14.9.15

6. "DUFF - ta brzydka i gruba" Kody Kiplinger

„Duff – Ta brzydka i gruba” Kody Keplinger – opowieść o dziewczynie, która zagubiła siebie, wierząc w to co mówią inni.




Odkąd dowiedziałam się o tej książce, przeglądając ulubiony magazyn Bravo, stała się ona numerem jeden na liście książek, które chcę przeczytać. Czaiłam się na nią w bibliotekach, księgarniach, znalazłam nawet e-booka. Nie potrafiłam jej jednak przeczytać w taki sposób, w wersji elektronicznej i zaniechałam tego.

Dlatego też, gdy dokładnie tydzień temu zobaczyłam ją na półce w bibliotece, w mieście gdzie chodzę do szkoły, to po prostu oniemiałam. Stałam z otwartą buzią i po szybkim rozglądnięciu się (nie wiem jaki to miało sens, ani cel, może myślałam że ktoś mi ją ukradnie?), złapałam ją błyskawicznie i przygarnęłam mocno do piersi, jakby bojąc się, że ktoś mi ją wyrwie i pozbawi tak długo wyczekiwanej przyjemność jej przeczytania, i szybko ruszyłam szukać innych książek, tą wciąż mocno trzymając w garści.

Od razu powiem, że czytając opis, wyobrażałam sobie coś całkowicie innego (może troszkę podobnego), od prawdziwej fabuły książki, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Przecież zawsze tak jest, książka nigdy nie jest taka, jaką ją sobie wymyślimy, nawet gdy sami ją piszemy.

Główną bohaterką, jest 17-letnia Bianca, dziewczyna z dosyć dosadnym poczuciem humoru, niby nieśmiała, a jednak potrafi pokazać pazury. Jest ona osobą, która od razu wyczuje głupotę i pozerstwo otaczających ją ludzi, zawsze unika takich osób. Nie jest ona może tak piękna, ani szczupła, jak jej dwie najlepsze przyjaciółki, Jessica i Casey, ale nie przejmuje się tym. Ma prawdziwe przyjaciółki, które zawsze ją wesprą, pocieszą, a nawet wezmą na imprezę, mimo iż Bianca, nie jest do tego zbyt chętna. Czytając książkę, miałam czasami wrażenie, że gdyby nie one, nie byłaby ona tak silna i ciągle chodziłaby smutna.

Kiedyś, gdy Bianca miała 14 lat, chodziła z bratem Jessici, ale ona o tym nie wiedziała, zaprzyjaźniły się dopiero jakiś czas później. Bardzo on Biancę zranił i był jej pierwszym i ostatnim chłopakiem. Co prawda, dziewczyna jest w kimś zakochana od 3 lat, ale on jej nawet nie zauważa. Nie jest ona ładna, to pewnie dlatego.

Dopiero, gdy Wesley Rush, największy „pies na baby” i ciacho w liceum, działający jej bardzo mocno na nerwy, podczas imprezy w Gnieździe, mówi jej że jest DUFF-em – dziewczyną z drugiej ligi, tłem dla ładniejszych koleżanek, Bianca sama to zauważa i zaczyna jej to przeszkadzać, nie może w to uwierzyć, ale z czasem mocno jej to wchodzi w głowę i zaczyna w siebie wątpić. Co prawda, w tamtej chwili potraktowała go w należny mu za chamstwo sposób, ale później zaczęła w to wierzyć.

Bianca strasznie nienawidzi Wesley’a, (a tak przynajmniej cały czas mówi, od samego początku trudno mi było w to uwierzyć), napawa on ją obrzydzeniem, wywołanym w niej przez jego zuchwalcze i bezczelne zachowanie i to co robi. Jednak z drugiej strony, bardzo on ją intryguje, do tego stopnia, że wkrótce zaczynają się spotykać. Dzięki niemu, Bianca może zapomnieć o dręczących ją problemach i wątpliwościach, jakie ją dopadają. Szkoda, że akurat w taki sposób.

