Na samym początku, witam was w Blogowym Kalendarzu Adwentowym! Co prawda spóźnionym, ale chyba nie jest to przeszkodą, żebyście każdego dnia otwierali ze mną jedno blogowe okienko? ;) dokładnie wyjaśnię wam to w środę. W sensie, to na czym polega ta seria.
Dziś od razu lecimy do recenzji, zapraszam ;3
Nigdy nie lubiłam historii. Ta, której uczono nas w szkołach, wydawała mi się nudna i nieciekawa. Udawałam, że słucham, a tak naprawdę jednym uchem wpuszczałam, a drugim wypuszczałam. Jednak pewien element historii uwielbiałam. Wynalazki i opowieści o królowych. Polskich, tureckich, starożytnych. Zawsze intrygowało mnie, jakie one były, jak wyglądały, w co się ubierały, a także to, co zrobiły dla swojego kraju.
Tak naprawdę mało która królowa doczekała się czegoś więcej na swój temat niż wspomnień. Jeśli nie miała wielkich zasług, to pamiątką po niej jest tylko imię. Dlatego też z całego serca podziwiam Janinę Lesiak za to, że obrała sobie tak trudny, ale i szlachetny cel do wykonania.
Bo prawda jest taka, że napisanie powieści o dawnej polskiej władczyni wcale nie jest takie proste. Ważne jest to, aby wyszukać informacje na jej temat, wczuć się w opisywaną historię. Znamy je jako królowe, ale nie jako kobiety. Trudno jest okazać uczucia, cechy, myśli osoby, która od dawna nie żyje. I nawet jeśli ziarnko z tego nie jest prawdą, tylko domysłami, to i tak wymaga talentu i otwartego umysłu.
Wcześniej czytałam debiut Lesiak, "Wspomnienie o Cecylii, smutnej królowej". Pamiętam, że byłam zachwycona, jak wspaniale autorka ukazała Cecylię. Każda jej myśl i przeżycia sprawiały, że mimo ogromnego smutku, jaki za sobą niosły, wzdychałam z zachwytu.
Tym razem w moje ręce trafiła druga powieść autorki. Niesamowita i niezwykle wciągająca "Miłosna kareta Anny J."
Tym razem główną bohaterką jest Anna Jagiellonka. Osoba, o której wiemy wiele jako o królowej, ale nie wiemy, jaką kobietą była. Wydaje się nam, że ją znamy, ale prawda jest zupełnie inna. Ta licząca zaledwie 213 stron opowieść przybliży nam ją bardziej, niż może się wydawać. Poznamy kobietę nieładną, córkę wielkiej Bony, monarchini o ognistym temperamencie, w której żyłach płynie włoska krew. Anna nie jest taka, przy matce jest ledwie świecą, która co prawda płonie, ale ledwo widocznie. Nie jest piękna, choć figurę ma miłą dla oka, nie jest śmiała, choć jeśli chce, może zatrząść całym królestwem. Jest siostrą, narzeczoną, żoną i ciotką czterech polskich królów.
Trzyma ona w dłoni pokerową karetę. Czterech polskich królów, których kochała. Jej brat, Zygmunt August, niedoszły mąż Henryk Walezy, prawdziwy mąż Stefan Batory i ukochany siostrzeniec Zygmunt I Waza. Choć ona obdarzała ich ogromną miłością, nigdy nie dostała jej w zamian. Potrafiła oddać całą siebie, a dostawała obelgi, obrazę, obrzydzenie. Jedynie jej siostrzeniec był inny. Pragnęła miłości, zrozumienia, przyjaźni. Pragnęła czuć się pożądana, uwielbiana, potrzebna. Całe życie żyła w cieniu królów. Aż w końcu postanowiła zawalczyć sama o należne jej wartości.
„Grała z mistrzami, więc ten królewski poker nie mógł się dla niej dobrze skończyć! Anna J. to kolejna bohaterka sprzed stuleci przypominająca się współczesnym czytelnikom i licząca na to, że zrozumieją oni jej walkę o siebie i o miłość, lepiej ją poznają i może polubią…”
Ja polubiłam ją z całego serca. Wydaje mi się, że w jakiś sposób jest do mnie podobna. Sądzę, że i wy ją polubicie.
Sposób pisania autorki jest delikatny, ale niezwykle wciągający. Potrafi ona w doskonały sposób opisać uczucia Anny. Zachwycają mnie też opisy ubioru, na których pani Janina skupiła dużą uwagę, co jest ogromnym plusem tej powieści. Ale jest w niej o wiele więcej plusów! Sposoby leczenia różnych dolegliwości, odrobina polityki, opisy miejsca akcji…
Jako że akcja obejmuje całe życie Anny J., może się wydawać, że jest w niej przesyt. Ale wcale tak nie jest, wręcz przeciwnie! Po skończeniu powieści pragniemy więcej, mamy uczucie, jakby było tego o wiele za mało! Zachwycające jest to, że w tak krótkiej powieści autorka zawarła tyle treści i wartości.
Powieść czyta się szybko i przyjemnie. Jestem pewna, że na długo zapadnie czytelnikom w pamięć. Jest niebanalna i niesamowicie ciekawa. Nie pozostaje nic więcej, jak tylko czytać!
Serdecznie ją wam polecam i mam nadzieję, że widzimy się jutro ;) Pozdrawiam i życzę zaczytanego dnia! Marlena Marszałel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz