30.10.17

Czy w listopadzie wyjdą ciekawe książki? 10 książkowych premier listopada!


Jak ten czas szybko leci, prawda? Ledwo dodałam październikowe zapowiedzi książkowe, a tu już listopad! Czasami naprawdę boję się, że całe życie mi tak zleci. Ale nie będę się dziś smucić.Mamy ciekawsze rzeczy do roboty, niż przejmowanie się tym co będzie ;) Np. nowe książki i nowe cudowne historie! A jako, że nie ukrywajmy zbliżają się święta, to nawet i świąteczne pozycje znajdą się w moim zestawieniu! Osobiście wprost nie mogę się ich doczekać i najchętniej wykradłabym je z magazynów wydawnictw. Ale ci! Nie mówcie im nic, bo się jeszcze obrażą ;) 

Także, nie będę przedłużać, zapraszam do zapoznania się z książkami, które dla was wybrałam ^^ 

___________________________________________________________________

"Terapia" Kathryn Perez | Data premiery: 29 listopad | Wydawnictwo: NieZwykłe | Cena: 38,90 zł | Liczba stron: 470

Czasami trzeba się zgubić, by się odnaleźć… Jestem samotna. Rozbita.

Żyletką tnę swoje odrętwienie, lecz otwieram w ten sposób jeszcze więcej ran. Depresja, samookaleczanie, prześladowania… To moja codzienność.

Faceci, seks… To moja ucieczka.

Różnica pomiędzy prawdą a kłamstwem rozmywa się, pozostawiając mnie rozdartą, zdezorientowaną i zagubioną.

A kiedy demony zamieszkujące mój umysł usiłują mnie pokonać, dwaj mężczyźni, których kocham, starają się mnie uratować.

To moja historia o przyjaźni, miłości, cierpieniu i walce z samą sobą.

Dzięki uprzejmości wydawnictwa, za tydzień będziecie mieli możliwość zapoznać się z moją przedpremierową recenzją tej cudownie bolesnej powieści. 



___________________________________________________________________

"Ciemna strona. Mud Vein" Tarryn Fisher | Data premiery: 8 listopad | Wydawnictwo: SQN | Cena: 34,90 zł | Liczba stron: 320

W dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin popularna pisarka Senna Richards spostrzega, że wszystko się zmieniło. Zamknięta w obcym domu i otoczona ogrodzeniem pod napięciem, Senna musi odczytać wskazówki i zrozumieć, dlaczego została porwana. Jeśli chce odzyskać wolność, musi dokładnie przyjrzeć się swojej przeszłości. Jednak przeszłość jest skomplikowana... a porywacz nie daje o sobie znać. Kiedy jej życie zawisa na włosku, Senna uświadamia sobie, że to gra. Bardzo niebezpieczna. Tylko prawda może ją wyzwolić.










___________________________________________________________________

"Arsen. Opowieść o nieszczęśliwej miłości" Mia Asher | Data premiery: 15 listopad | Wydawnictwo: Szósty zmysł | Cena: 39,90 zł | Liczba stron: 450

Najbardziej kontrowersyjna książka, jaką przeczytasz w tym roku. Poruszy cię, pochłonie i emocjonalnie rozłoży na łopatki. Pokochasz tę historię, albo znienawidzisz, ale nie pozostaniesz wobec niej obojętna. I długo jej nie zapomnisz...

Wystarczyło jedno spojrzenie… Jestem oszustką. Jestem kłamczuchą. Moje życie to jeden wielki bałagan. Kocham mężczyznę. Nie, kocham dwóch mężczyzn… Tak sądzę. Jeden z nich odwzajemnia to uczucie. Drugi sprawia, że płonę. Jeden jest moją opoką. Drugi – kryptonitem. Jestem załamana, zagubiona i zniesmaczona samą sobą. Ale nie potrafię się powstrzymać. Oto moja historia. Opowieść o mojej nieszczęśliwej miłości.

Niesamowicie emocjonalna, chwytająca za serce, uzależniająca lektura.




___________________________________________________________________

"Siedem prawd" Eduardo Jáuregui | Data premiery: 23 listopad | Wydawnictwo: Prószyński i Ska | Cena: 38 zł | Liczba stron: 392

"Sens życia? Zawracanie głowy. Musisz wiedzieć tylko jedno: kiedy jesz, jedz. Kiedy idziesz, idź. "
Sybilla, kotka

Na krótko przed czterdziestymi urodzinami Sara León uświadamia sobie, że nie jest szczęśliwa. Praca w Londynie nie sprawia jej już satysfakcji. Związek z Joaquínem niepokojąco stygnie. Na skutek kryzysu gospodarczego nad jej rodziną w Hiszpanii zebrały się czarne chmury. Ale najgorsze dopiero ma nadejść. To wówczas w jej życiu pojawia się (ściśle rzecz biorąc, wchodząc do niego przez okno) Sybilla, pełna elegancji i tajemniczości abisyńska kotka, która zdaje się wiedzieć o egzystencji Sary więcej niż ona sama. Ze swoim przenikliwym, kocim spojrzeniem, osobliwym poczuciem humoru i mądrością gatunku obserwującego ludzi od tysięcy lat Sybilla oferuje Sarze pomoc w uporaniu się z jej problemami oraz w odzyskaniu marzeń. Jest tylko jeden szkopuł: Sara podejrzewa, że Sybilla może być kolejnym potwierdzeniem początkowego stadium jej rozchwiania emocjonalnego. A może niektóre koty potrafią mówić?

Jest wiele dróg prowadzących do szczęścia, ale koty znają wszystkie skróty.

___________________________________________________________________

"Dzieci Edenu" Joey Graceffa | Data premiery: 22 listopad | Wydawnictwo: Feeria Young | Cena: 37,90 zł | Liczba stron: 384


Rowan jest drugim dzieckiem swoich rodziców w świecie, w którym wolno mieć jednego potomka, a każdy kolejny staje się wyrzutkiem skazanym na śmierć. Dziewczyna żyje w ukryciu: nie może chodzić do szkoły, mieć przyjaciół ani specjalnych implantów soczewkowych, które nie tylko chronią przed szkodliwym promieniowaniem, lecz także są przepustką do społeczności Edenu.

Ziemia od wielu lat jest już martwa. Działania człowieka doprowadziły do wyginięcia wszystkich zwierząt i większości roślin. Pozostała tylko mała enklawa, Eden, w którym schroniła się reszta ocalałych, a którą zarządza Ekopanoptykon, system sztucznej inteligencji stworzony przez genialnego naukowca. Ekopan przejął kontrolę nad całą wcześniej powstałą technologią i zaprzągł ją do pracy na rzecz uleczenia Ziemi. Proces ten potrwa jednak tysiące lat, a ludzie muszą czekać na jego zakończenie w społeczności rządzącej się bardzo surowymi prawami.

Jako drugie dziecko Rowan od szesnastu lat musi ukrywać się przed bezwzględnymi urzędnikami Centrum. Wszystko wskazuje jednak na to, że jej marzenie o posiadaniu implantów i wyjściu z cienia wreszcie się spełni. Rodzice nadludzkim wysiłkiem (i kosztem) organizują dla córki upragnioną przepustkę do legalnego życia. Tylko że coś idzie bardzo nie tak. Teraz Rowan jest nie tylko nielegalna, ale i poszukiwana przez najpotężniejsze siły w Edenie…

___________________________________________________________________

"Dziewczyna, która wróciła" Susan Lewis  | Data premiery: 17 listopad | Wydawnictwo: Kobiece | Cena: 39,90 zł | Liczba stron: 448

Wciągający thriller psychologiczny o kobiecie gotowej pomścić śmierć córki bez względu na konsekwencje

Kiedy Jules Bright słyszy pukanie do drzwi, ostatnią osobą, której się spodziewa jest detektyw ze złymi wiadomościami. Okazuje się, że stało się coś, czego obawiała się nieustannie od trzech lat. Z więzienia zwolniono Amelię Quentin.

