiam cieplutko!
z pewnością przeczytam. co do książek o zwierzętach, to w lutym pojawi się Był sobie pies. słyszałaś? też już ostrzę pazurki :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że słyszałam! Muszę ją dostać w swoje łapki <3
UsuńAaaa, jeszcze bardziej mnie zachęciłaś do kupna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://tuczarniamotyli.blogspot.com/
Cieszę się <3
Usuń