23.5.16

WARSZAWSKIE TARGI KSIĄŻKI! Byłam, widziałam, pokochałam!

Jeśli jesteście książkoholikami, tak jak ja, to na pewno waszej uwadze nie umknęło pewne wydarzenie, obejmujące 4 majowe dni, od 19-22 maja, organizowane w Warszawie, na  narodowym stadionie.  

Tak, mam na myśli cudowne Warszawskie Targi Książki.

A co za tym idzie?

Na pewno wiele z was pojechało na nie, by nie tylko kupić mnóstwo książek, ale co najważniejsze zdobyć autografy, mnóstwo cudownych, powalających dedykacji od ukochanych autorów! No nie mówicie mi, że nie.

Odkąd prowadzę bloga, obserwuję wszelkie książkowe wydarzenia, jakie u nas w Polsce mają miejsce. Jak tylko zobaczyłam, że można już starać się o bilet blogera na targi, to od razu zgłosiłam swój udział. Co było głupim posunięciem, bo szczerze mówiąc, nie miałam pozwolenia od rodziców by jechać tak daleko (od mojej miejscowości 340 km = 6,5 godziny drogi!), ale tak strasznie mi na tym zależało, że stwierdziłam „a co mi tam! Będę błagała aż się uda”.

I wiecie co, moi kochani książkoholicy? Chociaż ostatnio trochę zaniedbuję bloga (to się zmieni, już na początku czerwca, może i wcześniej, bardzo was za to przepraszam) i przestałam się czuć jak blogerka, choć myślałam że na spotkaniu blogerów będę czuć że do nich nie pasuję, to widząc tę całą grupkę ludzi, mających tą samą pasję co ja, poczułam się jak nowonarodzona! Jakbym spłonęła i odrodziła się z popiołów!

Ale o tym później.

W końcu, kilka dni przed targami udało mi się wyprosić rodziców o jeden dzień (dużą rolę w tym odegrała moja kochana Gosia z Recenzje Knigoholiczki, która porozmawiała z moją mamą i przekonała ją, aby mnie puściła!). Babcia prawie dostała zawału, zaczęła panikować że może mi się tam coś stać, że Warszawa jest niebezpieczna, że oszalałam chcąc tam jechać sama, bez żadnej koleżanki, osoby towarzyszącej.

I choć mówiła, że bardzo się na mnie zawiodła, nie mogłam odpuścić, bardzo ją kocham, jednak perspektywa pojechania do tego cudownego miasta, zobaczenie go na żywo pierwszy raz w życiu. A także możliwość spotkania nie tylko Gosi, ale także innych blogerów, sprawiło że do samego końca walczyłam.
I udało mi się.





Jeśli byliście na Targach, to na pewno wiecie jakie to cudowne uczucie! Ja byłam tylko w sobotę, by przy okazji zaliczyć spotkanie blogerów. Na początku zapowiadało się słabo, nie mogłam rozpoznać się w Warszawie, przez prawie półtorej godziny myślałam, którym autobusem, koleją bądź pociągiem mam pojechać w miejsce targów. Nie spytałam się nikogo, tylko dlatego że chciałam być samodzielna. Pokazać mamie, że dam radę, że nie jestem już 12-letnim dzieckiem, a 18-letnią, inteligentną dziewczyną, która poradzi sobie w życiu.

I udało mi się.

Wkrótce moim oczom ukazał się Stadion. Nie spodziewałam się, że jest tak ogromny! Chwilę później byłam w środku i przerażona wizją spotkania Gosi (to miało być nasze pierwsze spotkanie, tak jak z wieloma innymi ludźmi, a tak szczerze mówiąc, to ze wszystkimi ludźmi, bo nikogo oprócz niej nie znałam).







Tłumy na Targach są ogromne. Dużą trudność sprawiało mi przedzieranie się przez nie i pilnowanie by przypadkiem nie upuścić torby.
Z tego co wiem, w innych dniach aż tyle ludzi nie ma. Ale w sobotę autorzy i czytelnicy mają wolne, więc nie ma co się dziwić, że tyle ich było. Szkoda tylko, że nie robiłam dużo zdjęć. A szczerze mówiąc, to w środku nie robiłam prawie wcale, czego teraz bardzo żałuję, ale czasu niestety nie cofnę.






