1.2.18

68. "Po złej stronie lustra" Karina Hiddenstorm


Od razu powiem tak. Kompletnie się tego nie spodziewałam, naprawdę. Nie miałam zielonego pojęcia na co się piszę, gdy zgodziłam się zrecenzować tę książkę. I przez to bardzo, ale to naprawdę bardzo długo zwlekałam. Minęło naprawdę bardzo dużo czasu zanim w końcu stwierdziłam, że dosyć tego i czas się ogarnąć. I w końcu ją przeczytać. Mogę już teraz zdradzić wam jedno. Byłam głupia, bardzo, bardzo głupia. Dlaczego tyle zwlekałam? Nie mam zielonego pojęcia, chyba nigdy tego nie zrozumiem. Szczerze mówiąc, żałuję że nie zaczęłam jej od razu, jak dostałam ebook od autorki. I choć już to jej pisałam, to naprawdę bardzo (słowo "bardzo" powtórzyłam już chyba z 5 razy, pomocy), przepraszam, że nie dałam jej wcześniej szansy. 

Lisa Johnson ma wszystko, o czym marzą przeciętni ludzie: urodę, sławę, bogactwo. Sielanka jednak kończy się w dniu, w którym ulega tajemniczemu wypadkowi na planie swojego najnowszego filmu. Po wyjściu ze szpitala doświadcza coraz częstszych omdleń oraz szeregu innych dolegliwości... jak choćby wizyt w alternatywnej rzeczywistości. Jawa i sen zaczynają zacierać się coraz bardziej, a ona z przerażeniem uświadamia sobie, że zaczyna balansować na krawędzi obłędu. Podczas jednej z wizyt w równoległej rzeczywistości Lisa poznaje demoniczną Kobietę w Bieli, która składa jej propozycję nie do odrzucenia...

Oczywiście, ja się już rozpędziłam, a wy nawet jeszcze nie wiecie (hmm, w sumie to wiecie po tytule posta), o jakiej książce w ogóle mówię. Mowa o "Po złej stronie lustra" Kariny Hiddenstorm, którą jestem po prostu zachwycona! Tak bardzo, że aż brak mi słów i nie mogę nic wyciągnąć z odmętów swojego umysłu. Nie wiem co myśleć (w tym dobrym sensie), myślę i myślę, a czuję się jakbym w mózgu miała jedynie watę. Skończyłam czytać tę powieść zaledwie godzinę temu, pochłonęłam ją we dwa wieczory i trochę chwil w autobusie jadąc do szkoły. Chyba nie powinnam od razu zabierać się za pisanie recenzji, ale bardzo mi zależy by napisać ją jak najszybciej. Nie ważne, że w tej chwili jest już cztery minuty po północy, a ja wstaję rano do szkoły. Czuję ogromną potrzebę podzielenia się z wami swoimi odczuciami.

Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim. Po opisie spodziewałam się czegoś innego, całkowicie innego, ale to chyba normalne, że w głowie widzimy to wszystko inaczej, prawda? Spodziewałam się czegoś normalnego. Myślę, że mogę tak to określić. Spodziewałam się spokojnie prowadzonej fabuły, tak jak w innych powieściach, prostej, nieskomplikowanej, nie wymagającej od czytelnika za wiele. A to co dostałam, prawie zwaliłoby mnie z nóg, gdyby nie to, że czytałam leżąc, bądź siedząc. Gdybym stała, musiałabym usiąść, serio. Całość jest tak pogmatwana, sceny nakładają się jedna na drugą, bardzo szybko, dynamicznie, akcja pędzi nie pozwalając nawet na chwilę oddechu. Szaleństwo aż wylewa się z kartek, wciąga do środka i nie pozwala się wyrwać. Nigdy nie czułam się tak dziwnie jak czytałam jakąś książkę. Co jest naprawdę ogromnym plusem, bo podejrzewam, że właśnie o to chodziło.