To dziewczyna, która zniszczyła życie Jules. Odebrała jej wszystko, co kobieta kochała. Wszyscy wiedzą, że sprawiedliwość nie została wymierzona i każdy chciałby, żeby Quentin zapłaciła za swój czyn. Co w obliczu powrotu morderczyni zrobi Jules i kto powinien bardziej się obawiać – ona czy Amelia?






___________________________________________________________________

"Z popiołów" Martyna Senator | Data premiery: 8 listopad | Wydawnictwo: Czwarta Strona | Cena: 36,90 zł | Liczba stron: brak inf.

Kiedyś wyobrażałam sobie, że moje życie jest pięciolinią, na której każda chwila zostaje zapisana w postaci odpowiednio dobranych nut. A ja niczym wybitny kompozytor codziennie dopisuję dalszą część bezkresnego utworu. Jedne dźwięki są skoczne i wesołe, inne żałosne i pełne melancholii. Wszystkie razem tworzą niepowtarzalną melodię, którą nuci moje serce. Jednak kilka dni temu wszystko umilkło, a całość zaczęła przypominać urwany hejnał.

Wydarzenia z przeszłości zmieniły Sarę nie do poznania, odcisnęły piętno na jej poczuciu własnej wartości i zaufaniu do ludzi. Jest teraz pewna, że miłość sprowadza się jedynie do cierpienia. Przynosi ból, łzy i rozczarowanie. Przekonał się o tym także Michał, którego wykorzystała była dziewczyna.

Przypadkowe spotkanie dwóch poranionych dusz uruchamia ciąg niespodziewanych zdarzeń i pozwala im poznać życie na nowo. Budowany od lat mur, którym otaczała się Sara, zaczyna pękać za sprawą opiekuńczego Michała. ​

__________________________________________________________________

"Nie całkiem białe Boże Narodzenie" Magdalena Knedler | Data premiery: 8 listopada | Wydawnictwo: Novae Res | Cena: 39,00 zł | Liczba stron: 434

"Wszyscy kłamią. Ważne jest to, które kłamstwo ma dla nas znaczenie". 

Zagubiony w lesie pensjonat Mścigniew tuż przed świętami Bożego Narodzenia wypełnia się z pozoru zwyczajnymi gośćmi, z których każdy ma niebagatelne powody, by spędzić ten czas właśnie tam – w spokoju i w oddaleniu od zgiełku codzienności. Kiedy więc pewnego poranka amatorka nordic walkingu, Olga Mierzwińska, przed wyjściem na trening odkrywa w wannie trupa, nikt nie jest zadowolony, a najmniej właściciel, który staje na głowie, by zatrzymać gości w pensjonacie. Policja uznaje sprawę za wypadek, gdy jednak ta sama dziewczyna znajduje podczas spaceru kolejne zwłoki, sytuacja staje się poważna i do akcji postanawia wkroczyć detektyw Poziomka – amator krówek ciągutek i ekstrawaganckich krawatów. 

Galeria oryginalnych postaci, gęstniejąca z dnia na dzień atmosfera i odkrywane jedno po drugim kłamstwa gości, z których każdy ma coś do ukrycia – a wszystko przy dźwiękach świątecznych przebojów i w blasku choinkowych lampek.

___________________________________________________________________

 "Psiego najlepszego, czyli był sobie pies na święta" W. Bruce Cameron | Data premiery: 8 listopad | Wydawnictwo: Kobiece | Cena: 34,90 zł | Liczba stron: 296

Josh Michaels jest oburzony, kiedy sąsiad podrzuca mu pod drzwi ciężarną suczkę Lucy. Nie może jednak oprzeć się ufnemu spojrzeniu brązowych oczu zwierzaka i chociaż nigdy nie miał psa, postanawia przygarnąć Lucy. Kiedy na świat przychodzi pięć uroczych szczeniaczków, Josh zgłasza się po pomoc do lokalnego schroniska, gdzie poznaje dowcipną i kochającą zwierzęta Kerri, która uczy go, jak dbać o psią rodzinkę. Wspólnie przygotowują szczeniaki do adopcji w ramach świątecznego programu szukania nowych domów psiakom ze schroniska.

Niespodziewanie Josh zaczyna darzyć dziewczynę gorącym uczuciem, a im bardziej zakochuje się w Kerri, tym bardziej kocha swoją nową futrzaną rodzinę, która wniosła niesamowitą radość do jego życia. Kiedy zbliżają się święta i termin oddania szczeniaków, Josh zastanawia się, czy będzie w stanie bez nich żyć.

Najsłodsza psia historia na święta, który wzruszy i rozbawi do łez każdego czytelnika.


___________________________________________________________________

"Siła, która ich przyciąga" Brittainy C. Cherry | Data premiery: 8 listopad | Wydawnictwo: Filia | Cena: 39,90 zł | Liczba stron: 380


Z Grahamem Russellem nie byliśmy dla siebie stworzeni. Mną targały emocje, on pogrążony był w apatii. Ja śniłam na jawie, jego trawiły koszmary. Płakałam, podczas gdy jego oczy pozostawały suche.

Pomimo jego skutego lodem serca i mojego porywczego temperamentu, czasami łączyły nas chwile. Chwile, gdy patrzyliśmy sobie w oczy, dostrzegając skrywane w nich tajemnice. Chwile, gdy jego usta doświadczały moich obaw, a ja oddychałam jego bólem. Chwile, kiedy wyobrażaliśmy sobie jakby to było, gdybyśmy byli zakochani.

Dzięki tym chwilom unosiliśmy się ku chmurom, tam jednak dopadała nas rzeczywistość i jakaś siła zmuszała do zejścia na ziemię.

Graham Russell nie był mężczyzną, który potrafi kochać. Ja również nie byłam w tym dobra. Mimo to, gdyby dane mi było znów się zakochać, zatraciłabym się w nim już na zawsze. Nawet jeśli przeznaczone byłoby nam roztrzaskać się o skały.

___________________________________________________________________

I to już tyle! Są tutaj jakieś książki, które przypadły wam do gustu? Jeśli tak, to które? :3 Koniecznie piszcie na jakie książki najbardziej czekacie w listopadzie <3 A tymczasem widzimy się już jutro! I w środę i w piątek. Szykuje się wysyp postów ^^ 

Także, ja już się z wami żegnam <3 Życzę wam wspaniałego dnia! 
Marlena Marszałek

27.10.17

Krew, pot i łzy. Za dużo emocji. - 59. "Dwór skrzydeł i zguby" Sarah J. Maas


Jeżeli jeszcze tego nie wiecie (ale sądzę, że jednak wiecie), to dwa dni temu swoją premierę miał 3 i zarazem ostatni tom "Dworów" Sarah J. Maas, a dokładniej "Dwór skrzydeł i zguby". Bardzo chciałam zrecenzować wam to cudo przed premierą, ale nie udało się, co naprawdę strasznie mnie zasmuciło, sama nie wiem dlaczego. Z góry, zanim do niej przejdziemy, chcę powiedzieć tylko jedno. Pierwszy tom był lekko dłużącym się wstępem, ciekawym i przyjemnym, nie brakowało w nim akcji, jednak gdy pomyślę sobie o nim teraz, gdy już skończyłam ostatni tom, to odkrywam że jednak nie podobał mi się tak bardzo. Z każdą kolejną książką, zakochiwałam się coraz bardziej. Czytałam z jeszcze większą przyjemnością, wprost nie mogąc opanować ekscytacji. Każdy kolejny tom by lepszy, bogatszy, coraz bardziej wciągał. Jednak, nie będę owijać w bawełnę, nie spodziewałam się że Maas przebije perfekcję "Dworu mgieł i furii". A jednak udało się jej to. 

Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę… Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat.
W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.

opis pochodzi z lubimyczytac.pl

Myślałam, że po genialnym drugim tomie, nic mnie już nie zaskoczy. Ledwo zaczęłam czytać "Dwór skrzydeł i zguby", ledwo przeczytałam kilka stron, wiedziałam że bardzo się myliłam. Książka podzielona jest na trzy księgi "Księżniczka Rozkładu", "Wyzwolicielka" i "Księżna". Najbardziej podobała mi się księga pierwsza (to co Feyra tam odstawiała, było epickie, jak przeczytacie, to zrozumiecie, dlaczego to podobało mi się najbardziej) i trzecia.

Powieść zaczęła się naprawdę mocno, co chwile byłam zaskakiwana. Jednak to dopiero końcówka rozwaliła mnie tak bardzo, jak żadna książka nigdy wcześniej. Kompletnie wybiła mnie z rytmu, wbiła w fotel, przyprawiła o emocje, których bym nawet u siebie nie podejrzewała! Nie sądziłam, że jakakolwiek książka może sprawić, że będę krzyczeć, płakać, że będę siłą powstrzymywać się od rzucenia książką. Nie sądziłam, że mogę się tak mocno zaangażować, nie tylko umysłowo ale też i emocjonalnie. Chciałabym siebie widzieć w tamtej chwili.

Pokochałam wcześniejsze części, ale to dopiero trzecia wzbudziła we mnie najwięcej emocji. Okrywamy wiele tajemnic, układanka łączy się w całość, pojawiają się nowe postacie, które wbrew temu co mogło się nam wydawać gdy czytaliśmy pierwsze dwa tomy, mają ogromne znaczenie. Nagle zdajemy sobie sprawę, że Maas naprowadzała nas na to, dawała wskazówki. To było dla mnie naprawdę ogromnym zaskoczeniem. Przykładem może być  nienawiść braci Luciena do niego, gdy dowiedziałam się dlaczego tak było, oczy prawie że wyskoczyły mi z orbit. I zdałam sobie sprawę, że jeśli bym się nad tym zastanowiłam czytając "Dwór mgieł i furii", to mogłabym sama wpaść na rozwiązanie.


W końcu poznajemy dokładniej postacie, które wcześniej może i były ważne, ale sądzę że Sarah jakoś za bardzo skupiła się na Feyrze i Rhysandzie, zapominając o ich przyjaciołach. Ja dosłownie nie mogłam się doczekać, aż znów będzie więcej o Kasjanie, albo Azrielu. A gdy były takie fragmenty, to dosłownie w jednej chwili brakowało mi tchu. Co prawda, uważam że i tak było tego za mało. Zamiast skupiać się na czasami naprawdę żenujących scen seksu (było ich za dużo i momentami przyprawiały mnie o śmiech), które w większości przypadków były po prostu niepotrzebne, Sarah mogła bardziej zwrócić uwagę na resztę stworzonych przez siebie postaci. Z całego serca pokochałam wyżej wspomnianych Ilyrów  i naprawdę żałowałam, że zamiast poznawać ich muszę czytać jak, a no wiecie o co mi chodzi.

Mimo wszystko, muszę oddać autorce to, że jednak bardziej przybliżyła nam innych bohaterów. W drugim tomie byli, ale jakby ich nie było. W "Dworze skrzydeł i zguby" to się zmieniło. I dzięki Bogu. Naprawdę uwielbiam Rhysa i Feyrę, ale czasami naprawdę można mieć ich dosyć. Jednak nie odebrało mi to przyjemności z czytania, mnie takie rzeczy nie rażą, nie zwracam na to aż tak wielkiej uwagi, bo jest to ledwo ułamek, w genialnej historii, która bez końca zawładnęła moim biednym serduchem. Uwierzcie mi, że gdy ta książka wylądowała w moich rękach, to krzyczałam z radości i jeszcze tego samego dnia się za nią wzięłam. Pochłaniałam ją stopniowo, strona po stronie, starając się na siłę nie przeczytać wszystkiego w dzień. A uwierzcie mi, dałabym radę. Nie chciałam tak szybko się z nią rozstawać, ale wciągnęła mnie tak bardzo, że nawet jeśli jednego dnia się powstrzymałam, to drugiego przeczytałam 250 stron bez żadnej przerwy. Mimo, że stron było ponad 800, to nie odczułam tego. Czytało się szybko i przyjemnie.


Ostatnie 150 stron to były katusze, emocje sięgnęły zenitu i płakałam nawet bez większego powodu. Może przez to, że stron było coraz mniej? Może nie chciałam się z nimi rozstawać? Bardzo możliwe. Sytuacja była beznadziejna, modliłam się o ratunek dla Prythianu. Wiele razy brakło mi tchu, siłą powstrzymywałam się przed rzuceniem tej książki. Zbyt wiele się tam działo, za bardzo rozrywało to moje serce. Maas napisała to w taki sposób, by stopniowo, emocje czytelnika zbierały się w jednym miejscu, skumulowały się i na końcu wybuchnęły. W sumie, może się to wydawać niczym wyjątkowym, w końcu ostatni tom, wojna, to oczywiste że wszystko rozstrzygnie się na końcu, można było to bardzo łatwo przewidzieć. Jednak ona zrobiła to w taki sposób, że to naprawdę było wyjątkowe. Gdy nadeszło te 150 ostatnich stron to i tak byłam zaskoczona. Tego się po prostu nie dało w całości przewidzieć.


Uwierzcie mi, wpadam w przerażenie, panikę. Kiedy ja przeczytałam te 700 stron? Dlaczego stron tak szybko ubywa? Dotarcie do ostatniej strony mnie załamało. Co prawda, zakończenie mnie usatysfakcjonowało i było wprost jak wymarzone, ale świadomość że to już koniec bolała. Bardzo łatwo jest przenieść się do Prythianu i obserwować wszystko z boku, poznawać bohaterów, historię. Jednak opuszczenie go jest naprawdę bolesne. Sarah J. Maas pisze niesamowicie wciągająco, w taki sposób że szybko stajemy się jednym z fae, bardzo angażujemy się w fabułę i zaczynamy darzyć bohaterów wachlarzem uczuć. Żałowałam, że już ją skończyłam.

"Dwór skrzydeł i zguby", jest najlepszą książką jaką przeczytałam w tym roku. I wątpię czy znajdę coś, co go przebije. Na pewno nie w najbliższym czasie. Wiem, że są wśród was tacy, którzy się ze mną nie zgodzą, którzy wytkną "Dworom" wady. Irytującą główną bohaterkę, momentami ciągnącą się fabułę, zignorowanie reszty bohaterów. Tak, zauważyłam to. To nie tak, że ich nie widziałam.Jednak one są zaledwie ziarnkiem piasku w morzu. Ponieważ genialna historia, świetnie wykreowani bohaterowie, cudowny klimat, towarzyszący od pierwszego do ostatniego słowa, są ogromnym plusem, który przyćmiewa wady. Ponieważ stopniowanie napięcia, powolne wprowadzanie czytelnika w zdumienie i osłupienie, bardzo subtelne rozwijanie się miłości między pewnymi bohaterami, sprawiły że dla mnie te wady zniknęły. Pokochałam tę książkę o wiele mocniej niż poprzednie.

Czasami Maas naprawdę przyprawiała mnie o ból głowy, za bardzo skupiła się na parze głównych bohaterów. Nie miałam oczywiście nic przeciwko, jednak czasami ich wynurzenia były lekko irytujące. A przejawiająca się, bardzo rzadko co prawda, ignorancja Feyry, także irytowała. Nie było to jakoś szczególnie rażące. Mimo wszystko fragmenty o Kasjanie i Neście, przyjmowałam z ogromną radością. Bardziej niż Feyrę i Rhysa pokochałam wyżej wspomnianą dwójkę. To co było między nimi, było po prostu przepiękne. Obserwowanie jak dziewczyna się powoli zmienia, było niesamowitym doświadczeniem. Byłam zachwycona! Ich relacje były tak bardzo inne, tak bardzo wyjątkowe.

