6.1.16

10. "Królowa Lodów z Orchard Street" Susan Jane Gilman.

„Królowa Lodów z Orchard Street” Susan Jane Gilman – opowieść o miłości. Ale nie takiej jaką sobie wyobrażacie. 



Jest rok 1913. Pewna żydowska rodzina, ucieka z ogarniętej porewolucyjnym szałem Rosji. Wśród nich jest mała Malka Treynovsky, której życie później potoczy się w najmniej spodziewany sposób, które nikt się nawet nie spodziewał. Jest dziewczynką pełną radości, o niewyparzonym języku, która praktycznie nie cichnie. To ona namawia ojca by zamiast do Afryki, popłynęli całą rodziną do Ameryki, w której życie będzie łatwe i przyjemne. Przecież to właśnie tam ulice są wysadzane złotem, z fontann płynie miód i mleko, a wszyscy mają pracę i żyją w przybytku. 

Mama Malki, nic o tym nie wie. Zanim wyjechali, prosiła córkę tylko o  jedno. „Nikomu nie pozwalaj tknąć swojego płaszczyka, gdy ktoś będzie chciał ci go zabrać, to zrób mu takie curie jakiego jeszcze nie słyszał”, bowiem w kurteczce, w ukrytej pod pachą kieszonce, skryte były bilety do Afryki i wszelkie pieniądze jakie zostały. 

Tuż po przybyciu do Ameryki, okazuje się, że wcale nie jest tam tak cudownie, jak opowiadała maleńka Malka. Cała rodzina, ojciec, matka, Malka i jej dwie siostry Flora i Róża, mieszkają w małej klitce, jednym pokoju, który udostępnił im krawiec. W zamian za to, matka i ojciec mają dla niego pracować. Jednak jest to za mało, by mogli przetrwać. Dziewczynki są więc wysyłane do pracy w okolicy, a jeśli nie chcą pójść do pracy, grozi im, że nie dostaną nic do jedzenia dzisiejszego dnia. 


Rodzinie się nie przelewa, nie mają zbyt dużo pieniędzy, ledwo starcza im na wyżywienie. Dzieci nie mają wyboru, albo będą pracować, albo będą zwijać się z głodu. 

Pewnego dnia, kilka miesięcy po przybyciu do Nowego Jorku, Malka ulega groźnemu wypadkowi. Zostaje stratowana konia, ciągnącego wózek z lodami pana Dinello. Jest ciężko okaleczona, nie zdolna do dalszej pracy, dlatego zostaje porzucona. Wydaje się, że zostanie już sierotą. 

Jednak, opanowany wyrzutami sumienia pan Dinello przygarnia ją mimo sprzeciwom swojej rodziny i postanowiwszy się nią opiekować. Jednak, dostaje ona ultimatum, jeśli chce żyć z nimi, nie może być bezczynna. Musi na to zapracować. Tak też, zmuszana do pracy, mimo poważnego okaleczenia i surowo wychowana Malka, uczy się zaradności i sprytu. A także fachu, który praktykuje cała rodzina Dinello. Tworzenia lodów. A w nich, zakochała się już wtedy, gdy pierwszy raz spróbowała ich pośród brudu ulicy i wszechogarniającego bólu, głodu i smrodu, z maleńkiej, białej filiżaneczki. 

Malka nie jest  piękna, tak jak inne dziewczyny. W domu jej przybrany brat strasznie jej dokucza, do tego żaden chłopak nie patrzy na nią przychylnie. Dlatego też, państwo Dinello wysyłają ją na studia. Wątpią że ktoś ją zechce. Jest ona wyjątkowo inteligentna i szybko się przystosowuje do nowych warunków. Tam poznaje ona wyjątkowo przystojnego mężczyznę, Alberta i zakochuje się w nim bez pamięci. I to z wzajemnością, czego się nie spodziewała i o czym długo marzyła.

Wkrótce, oboje wyruszają w podróż po Ameryce. Nie jest im łatwo, bieda doskwiera im każdego dnia, a trawiący kraj kryzys, wcale nie pomaga. Jednak nie poddają się. Uczą się jak przetrwać w czasach wojen gangów, prohibicji i wojny między państwami. To wszystko czyni z Malki silną, młodą, niezależną kobietę, która dobrze wie, jak sobie poradzić w życiu i wie, czego pragnie. 

Nie daje ona sobie w kaszę dmuchać, walczy o to, czego pragnie. Nic jej od tego nie odzwiedzie. To ona, już niedługo przemieni się w Lillian Dunkle, nieugiętą bizneswoman, stojącą na czele ogromnego, lodowego imperium, które sama wraz z ukochanym zbudowała. I nikomu nie pozwoli go tknąć, nieważne kim ta osoba dla niej jest. 

Charakter Lilian, (Malki), jest tak mocny, że nikt nie potrafił go przebić. Mimo tego, że była okaleczona, a wszyscy uznawali ją za kalekę, bardzo często nic nie wartą, nigdy się nie poddała. Walczyła o swoje, nikt nie mógł jej przeszkodzić w osiągnięciu celu, o którym marzyła. Jej niewiarygodna siła, wiara i moc, nie raz sprawiała, że wpatrywałam się w jej słowa ze zdumieniem i ogromnym podziwem. Mało kto, potrafi odnaleźć w sobie ten potencjał i władczość, której nauczyło ją życie. Każdy kto zadarł z Malką, wkrótce przekonywał się, jak duży błąd popełnił. Nic i nikt nie mógł jej pokonać. Nigdy by na to nie pozwoliła.