Nie będę zdradzała, jakie są to problemy, bo nie chcę spojelrować, ale powiem szczerze, że w ogóle się tego nie spodziewałam! Z początku sądziłam, że będzie to typowa powieść dla nastolatków i nawet na taką na początku wyglądała, ale później przekonałam się, że bardzo się myliłam.

Bianca powoli nabiera pewności siebie, ma coraz większe powodzenie, dzieją się rzeczy, jakich by nawet jeszcze miesiąc temu nie podejrzewała! Ale czy dzięki swojej nowo nabytej pewności siebie, da radę rozwiązać wszystkie problemy jakie ją dopadły?

Trzeba przyznać, że Kody Keplinger wiedział co napisać, i co najważniejsze, jak napisać. Z pozoru prosta, a nawet nazwę to inaczej, płytka opowieść, staje się czymś głębszym, co wciąga bez reszty, a jak już skończymy ją czytać, zaczynamy czuć się trochę dziwnie, a z drugiej strony jesteśmy szczęśliwi, że dobrze się skończyło. Ale czy na pewno?

Czyta się ją bardzo łatwo, nie jest ciężka, ale w pewnym momencie dosłownie powala i zostawia nas z otwartą szeroko buzią, ze zdziwienia i oburzenia. Ja w tamtej chwili czułam się dosłownie tak, jakby to stało się mnie, nie postaci z książki. Naprawdę, nie potrafiłam w to uwierzyć. Z chęcią bym Wam wyznała, o co chodzi, ale nie chcę psuć przyjemności z czytania książki i „niespodzianki”, jeśli można to tak w ogóle nazwać. Jest ona trochę przykra więc… Jeśli będziecie czytać tę książkę, do czego Was gorąco zachęcam, na pewno od razu będziecie wiedziały, że to właśnie ten moment.

Ciekawa jestem czy w Was, też wzbudzi takie uczucia jak we mnie.

Bardzo polubiłam Biankę, jest to naprawdę fajna dziewczyna i sądzę, że mogłabym się z nią zaprzyjaźnić, gdyby była prawdziwa. W gruncie rzeczy jesteśmy do siebie bardzo podobne. Jednak strasznie denerwowała mnie swoim zachowaniem i sposobem na odcięcie się od problemów. To właśnie bardzo zniszczyło mi przyjemność z czytania, bo nie sięgnęłam po Greya, tylko powieść młodzieżową, która opowiada o akceptowaniu samego siebie!

Gdyby nie te momenty, książka stałaby się moją ulubioną. Ale gdy skończyłam książkę, zrozumiałam że praktycznie na tym właśnie ona polegała. Bianca niby uciekała od problemów, w dosyć bulwersujący mnie sposób, ale z drugiej strony bez tego, powieść nie miałaby sensu. Dlatego też, gdy już byłam tego świadoma, pozwoliłam się ulotnić moim złym odczuciom i rozpatrywałam dobre strony książki.

Tak jak już mówiłam, z pozoru może się ona wydawać płytka, ale jeśli się w nią wgłębimy odkryjemy że wcale tak nie jest. Mówi ona nie tylko o akceptowaniu siebie, ale także o tym by nie oceniać nikogo zbyt pochopnie, bo może się okazać, że bardzo się mylimy.

Nikt nie ma prawa oceniać jacy jesteśmy, nie znając nas, nie wiedząc że może dlatego tacy jesteśmy, bo los nas kiedyś skrzywdził. I tak samo my nie możemy oceniać kogoś, bo może za jego skorupą, którą nam pokazuje, kryje się głęboko zraniony człowiek, który po prostu chce odciąć się od dręczących go problemów, nie zdając sobie sprawy, że tak naprawdę robi źle i kiedyś one do niego wrócą.

Moje koleżanki, widząc dzisiaj w szkole, co czytam nie były zbyt zadowolone, mówiły że ta książka jest do niczego, że nie ma zbyt dobrej opinii. Wtedy trochę im uwierzyłam, byłam dopiero w połowie i nie odkryłam jeszcze drugiego dna tej książki.