I przez to, że tak bardzo ich uwielbiałam, końcowe 50 stron prawie mnie zabiło. To właśnie tutaj wybuchnęłam już całkowicie. Nigdy tak bardzo nie płakałam. Nie chciałam odwracać na kolejną stronę bojąc się, że Maas to zrobiła. Nie miałam odwagi czytać dalej, kręciłam głową i dosłownie na głos błagałam by to nie była prawda. Po dłużej chwili odwróciłam stronę.

Chcę jeszcze dodać, że nie spodziewałam się, że stosunki między Dworami są tak napięte. Ich spotkanie mnie przeraziło, sytuacja była masakryczna. W książetach czaiło się tyle bólu, tyle nienawiści. Jednak mimo tego, przyjemnie mi się ich poznawało. Thesan, Tarquin, Beron, Helion i Kalias. Każdy z nich miał wyjątkowy charakter, każdy diametralnie różnił się od drugiego. Jakoś szczególnie ich nie polubiłam, jednak mimo tego, bardzo chętnie poznałabym dokładniej historie każdego z nich. W szczególności Heliona i Kaliasa. Berona również. Wydaje mi się, że jeśli powstałyby o nich nowelki, to nie zastanawiałabym się nawet sekundy i chciałabym od razu je przeczytać.

Jak zwykle, strasznie się rozpisałam. Nie będę już przedłużać, chociaż mogłabym jeszcze pisać i pisać.

Podsumowując. "Dwór skrzydeł i zguby", jest najlepszą częścią Dworów. Jeżeli jeszcze nie znacie tej serii, to koniecznie musicie to zmienić! Pokochacie ją, tylko dajcie jej szansę, początki zawsze są trudne. Dla tego tomu warto. Ta historia jest po prostu niesamowita i nie sposób jej nie pokochać, nie sposób nie pokochać tych książek. To właśnie tutaj, pośród miłości, odkrywamy też ból, cierpienie, wojnę. Czytanie tej serii było największą przyjemnością. To najlepsze książki jakie przeczytałam. Zajmują one honorowe miejsce na mojej półce i jeszcze nie raz do nich wrócę. Jeżeli szukacie książek, które stopniowo zawładną waszym sercem, to "Dwory" są dla was! Nie zawiedziecie się. I będziecie żałować, że nie ma więcej tomów.

Koniecznie musicie ją przeczytać! A mi pozostaje jedynie czekanie na nowelki :(

Pozdrawiam cieplutko i życzę wspaniałego dnia, Marlena Marszałek

14.10.17

Ależ jestem głupia! Brokat, magia i Bane - 58. "Kroniki Bane'a" Cassandra Clare


Jestem praktycznie w 100% pewna, że są wśród was Nocni Łowcy. Sama jestem jedną z nich, mimo że całe uniwersum znam jedynie z serialu Shadowhunters, który po prostu uwielbiam. Genialni aktorzy, wciągająca fabuła i oczywiście nie mogę nie wspomnieć o Malecu. Magnus i Alec w tym serialu są po prostu fantastyczni! Jak tak się nad tym zastanowię, to stwierdzam, że moim ulubionym charakterem jest właśnie Magnus. I dlatego też, mimo że nie czytałam żadnej książki od Cassandry Clare, oprócz "Miasta Kości" (nie martwcie się, jak tylko wyjdzie to nowe przepiękne wydanie od Wydawnictwa Mag, to kupuję i biorę się za całą serię), gdy tylko zobaczyłam że Natalia z "Książkowe kocha, nie kocha" robi Booktour z "Kronikami Bane'a", to zgłosiłam się bez żadnego zastanowienia. Nie mogłam się wprost doczekać aż książka do mnie dotrze i zacznę ją czytać.

Ta recenzja będzie krótka, bo nie chce pisać pierdół tylko dlatego, że nie zrozumiałam połowy książki. "Kroniki Bane'a" są zbiorem opowiadań z życia tytułowego czarownika. Przybliża wielbicielom "Darów Anioła" i "Diabelskich Maszyn" postać czarownika Magnusa Bane'a, którego uwodzicielska osobowość, ekstrawagancki styl i cięty dowcip oczarowały fanów bestsellerowej cykli. Taki mniej więcej opis mamy z tyłu książki, brzmi on bardzo zachęcająco. Ja serialowego Magnusa uwielbiam i dosłownie skakałam z podekscytowania, gdy książka do mnie dotarła. Zaczęłam czytać mając dosyć duże wymagania. Wprost nie mogłam się doczekać! 

Jednak niestety, okazało się, że nieznajomość serii całkowicie odebrała mi przyjemność z czytania, co jest tylko i wyłącznie moją winą. Zawiodłam się, ale skończyłam tę książkę i jej końcowe 200 stron naprawdę mi się podobało, właśnie dlatego, że znałam to z serialu. Strasznie mi w tej chwili głupio, bo piszę wam o czymś o czym, szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia. Także już na samym początku, chcę wam powiedzieć, że jeśli jesteście prawdziwymi Nocnymi Łowcami i znawcami serii, to nie sugerujcie się moją opinią, która niestety, nie będzie za bardzo optymistyczna, ani pozytywna. Nie chcę was do tej książki zniechęcać. A jeżeli są tutaj takie osoby, które nie tak samo jak ja, praktycznie nic nie wiedzą, albo znają to uniwersum jedynie z serialu, to już teraz odradzam wam ten zbiór opowiadań i nawet nie czytajcie recenzji, bo to kompletnie nie ma sensu. Najpierw, tak jak mi napisał Bartek z bloga Bartosz Czyta, zapoznajcie się z całą serią. Potem przyjdzie czas na "Kroniki Bane'a". 

Sam Bane mnie nie zawiódł. Był cudowny, tak samo jak w serialu! Jego styl, zachowanie i żarciki, w jakiś dziwny sposób rozgrzewały moje serducho. Nie ukrywam, że naprawdę uwielbiam tego bohatera i mimo tego, że książka mi się nie podobała, to jakaś tam odrobina przyjemności pozostała. Trzeba przyznać, że Magnus jest naprawdę niesamowity i jedyny w swoim rodzaju. Dawno nie spotkałam się z bohaterem, który byłby tak wyjątkowy. Gdybym go nie znała z serialu, to jestem pewna, że tutaj zawładnąłby moim sercem. 

Jednak niestety, nieznajomość obu cykli, sprawiła że cała przyjemność z czytania ulotniła się bardzo szybko. Wielu rzeczy nie rozumiałam, nie znałam wielu historii, które miały ogromne znaczenie w niektórych opowiadaniach, nie znałam większości bohaterów, no bo niby skąd? Wynudziłam się strasznie, w szczególności na początku. Często robiłam przerwy i strasznie mi się ciągnęło. Czytałam na siłę, jednocześnie żałując że w ogóle zgłosiłam się do Booktouru. Ale nie poddałam się i czytałam dalej, co naprawdę nie było łatwe. To nie tak, że książka jest nudna. Po prostu nie przypadła mi do gustu forma opowiadań, nie ważne jak długie były. Po prostu ich nie lubię, a te chociaż były ciekawe, to wprawiały mnie w skonfundowanie i stagnację. 

Dopiero gdzieś od 350 strony, poczułam się lepiej, bo zaczęły się opowiadania, z bohaterami których znam. Pierwszym które pokochałam, tak samo jak Raphaela, było opowiadanie o nim, w jaki sposób stał się wampirem. To było jedyne opowiadanie, które niesamowicie mocno przyciągnęło moją uwagę i wprost nie mogłam się oderwać! Raphaela Santiago wielbię całym sercem, uwielbiam jego aparycję i charakter. Jest genialny i niesamowicie mi się podoba, nie ważne człowiek, czy wampir. Później było coraz lepiej, o wiele przyjemniej mi się czytało, zupełnie inaczej niż początkowe strony. I to jest doskonałym dowodem, byście nie sugerowali się aż tak moją recenzją. Wystarczyło, że znałam historię i bohaterów, a od razu mi się spodobało. A gdy ich nie znałam, to się nudziłam. 