Dlatego też, połączenie jej ze spokojnym, jąkającym się Albertem, było dla mnie momentami po prostu absurdalne!  Kobieta, o tak ostrym temperamencie, która dobrze wie czego chce, kobieta o pancerzu tak twardym, że przebić go, nie było łatwo i nigdy nie udało się to do końca, i mężczyzna ciągle żyjący w strachu, skryty w sobie, do głębi serca bardzo zraniony, który nie potrafił się nawet dobrze wysłowić, gdyż jąkął się on strasznie, bez większych ambicji i pragnień. To się tak bardzo kłóci, że aż prosi się o to, by nie było to prawdą. Jednak tak właśnie działa miłość. Miłość, która w ich przypadku była wyjątkowo mocna i  przepełniała ich na wskroś, niszcząc tak ogromną przepaść między ich charakterami. 

Albert dla Lilliany, stał się tak samo ważny, jak rozwijająca się firma lodziarska. 

Ale czy ważniejszy? 

Może.

Cała historia, opowiedziana z pierwszej osoby, przez samą Lillian, okraszona humorem, werwą, śmiałością, wciąga niesamowicie! Pomysłowość głównej bohaterki, kreatywność, niezwykły, choć z lekka zadziwiający humor, połączenie lodów i życia w Ameryce jest czymś cudownym. Nawet wtedy, gdy historia toczy się całkowicie inaczej niż się spodziewaliśmy. Sprawia ona, że nie tylko chcielibyśmy poznać tę niezwykłą kobietę i zobaczyć czy naprawdę taka jest, ale także i spróbować tych pyszności które wychodziły spod jej ręki i umysłu. 

Czytając tą naprawdę wyjątkową książkę, od samego początku do końca, ma się wrażenie, że jest ona autobiografią. Dlaczego? Bo główna bohaterka i inne postaci, zostały wykreowane z tak dobrze, że ciężko jest uwierzyć, że one tak naprawdę nie istniały. Gdybym nie wiedziała, że to wszystko powstało w głowie Susan Jane Gilman, to nigdy bym nie uwierzyła, że Lillian nigdy nie istniała. Do tego jeszcze ogromna ilość informacji, na temat przemysłu lodowego, opisane w szczegółach, jakie mało kto zna, jest na to dowodem! Naprawdę, Susan włożyła w tą książkę tyle pracy, czasu i pasji, że ominięcie jej byłoby największą krzywdą jaką człowiek może sobie wyrządzić. 

Jest to powieść, którą każdy powinien przeczytać. Bo pokazuje ona nie tylko, początki przemysłu lodowego, pierwsze sposoby tworzenia lodów, ale także i to, jaki był Nowy Jork w czasach tak dla nas odległych. Wydaje się nam, że w Ameryce zawsze było tak dobrze, wspaniale, że każdy żył w przepychu, szczęściu i nie umierał z głodu, tak jak w innych krajach. Nawet nie spodziewalibyśmy się, że w tamtych czasach, życie potrafiło być tak okrutne i bolesne, o czym świadczy historia Malki. 
To właśnie życie, uczyniło z niej, co prawda zaradną i sprytną kobietę, ale także i bezwzględną, o sercu twardym jak skała, która nikogo do siebie nie dopuszczała. Nawet własnego syna, nie potrafiła tak naprawdę pokochać. Życie sprawiło, że postanowiła walczyć o swoje, po części gubiąc siebie. 

Książka ta daje do myślenia. Mimo iż pisana jest z humorem, werwą, pasją, śmiałością a także pewną dozą wyzwania, można także odczytać w niej pewną gorycz, smutek, ból jaki skrywa w sobie Malka. 
Jestem pewna, że wiele z Was, zakocha się w tej książce, tak samo jak ja. I jestem pewna, że Malka mimo iż tak niedostępna, stanie się Waszą przyjaciółką, tak jak stała się moją. Jej historia zawładnie Waszym sercem i na długo pozostanie w pamięci. 

Niech żyją lody!

Pozdrawiam serdecznie, Marlena Marszałek

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale powiem Ci, że ogromnie mnie zaintrygowałaś nią :) Wydaje się szalenie interesująca! I w ogóle fajnie tu u Ciebie, będę wpadać :)

    Pozdrawiam! ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jest szalenie interesująca! :)
      Pewnie wpadaj :D Bardzo mnie tym ucieszysz!

      Usuń
  2. Tak samo- nie słyszałam. Ale chyba za niedługą zobaczę :). Według mnie super recenzja, widać, że się starasz.
    Niby przypadkiem tu weszłam, ale chyba zostanę na dłużej. Super ;)
    Tymczasem zapraszam na swój blog o włosach i nie tylko: http://fairhairbyjolie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się niezmiernie, że spodobała Ci się moja recenzja :)
      Pewnie! Zostań <3 Przyjmę każdego :)

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.