Zdobyłam tylko dwa autografy, nie miałam zamiaru zdobywać więcej, stanie w ogromnych kolejkach, sprawiło że moje plecy płakały z bólu i do teraz nie mogą przestać. Jeden autograf zdobyłam dla mojego brata, od samego Rafała Kosika, mistrza powieści dla młodej młodzieży (brzmi to dziwnie, ale nie wiem jak to inaczej napisać), twórcy sławnego cyklu „Felix, Net i Nika”. A drugi… Drugi autograf to coś o czym długo marzyłam, a dokładniej od grudnia, odkąd przeczytałam „Ekspozycję” (jestem pewna, że już wiecie o kogo mi chodzi!). Coś czuję że powiało Mrozem <3

 

















Pan Remigiusz na żywo jest tak ciepłym człowiekiem, aż głupio że strzeliłam straszną gafę, mówiąc dla kogo jest dedykacja. A walnęłam imieniem i nazwiskiem, a bo dlaczego nie. A potem poczułam się jak idiotka. Ale mniejsza z tym, jak już pisałam w jednym komentarzu na fanpagu pana Mroza, 6 godzin jazdy i braku snu robi swoje. Dodam też, że nie tylko jest niesamowitym człowiekiem i pisarzem, ale także niezwykle przystojnym facetem! Wciąż trudno mi uwierzyć, że tak niepozorna osoba, potrafi stworzyć tak genialne powieści kryminalne! I kryminały polityczne! Nie mogę doczekać się, aż wezmę się za „Kasację”, którą kupiłam dzięki Gosi, moim pierwotnym zamysłem było kupienie własnego egz. „Ekspozycji”, jednak przekonała mnie że „Kasacja” jest o wiele lepsza i że to właśnie ją powinnam kupić. Tak też zrobiłam.



Po kilku godzinach stania w kolejkach, robienia zdjęć, a także kupowania książek i mang (oszalałam i kupiłam 5 książek i 3 mangi), i brania udziału w loterii na stoisku strony komikslandia.pl (chyba tak, mogę się mylić), w końcu nadszedł czas na spotkanie blogerów.

Na które razem z Gosią się spóźniłyśmy. Nie ma co, brawo!

Do teraz nie mogę wyjść z wrażenia, jak niesamowici są blogerzy! 
Tyle nas przyszło, że aż dziw mnie brał. Było nas około 30 osób.

Na początku była loteria książek do zrecenzowania. Wszystkich było ponad 100. Dziewczyny prowadzące (Natalia z „Książkowe Kocha, nie kocha”, a także dziewczyna z „Książkowe wyliczanki”, której imienia nie pamiętam, za co przepraszam i jeszcze jedna dziewczyna, tylko nie pamiętam bloga), uwijały się jak w ukropie, starając się jak najszybciej rozdać nam książki. Co było niesamowicie trudne z racji tego ile ich było.

Mi udało się wylosować 3 z recenzją i jedną bez recenzji, które pokażę wam w BookHaul majowym! Mam nadzieję, że czekacie!

Podczas targów spotkałam mnóstwo osób, które tak samo jak ja kochają książki. Tysiące miłośników książek,  jednym miejscu robi ogromne wrażenie. I podnosi na duchu, sprawiając że człowiek zaczyna wierzyć, że są jeszcze na świecie osoby, które wiedzą co tak naprawdę jest dobre! I jak ogromną wartością dla człowieka jest literatura.

Uwierzcie mi, było warto. Nawet na jeden dzień. Nawet jeśli za sam przejazd zapłaciłam 130 zł. Nawet jeśli do teraz bolą mnie plecy, a głowa co chwilę daje o sobie znać.

Bo dzięki temu zyskałam niezwykłe wspomnienia, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci, a także spotkałam ludzi, którzy kochają książki tak samo mocno jak ja! Jeśli zastanawiacie się, czy wyjazd na targi ma sens i czy jechać, to nie zastanawiajcie się! Jedźcie! Taka okazja może się już nie zdarzyć.

A uwierzcie mi, naprawdę warto.

Potęgę Targów Książki trzeba zobaczyć na własne oczy. Ja nie potrafię wam tego tak opisać, aby w pełni oddać jak cudowne one są.

I na Krakowskie także jadę. Już nie mogę się doczekać!


Pozdrawiam serdecznie, oszołomiona i zauroczona Marlena Marszałek 

2 komentarze:

  1. Tak bardzo żałuję że w tym roku nie dałam rady się na nich pojawić :( W przyszłym roku, choćby nie wiem co, będę tam!
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie bolą ramiona od noszenia obładowanych książkami toreb, ale potwierdzam, że warto! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.