Chociaż, pamiętam, choć trochę jak za mgłą, opowiadanie o Willu Hermondale'u i jego miłości do Grace. To również mi się bardzo podobało, mimo że ani Grace, ani Willa nie znałam. Po prostu byli w niezwykle ciekawy sposób przestawieni. I poznałam też kilka ciekawych faktów, o których kompletnie nie miałam pojęcia.

Także, nie będę przedłużać i pisać na siłę. Kompletnie nie wiem co powiedzieć na temat tej książki. Więc podsumowuję to tak. Jeżeli czytałeś wszystkie książki z obu cykli, znasz doskonale uniwersum, to nie zastanawiaj się, kupuj i czytaj, sądzę że ci się spodoba. Jednak, jeżeli tak jak ja, znasz jedynie serial, bądź nie znasz tego uniwersum wcale, to odpuść sobie na razie, poznaj je i wtedy możesz spokojnie sięgnąć po "Kroniki". No chyba, że chcesz się zawieść. 

Gdybym przeczytała oba cykle, to jestem pewna, że pokochałabym "Kroniki". Dlatego też, postanowiłam, że wrócę do tej książki, gdy poznam każdą powieść z cyklu. Może wtedy napiszę dla was kolejną recenzję tej książki, z porównaniem? Co wy na to? Sądzę, że to fajny pomysł ;)

Także, ja wam życzę miłego wieczoru, ja lecę czytać "Dwór skrzydeł i zguby", szykujcie się na recenzję, która bardzo możliwe, że pojawi się już w poniedziałek! Mam nadzieję, że czekacie! 

Dajcie mi też koniecznie znać, czy jesteście Nocnymi Łowcami i czy czytaliście "Kroniki Bane'a". 

Pozdrawiam, Marlena Marszałek

10.10.17

A serce niemal wyrwało mi się z piersi - 57. "Tysiąc pocałunków" Tillie Cole recenzja


Zapewne spodziewacie się samych superlatyw, na temat książki, którą dziś chcę wam przedstawić. Założę się, że jeśli czytaliście recenzje "Tysiąca pocałunków", to każda z nich była pozytywna.O tej książce, było naprawdę głośno, pamiętam jeszcze czas, że przewijała mi się co 3 zdjęcie na instagramie. Ilość pochwał lekko mnie zniechęcała, jednak mimo wszystko postanowiłam dać jej szansę. I tak o to, dzięki udziale w BookTurze u Kredzi na jej instagramie (KLIK), mam dziś możliwość przedstawić wam tę głośną powieść. Jednak, jeżeli czytaliście recenzje tej książki u innym blogerów, to w mojej nie znajdziecie nic nowego (chyba), więc nie obrażę się jeżeli jej nie przeczytacie (jednakowoż będzie mi naprawdę miło, jeśli jednak przeczytacie i zostawicie po sobie komentarz). A dlaczego tak twierdzę? Ponieważ zakochałam się w tej książce. 

Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia…

Jeden pocałunek trwa chwilę. Tysiąc pocałunków może wypełnić całe życie. 



Chłopak i dziewczyna. Uczucie powstałe w jednej chwili, pielęgnowane później latami. Więź, której nie był w stanie zniszczyć ani czas, ani odległość. Która miała przetrwać już do końca. A przynajmniej tak zakładali.

Kiedy siedemnastoletni Rune Kristiansen wraca z rodzinnej Norwegii do sennego miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia, gdzie jako dziecko zaprzyjaźnił się z Poppy Litchfield, myśli tylko o jednym. Dlaczego dziewczyna, która była drugą połową jego duszy i przyrzekła wiernie czekać na jego powrót, odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia? 

Serce Rune’a zostało złamane, gdy dwa lata temu Poppy przestała się do niego odzywać. Jednak, gdy chłopakowi przyjdzie odkryć prawdę, jego serce rozpadnie się na nowo.



To, że pokochałam tę książkę, było dla mnie nie do przyjęcia, dziwiło mnie to. I to nie dlatego, że była słaba. Po prostu nie spodziewałam się po niej wiele, a jestem człowiekiem, który w książce poszukuje wybuchów, magii, emocji, które wbija mnie w fotel (ewentualnie poduszkę), nie pociągają mnie łzawe historie o miłości, ponieważ nienawidzę cierpieć, do tego mam czasami wrażenie, że takie powieści są nudne, powtarzalne i kiczowate, kto w tych czasach wierzy w takie historyjki? "Nic bardziej mylnego, Marleno", odkąd skończyłam "Tysiąc pocałunków" powinno się stać moim motto życiowym, powinnam to sobie wytatuować na czole, by każdego dnia patrzeć na to i w końcu wbić sobie to do głowy. Wracając jednak do mojego poszukiwania dreszczyku emocji i awersji do łzawych opowiastek o miłości, to jest też druga strona medalu, czyli Marlena wrażliwa, delikatna, marząca o księciu na białym koniu, która uwielbia to uczucie, gdy książka poruszy nią do tego stopnia, że będzie mieć dreszcze, a twarz mokrą od łez. Nie ma co ukrywać, taką książkę, nie ważne jak się zakończyła, czytelnik zapamięta na dłużej i milej, a także bardziej emocjonalnie będzie ją wspominał. I tak samo jest w moim przypadku, gdy już przekonam się by takową przeczytać.

I tu tworzy się swego rodzaju paradoks, narzekam że nie lubię takich książek, bo wydają mi się być trywialne i nudne, ale jeśli się zastanowić, to muszę przyznać, jeszcze nigdy się nie zawiodłam na tego typu książkach, co sprawia, że chętniej sięgam po kolejne. Powoli zaczynam to lubić. Jednocześnie zauważam, że są bardzo przewidywalne. I to aż do bólu. Ich koniec nie jest tajemnicą, możemy bardzo łatwo domyślić się, co się stanie. I to jest ogromnym minusem. Dokładnie tak było w przypadku "Tysiąca pocałunków". Byłam zawiedziona, że tak szybko przewidziałam zakończenie, co niestety odebrało mi przyjemność z czytania (nie w pełni, ale jednak). Jednak, w przypadku tego typu historii, przewidywalność jest obowiązkowa, inaczej nie byłoby łez. Nie będę mówiła o co chodzi, bo nie chcę spojlerować, sądzę jednak, że doskonale się domyślacie co mam na myśli. Jednak, nie zniechęcajcie się do tego tytułu z tego powodu. Nadrabia on bohaterami, pomysłem na fabułę, klimatem i cudownym stylem autorki. 

Wiem, że są wśród was osoby, które gdy widzą książkę, o której jest głośno, to omijają ją szerokim łukiem i marzą o tym, by nie mieć z nią styczności. Nie zniechęcajcie się, wiem że czasami mnogość cudownych opinii zniechęca do książki. Ciężko jest uwierzyć, że coś może być tak dobre. Jednak uwierzcie mi, jeżeli macie miękkie serce i kochacie piękne historie, to "Tysiąc pocałunków" jest dla was! Nie będę was przekonywać bez żadnych sensownych argumentów, więc czytajcie dalej.

Bohaterowie są największym plusem tej powieści, mocno się wyróżniają na tle innych, są niezwykle wiarygodni, prawdziwi, jednak zdarzały się momenty, gdy miałam wrażenie, że również delikatnie przerysowani. Jednak mimo tego, naprawdę z ogromną przyjemnością śledziłam ich losy. Fascynowali mnie, w szczególności Poppy i jej charakter. Nie dało się jej nie polubić, chociaż momentami mnie odrobinkę irytowała. Ale tylko odrobinkę. Nie mogłam się nadziwić, jak to możliwe, że była taka silna, mimo iż tyle złego ją spotkało. Była niezwykle ufna, pomocna, pełna wiary i nadziei, mimo iż  nie było dla niej szans na ratunek. A jej miłość do Rune, doskonale pokazała, że czasami miłość wymaga ogromnych poświęceń, choć nie zawsze wszystko potoczy się tak, jakbyśmy tego chcieli.