Jednak teraz stwierdziłam, że najpierw powinny przeczytać tę książkę, zanim ja pochopnie ocenią, patrząc na opinie innych. Oczywiście, nie jest ona idealna, może być lekko irytująca, ale jestem pewna, że mądry człowiek wyciągnie z niej wartości, jakie ja w niej znalazłam.

Bardzo się cieszę, że w końcu ją przeczytałam i choć nie była ona taka, jaką ją sobie wymyśliłam, jestem bardzo szczęśliwa, że dane mi było ją poznać.

Naprawdę serdecznie polecam Wam tą książkę. Jeśli Wam się nie spodoba, zrozumiem.

O mały włos, a i mi by się nie spodobała.

Jeśli ją przeczytacie, to napiszcie jakie wywarła na Was wrażenie, z chęcią poczytam Wasze opinie, na jej temat.

Chcę też dodać, że czytając książkę, zaznaczyłam mnóstwo stron z cytatami, tak że stała się dwa razy grubsza, ale nie chcę Was aż tak męczyć. I tak ta recenzja jest już długa ^^

A teraz pozdrawiam serdecznie i do następnego razu, Marszałek Marlena


PS. Wpadajcie na fanpage i lajkujcie, posty teraz będą się często pojawiać i będzie wiedzieć, kiedy będzie nowy wpis na blogu

25 komentarzy:

  1. Czytałam tą książkę i również polecam ;)
    http://justclaudiaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zdecydowanie już nie dla mnie, za stara jestem ;) ale naprawdę fajnie, że znalazłaś ją w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam wiele negatywnych opinii na temat tej książki, sądzę jednak, że to nie są moje czytelnicze klimaty, jestem chyba już za stara na podobne powieści, ech :x

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dużo złego słyszałam, ale nie słuchałam tego :D
      Wolałam sama to sprawdzić :3

      Usuń
  4. Kiedyś, przeglądając wymienioną przez ciebie gazetę, zapragnęłam (tak jak i ty) przeczytać tę książkę. Teraz, po upływie czasu, jakoś mniej mnie do niej ciągnie. Chyba po prostu poczułam presję wywołaną filmem :D

    http://zaczarowana-me.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe :D
      Ale mimo wszystko jak będziesz miała czas, to czemu nie? :)

      Usuń
  5. Książka jak dla mnie jest milon rszy lepsza niz film. Świetna recenzja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmu nie oglądałam, trudno jest mi to stwierdzić :D
      Dziękuję ^^

      Usuń
  6. Zaciekawiła mnie ta książka. Napewno po nią sięgnę odrazu jak przeczytam te które muszę oraz te które mam w domu.

    Świetnie napisane.
    anasty23.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jak ją przeczytasz daj znać jak ci się spodobała ^^

      Usuń
  7. Chyba pierwszy raz spotkałam się z pozytywną recenzją tej ksiażki - jeśli uda mi się ją znaleźć w bibliotece, to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio oglądałam film właśnie i zastanawiałam sie nad książką .
    Ale film świetny był
    http://olussblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. http://ksiazkiwdgwachamksiazki.blogspot.com/?m=1
    Książka zdecydowanie warta przeczytania ^^
    Uważaj na zagłębienie się w szczegóły tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozpoczęłam właśnie czytać tą książkę i mam nadzieję,że się nie zawiodę ;)

    http://przyszlosczapisanawterazniejszosci.blogspot.com/ mogę liczyć na twoją pomoc? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę sięgnąć po tą książkę i obejrzeć film :)

    zapraszam na nowy post flawlessbananaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam książki jednak może to zrobię

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja odkąd dowiedziałam się o filmie to chciałam przeczytać tę książkę chociaż pozytywnych opinii raczej nie ma, ale i tak to zrobię, bo mimo tego jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie aż tak genialną nie była, ale do najgorszych też nie należy. Rozumiem Twoją reakcję! Też tak mam, nawet jak jestem w tej swojej bibliotece i przeważnie trafiam na takie pory, że jestem sama, albo jest też moja mama. Rzadko się zdarza, by była inna osoba, no albo jest tak, że ja się pakuję do Pani Ani, żeby mi je zapisała, a wtedy ktoś wchodzi ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.