Co do Rune, naprawdę pokochałam tego chłopaka. Nie dosyć, że przystojny, to jeszcze idealnie w moim typie. Autorka wykreowała go w taki sposób, byśmy my, czytelniczki, nie mogły o nim zapomnieć. Wrażliwy, o cudownym miękkim sercu, otwarty na świat, kochający miłością mocną i nie do przełamania. Dlatego też, gdy chłopak się zmienił, bardzo cierpiałam, jednak w pełni to rozumiałam. Miłość jest bardzo bliska szaleństwu, a nagły brak ukochanej osoby, bądź odcięcie się jej od nas, może nas złamać. I nie ma w tym nic dziwnego, jednak poznanie mrocznego Rune było dla mnie bardzo przykre. To był pierwszy moment, gdy Tillie Cole złamała mi serce. A później było już tylko gorzej.

Mniej więcej od połowy książki, zaczęłam płakać. Gdy uświadomiłam sobie, czym zakończy się ta historia, to łzy zebrały mi się w oczach. Nie mogłam znieść cierpienia bohaterów i za wszelką cenę pragnęłam skończyć już tę książkę i zabrać się za coś weselszego.

Muszę przyznać, że książkę czyta się naprawdę przyjemnie i niezwykle lekko. Zawiera ona wiele mądrości i cytatów, które na długo zapadają w pamięć. I nie będzie to kolokwializm, gdy powiem, że podnosi ona na duchu, daje nadzieję. Miłość opisana w tej powieści, jest jak ze snu. Niesamowicie piękna, mocna, nierozerwalna, aż trudno w to uwierzyć, naprawdę. Były momenty w których naprawdę nie mogłam się oderwać, nie ważne że musiałam iść spać, bądź zrobić zadanie. Ta cudowna opowieść o najczystszej miłości dwojga młodych ludzi, była niczym miód na serce. Koiła, uspokajała, czasami wprawiała serce w szybsze bicie, bądź sprawiała, że po twarzy ciekły łzy.

Uwielbiam styl pisania Tillie. Ma ona dar opisywania uczuć bohaterów i miejsc. W szczególności, spodobał mi się opis sadu wiśniowego, gdy o nim czytałam, to z całego serca pragnęłam się tam znaleźć i usiąść pod ukwieconym drzewem. Do tego naprawdę podobał mi się motyw słoika na pocałunki. To dodawało książce wyjątkowości i krzty magii. A sam klimat, och, coś niesamowitego! Ogromny plus tej powieści!

Co do historii, była prosta, przewidywalna, ale jednocześnie magiczna, a dokładniej w magiczny sposób opisana. Widać, że autorka włożyła w to całe swoje serce i talent jaki posiada. Bardzo chętnie przeczytam inne jej książki, widzę w niej ogromny potencjał. Co prawda "Tysiąc pocałunków", nie jest książką idealną, która zostanie na długo w waszych głowach. Jest jednak cudownym oderwaniem się od codzienności. Jeżeli szukacie czegoś lekkiego, co przeczytacie szybko i z ogromną przyjemnością, to "Tysiąc pocałunków", jest właśnie dla was. Polecam jednak, zanim się za nią zabierzecie, przygotować paczkę chusteczek. Przydadzą się.

Polecam wam tę książkę z całego serca, mi się naprawdę bardzo podobała, cieszę się, że mogłam ją przeczytać i nie żałuję nawet sekundy z nią spędzonej :)

Koniecznie dajcie mi znać, czy czytaliście tę powieść, a jeśli tak, to co o niej sądzicie?
Życzę wam wspaniałego dnia!
Marlena Marszałek


8.10.17

Październikowe cuda! Premiery książek, które musisz poznać!


Chcę powiedzieć jedynie, że nie potrafiłam wybrać tylko 10 książek, jak to mam w zwyczaju w tego typu postach. W październiku swoją premierę ma zbyt dużo cudownych książek! Zapraszam do zapoznania się z premierami! I nie zapomnijcie napisać, która najbardziej przypadła wam do gustu ;*
___________________________________________________________________

"Pasażerka" Alexandra Bracken | Data premiery: 11 października | Wydawnictwo: SQN | Cena: 36,90 zł | Liczba stron: 432

Współczesna nastolatka i XVIII-wieczny pirat w szalonym wyścigu z czasem przez kontynenty i epoki. 

Etta Spencer, cudowne dziecko skrzypiec, pewnej nocy traci wszystko, co znała i kochała. W jednej chwili z bezpiecznego Nowego Jorku zostaje przeniesiona do miejsca oddalonego o wiele mil i... lat. Trafia do 1776 roku, a jej los zależy od Nicholasa Cartera, młodego korsarza związanego kontraktem z potężną rodziną Ironwoodów. 

Jedynie Etta może odzyskać pewien tajemniczy przedmiot o niewysłowionej wartości. Jeśli jej się powiedzie, zostanie odesłana do XXI wieku. Ona i Nicholas wyruszają w niebezpieczną podróż po egzotycznych miejscach i w poprzek czasu. Im bardziej zbliżają się do prawdy, tym większego tempa nabiera śmiertelna gra Ironwoodów. Etcie grozi nie tylko rozłąka z Nicholasem, ale i zamknięcie drogi powrotnej do domu... na zawsze. 


___________________________________________________________________

"Gwiazdor" Laurelin Paige, Sierra Simone | Data premiery: 26 października | Wydawnictwo: Kobiece | Cena: 36,90 zł | Liczba stron: 472

Duet autorów w płomiennym romansie, który spełnia najbardziej wygórowane wymagania czytelniczek. 

Przestań się oszukiwać, mała. Znasz go. Hej, przecież wiem, że go znasz. 
Może udajesz, że nie. Może twoja historia przeglądania jest wyczyszczona. Może udajesz oburzoną, kiedy ktoś przy tobie używa słowa na p. Ale nie oszukujmy się. Wiem, że go znasz. Każda zna Logana O'Toole'a – słynnego gwiazdora. Jednak kiedy Devi Dare wkracza w jego życie, nagle zaczyna robić rzeczy kompletnie nie w jego stylu. Na przykład pisze flirciarskie smsy. Albo tworzy całą serię filmów dla dorosłych online, żeby tylko mógł z nią grać. Jeszcze raz. I jeszcze. Przez Devi cały świat Logana się zmienia. Im więcej czasu z nią spędza, tym bardziej zdaje sobie sprawę, że nie jest tym, za kogo się uważał. 
Może w sumie wcale go nie znasz.



___________________________________________________________________

"Bracia Slater. Tom 1. Dominic" i tom 2. "Bronagh" L.A. Casey | Data premiery: 5 października  | Wydawnictwo: Kobiece | Cena: 36,90 zł i 29,90 zł | Liczba stron: 488 i 168

(Tom 1) Bronagh Murphy dobrze wie, czym jest ból po stracie bliskich. Kiedy była mała, jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Aby uniknąć ponownego cierpienia, dziewczyna trzyma ludzi na dystans. Nie ma przyjaciół, z nikim nie rozmawia, nie wdaje się w żadne relacje, przez co pozostaje zawsze na uboczu. W końcu tego chce najbardziej. Kiedy w jej życie wkracza Dominic Slater, Bronagh nieświadomie robi dokładnie to, co najbardziej go pociąga. Uparcie go ignoruje. Dominic to chłopak przyzwyczajony do bycia w centrum uwagi. Piękna brunetka o ciętym języku jest pierwszą osobą, która mu tego odmawia. 

Dominic pragnie nieustępliwej dziewczyny, ale jedynym sposobem na jej zdobycie, jaki zna, jest siła. 

Dominic jej pragnie. Dominic zdobywa to, czego pragnie.

(Tom 2) Bronagh Murphy przeszła bardzo dużo, życie w ogóle jej nie rozpieszczało. Kiedy zbliżają się jej dwudzieste pierwsze urodziny, jedyne czego chce to spędzić ten dzień spokojnie w otoczeniu bliskich. Jednak jej chłopak, Dominic Slater, niczego nie robi spokojnie. Nigdy nie był spokojny, więc planuje urodziny swojej dziewczyny, które mają być nie tylko romantyczne, ale i piekielnie ekscytujące. Problem w tym, że Dominic rozumie słowo "ekscytujący" kompletnie inaczej niż Bronagh, o czym wkrótce dziewczyna sama się przekona. Kiedy sprawy przyjmą niekorzystny obrót, Dominic musi znowu walczyć o swoją dziewczynę. Bronagh po raz ostatni zdecyduje, czy zostanie z nim w jego narożniku, czy odejdzie, nie oglądając się za siebie. 

Bronagh kocha Dominica. Bronagh zatrzymuje to, co kocha.




___________________________________________________________________

"Consolation Duet. Tom 1. Consolation" Corinne Michaels | Data premiery: 11 października | Wydawnictwo: Szósty Zmysł | Cena: 38,90 zł | Liczba stron: 400

Znakomita powieść dla fanek Colleen Hoover. Poruszająca historia, którą pokochały tysiące czytelniczek! Uzależniająca. Intensywna. Emocjonująca.

To opowieść o złamanych sercach, tęsknocie, słodko-gorzkim smaku zakazanego owocu. Porywająca. Wzruszająca. Chwytająca za serce. 

Tej historii nie zapomnisz. A kiedy poznasz jej zakończenie, będziesz marzyć o tym, aby natychmiast poznać jej dalszy ciąg!

Liam nie miał być moim szczęśliwym zakończeniem. Nawet nie byłam nim zainteresowana. Był najlepszym przyjacielem mojego męża – zakazanym owocem. Tyle że mój mąż nie żyje, a ja czuję się samotna. Tęsknię za nim i ląduję w ramionach Liama. Jedna wspólna noc zmienia wszystko. Teraz muszę zdecydować, czy naprawdę go kocham, czy jest dla mnie tylko nagrodą pocieszenia. 



___________________________________________________________________

"The Perfect Game. Tom 1. Rozgrywka" J. Sterling |  Data premiery: 25 października | Wydawnictwo: SQN | Cena: 34,90 zł | Liczba stron: 304


On jest rozgrywką, w którą ona jeszcze nie grała. 

Kiedy Cassie poznaje w college'u Jacka, postanawia omijać go szerokim łukiem. Gwiazdor drużyny baseballowej uosabia wszystko, czego dziewczyna nie znosi w facetach – jest przystojny, uwodzicielski, pewny siebie, ma wielkie ego i... zabójczo piękne oczy. Sprawy się komplikują, kiedy Jack zaczyna zwracać na Cassie szczególną uwagę. Co tak naprawdę kryje się za jego zainteresowaniem? Czy ma ono jakiś związek z przeszłością dziewczyny? Ile można poświęcić, aby być z ukochaną osobą?

Zapnij pasy! Przejażdżka z the Perfect Game. Rozgrywka sprawi, że serce nieraz zabije ci szybciej. Czasem życie to prawdziwy rollercoaster.







___________________________________________________________________

"Mirror, mirror" Cara Delevingne | Data premiery: 11 października | Wydawnictwo: Jaguar | Cena: 37,90 zł | Liczba stron: 384

Przyjaźń. Zdrada. Ofiara. Tajemnica.

Red, Leo, Rose i Naomi to czwórka młodych przyjaciół. Są inni od pozostałych rówieśników, są odmieńcami. Nie wiedzą, kim są i kim chcą być. Zbliża ich muzyka. Wspólnie zakładają kapelę Mirror, Mirror. Ale nie nacieszą się długo wspólną pasją... 

Naomi zostaje wyciągnięta nieprzytomna z rzeki. Pozostając w śpiączce, walczy o życie. Policja twierdzi, że była to nieudana próba samobójcza. Ale jej przyjaciele wcale nie są tego pewni. Każde inaczej reaguje na dramatyczne wydarzenia – Rose zaczyna imprezować jak szalona, Leo wpada w depresję, a Red postanawia samodzielnie odkryć prawdę. Czy Naomi się obudzi? Co zaprowadziło ją na granicę życia i śmierci? A może pytanie powinno brzmieć: kto?

Odpowiedzi na pytania nie przyniosą niczego dobrego. Na jaw wyjdą najmroczniejsze tajemnice. Nic już nie będzie takie samo. Rozbitego lustra nie da się przecież skleić. 

___________________________________________________________________

"Szczęście w miłości" Kasie West | Data premiery: 11 października| Wydawnictwo: Feeria Young | Cena: 37,90 zł | Liczba stron: 408

Maddie nie jest impulsywna. Ceni ciężką pracę i lubi planować. Ale któregoś wieczora pod wpływem chwili kupuje los na loterię. I, ku własnemu zdziwieniu – wygrywa masę pieniędzy!

W jednej sekundzie Maddie nie poznaje swojego życia. Koniec ze stresowaniem się systemem stypendialnym w college'u. Ni stąd ni zowąd Maddie myśli o wynajęciu jachtu. A bycie w centrum uwagi całej szkoły jest super, dopóki nie zaczynają docierać do niej przykre plotki na jej temat, a przypadkowe osoby prosząją o pożyczkę. I teraz Maddie nie ma pojęcia, komu można zaufać. Poza Sethem Nguyenem, z którym pracuje w miejscowym zoo. Seth jest miły i zabawny, i chyba wcale nie wie o wielkiej zmianie w życiu Maddie, a dziewczyna jakoś nie ma ochoty nic mu mówić. Co się stanie jednak, jeśli Seth pozna prawdę?

Oto pełna humoru i czułości historia w bestsellerowym stylu Kasie West: o wygranej, przegranej i... miłości.


___________________________________________________________________

"Śpiące królewny" Owen King, Stephen King | Data premiery: 24 października | Wydawnictwo: Prószyński i S-ka | Cena: 49,90 zł | Liczba stron: 736

W przyszłości tak realistycznej i bliskiej, że mogłaby być współczesnością, coś dziwnego dzieje się z kobietami, które zasypiają: szczelnie owija je zwiewna substancja przypominająca kokon. Gdy ktoś je budzi, gdy obrastający je materiał zostaje naruszony bądź zerwany, uśpione kobiety wpadają w dziką furię i stają się szaleńczo agresywne; śpiąc, przenoszą się do innego świata − świata, w którym panuje harmonia, a konflikty są rzadkością. Tajemnicza Evie jest jednak odporna na błogosławieństwo, bądź klątwę, niezwykłej śpiączki. Czy jest medyczną anomalią, którą należy przebadać? A może demonem, którego trzeba zabić? Porzuceni mężczyźni, zdani na siebie i swoje coraz bardziej prymitywne odruchy, dzielą się na wrogie frakcje, niektórzy pragną zabić Evie, inni ją ocalić. Część wykorzystuje panujący chaos, by zemścić się na starych bądź nowych wrogach. W świecie nagle opanowanym przez mężczyzn wszyscy uciekają się do przemocy. 

Osadzona w małym mieście w Appalachach, gdzie największym pracodawcą jest więzienie kobiece, powieść "Śpiące królewny" to dająca do myślenia, nadzwyczajnie wciągająca historia, która dziś wydaje się szczególnie aktualna.

___________________________________________________________________

 "Dopasowani" John Marrs | Data premiery: 11 października | Wydawnictwo: Książnica | Cena: 35 zł | Liczba stron: 320

Jak daleko się posuniesz, by znaleźć miłość?

Od czasu, gdy naukowcy odkryli, że każdy człowiek posiada gen, który dzieli tylko z jedną osobą na całym świecie, miliony ludzi zdecydowały się na badania DNA, aby znaleźć idealnego partnera. Oto pięć kolejnych osób znajduje swoje drugie połówki. Okazuje się jednak, że perfekcyjnie dopasowane bratnie dusze, które wskazały testy genetyczne mają swoje sekrety. Niektóre szokujące a nawet bardzo niebezpieczne... 

"Dopasowani« to zaskakująca i utrzymana w szybkim tempie powieść, która w równej mierze ekscytuje i niepokoi. "
Culturefly






___________________________________________________________________

"Stracona" Amy Gentry | Data premiery: 10 października | Wydawnictwo: Prószyński i S-ka | Cena: 39,90 zł | Liczba stron: 288

Dziewięcioletnia Jude z przerażeniem obserwuje, ukryta w szafie, jak obcy mężczyzna z nożem w ręku uprowadza jej trzynastoletnią siostrę Julie. I tak kończy się szczęśliwa rodzina. Matka dziewczynek nie potrafi wybaczyć młodszej, że nie krzyczała. Ojciec nie ustaje w poszukiwaniach i zakłada fundację imienia Julie. Policja nie wierzy w porwanie, tym bardziej że nie było śladów włamania. Wszystkich łączy jednak przekonanie: Julie nie żyje. Osiem lat później na progu domu Whitakerów staje młoda kobieta, która podaje się za Julie. Twierdzi, że przez osiem lat była seksualną niewolnicą meksykańskiego mafiosa... 

Powieść Amy Gentry to studium katastrofy po stracie bliskiej osoby – katastrofy, która dotyka zarówno rodzinę, jak wszystkich ludzi z ich otoczenia. To również piękna historia o potężnej sile miłości oraz thriller, w którym napięcie utrzymuje się aż ostatniej strony. 
Po zniknięciu córki życie Anny zmienia się w koszmar. Przez osiem lat, jakie upłynęły od porwania trzynastoletniej Julie, straciła nadzieję i chęć ratowania swojego podupadającego małżeństwa i relacji z drugą córką. Ale wszystko zmienia w się dniu, gdy do drzwi domu puka młoda kobieta, która podaje się za Julie. Wydaje się jednocześnie znajoma i obca, a w jej historii wychodzą na jaw luki i niekonsekwencje. Annę dopadają straszne wątpliwości. Kim jest ta skomplikowana kobieta? Czy to na pewno jej córka? Oliwy do ognia dolewa pewien prywatny detektyw, który od lat śledzi tę sprawę i dysponuje szokującymi informacjami. 

___________________________________________________________________

"Eliza i jej potwory" Francesca Zappia | Data premiery: 25 października | Wydawnictwo: Feeria Young | Cena: 37,90 zł | Liczba stron: 400

Eliza ma 18 lat i jest prawdziwą ekscentryczką i nerdem, a do tego boryka się z chorobliwą nieśmiałością oraz brakiem jakichkolwiek znajomych. Drwiny, wyzwiska, przemykanie pod ścianami i nieustanne okupowanie swojego pokoju - tak wygląda jej życie w realu. W internecie za to jest Lady Konstelacją, ekstremalnie popularną na całym świecie autorką komiksu Morze potworne. Ma tam też swoją niewielką, ale wierną grupę wsparcia. Funkcjonuje więc właściwie tylko w sieci, rzeczywistości poświęcając tak mało uwagi, jak tylko się da. 
I wtedy do jej szkoły trafia Wallace, były futbolista, a obecnie fan Morza potwornego i twórca fanfików na jego temat, który sprawia, że Eliza zaczyna dopuszczać do siebie myśl o życiu poza siecią. Hm, może związki międzyludzkie mają jakiś sens?

Ona i Wallace stają się sobie coraz bliżsi, dziewczyna nie chce jednak ujawnić mu swojej tajemnicy. Problem w tym, że z sekretów nigdy nie wynika nic dobrego i przez nie cały kruchy świat Elizy może runąć z hukiem... I jak wtedy stawić czoła swoim lękom? Jak pokonać własne potwory? Czy da się być blisko z kimś w realu?


___________________________________________________________________

"Na krawędzi wszystkiego"Jeff Giles | Data premiery: 11 października | Wydawnictwo: IUVI | Cena: 34,90 zł | Liczba stron: 384

Szczęście i cierpienie, światło i ciemność – dwa światy i ludzie na ich krawędzi Zoe i Iks żyli w dwóch światach i nigdy nie mieli się spotkać. Ale się spotkali. Tylko jak mają być razem, gdy oba światy sprzysięgły się przeciwko nim? Zoe ma 17 lat, zwariowaną matkę wegankę, młodszego brata z ADHD i prawdziwą przyjaciółkę. Ma też za sobą trudny rok, kiedy tragicznie zmarł jej ojciec, a zaprzyjaźniona para staruszków z sąsiedztwa zaginęła bez śladu. Jakby tego było mało, szukając brata podczas burzy śnieżnej, Zoe zostaje brutalnie zaatakowana i widzi coś, czego nie powinna widzieć. I kogoś. Nazwała go Iks. Zoe nie wie, że to łowca głów. Tajemniczy, przystojny i nękany losem, którego nie rozumie, pracuje na zlecenie lordów z Niziny – mrocznego i brutalnego miejsca, w które trafiają najgorsi szubrawcy. Tym razem przyszedł po bandytę, który zaatakował dziewczynę. Iks i Zoe nigdy nie mieli się spotkać. Łowcy z Niziny nie mogą ujawniać się nikomu poza swymi ofiarami. Iks, by uratować Zoe, łamie wszystkie zasady Niziny. I ponosi brutalne konsekwencje. 

Beznadzieja, samotność i ból – Iks zna tylko to. Zoe pokazuje mu, że może być inaczej. Kiedy Iks i Zoe dowiadują się więcej o ich swoich światach, zaczynają zadawać pytania o przeszłość, własny los i swoją przyszłość. Ale wyrwanie Iksa z Niziny i przecięcie więzów przeszłości, które pętają Zoe, będzie od obojga wymagać konfrontacji z własną ciemną stroną.

___________________________________________________________________

I coś z czego cieszę się najbardziej!

"Dwór cierni i róż. Tom 3. Dwór skrzydeł i zguby" Sarah J. Maas  | Data premiery: 25 października | Wydawnictwo: Uroboros | Cena: 49,99 zł | Liczba stron: 848

Długo oczekiwana trzecia część bestsellerowego cyklu Sarah J. Maas

Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę... Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat. 

W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.








___________________________________________________________________

I jak? Coś wam wpadło w oko? Na którą z tych książek najbardziej czekacie? A może czekacie na coś innego? Piszcie! Co do mnie, to pewnie domyśliliście się na co najbardziej czekam ;) Do tego pozycje od Wydawnictwa Kobiecego i nowa powieść Kinga, bardzo mnie kuszą. Na pewno po nie sięgnę :D

Mam nadzieję, że nie przeszkadzało wam, że jest więcej niż 10 książek, ale stwierdziłam, że nie lubię takich ograniczeń. Po co się ograniczać do zaledwie 10, skoro można wybrać więcej i mieć pewność, że na pewno chociaż jedna z książek, przypadnie wam do gustu? Wybierając je, kierowałam się nie tylko swoimi upodobaniami, ale też świadomością, że nie każdy lubi wyłącznie fantastykę, bądź romanse. Udało mi się trafić w wasze gusta? ;)

Także, ja teraz lecę składać ubrania, potem wieczorkiem mam w planach obejrzeć horror (przy okazji, wybaczcie za brak postów z serii "Filmowa Niedziela", w kolejną się pojawi, obiecuję) i poczytać. 
Ps. Zapraszam na mojego instagrama, porobiłam dziś wiele zdjęć, niedługo się tam ukażą ^^ Będziecie zadowoleni! KLIK

Życzę wam wspaniałego dnia! 
Marlena Marszałek
Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.