Niesamowicie podoba mi się pomysł na fabułę i sposób jej poprowadzenia. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście, mogę was zapewnić. Całość, mimo pogmatwania, idealnie się ze sobą łączy, wszystko do siebie idealnie pasuje, a zakończenie pozostawia czytelnika z mnóstwem pytań, na które może znaleźć odpowiedzi jedynie w swojej wyobraźni. I z pewnym niedosytem, którego żadna książka nie zapełni. Niby całość kończy się dobrze, ale czy na pewno? Powieść zapewniła mi niejeden dreszczyk niepokoju, wiele razy gdy moja wyobraźnia działała na pełnych obrotach, wzdrygałam się i musiałam na chwilę odetchnąć. Mrok aż wylewa się z tej książki, kipi i bulgocze na każdej z liter. Niesamowite jest to, jest doskonale autorka potrafiła wykreować ten świat, niby taki sam jak nasz, a jednak inny. Świat chorego umysłu, pełen szaleństwa, ciemności, krzyku który rozdziera gardło. To jest naprawdę wyjątkowe doświadczenie.

Co wam mogę więcej powiedzieć? To jedna z tych powieści, które na długo zostają w głowie i za żadne skarby nie chcą z niej wyleźć. Możecie szarpać, drzeć, ciągnąć a i tak wciąż będziecie rozmyślać. Do tego, jeśli wgłębicie się w treść, to możecie też odkryć coś więcej, niż tylko fascynująca historia, ale o tym musicie się sami przekonać, nie chcę wam odbierać tej przyjemności.

W jednej z recenzji tej książki u innego blogera, widziałam że skarżył się bardzo na częste dopiski ze strony autorki w nawiasach. Chłopak mówił, że były całkowicie niepotrzebne i bardzo mu przeszkadzały. Jeśli o mnie chodzi, to mi kompletnie w niczym nie przeszkadzały a jedynie jeszcze urozmaiciły całość. Lubię takie zabiegi i nie ukrywam, że chciałabym ich więcej w książkach. I to wcale nie oznacza, że autorka ma czytelnika za głupka, bo z taką opinią również się spotkałam. Jak dla mnie, jest to plus, nie minus. A jedyny minus, jest taki, że nie ma drugiej części, hahaha. Ale rozumiem, że tak miało być. Więc nie narzekam ;)

"Po złej stronie lustra" to powieść niesamowicie tajemnicza, nie sposób ją w pełni zrozumieć, bo nie wszystko jest dosłownie wyjaśnione. Wiele jest tutaj pozostawione do własnej interpretacji, co moim zdaniem jest naprawdę ogromnym plusem. W sumie, jestem skłonna powiedzieć, że ona cała jest jedną wielką tajemnicą, od której po prostu nie da się oderwać. Błądziłam ciemnymi korytarzami szalonego umysłu, starając się odkryć prawdę. Śledziłam akcję zastanawiając się, o co tutaj do cholery chodzi i aż dyszałam, ze zmęczenia, starając się to wszystko rozszyfrować. Gdyby to był film, oj powiem wam, że oglądałabym. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką książką i pragnę więcej. To było chore, a jednocześnie niesamowicie dobre, zapierające dech w piersi. 

Obserwowałam zmagania głównej bohaterki. I z każdą kolejną stroną, cierpiałam coraz bardziej, zapadałam się razem z Lisą w otchłań jej coraz bardziej szalonego umysłu. Patrzenie jak z wesołej kobiety, staje się wrakiem człowieka było, no cóż, przykre. Do samego końca miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że wszystko dobrze się zakończy. I po części moje pragnienie zostało spełnione. No co prawda, nie tego się spodziewałam, ale jestem w pełni ustatysfakcjonowana. 

Intrygujący pomysł, coś innego, pierwszy raz czytałam coś takiego i żałuję, że tyle czekałam. Polecam wam z całego serducha, nie tylko jeśli szukacie czegoś całkowicie innego, niż książki które do tej pory czytaliście. Jestem pewna, że znajdą się wśród was osoby, którym książka ta się bardzo spodoba. Ja jestem na tak i żałuję, że nie mam wersji papierowej i nie mogłam zrobić wam zdjęć.

Koniecznie musicie ją przeczytać!

Pozdrawiam was serdecznie
Marlena Marszałek

6 komentarzy:

  1. Próbowałam przedczytać pierwszą książkę tej autorki i jakoś mi ona nie podeszła, mimo że większość ją zachwalała. Przeczytałam pierwsze paredziesiąt stron i ją odłożyłam. Tak więc raczej po tę powieść też nie sięgnę.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka już u mnie czeka w postaci PDF od autorki i w końcu muszę się za nią zabrać. Wydaję się naprawdę niesamowitą książką. Niestety szkoda, że jej obydwie powieści trudno dostać w postaci papierowej ;(
    Pozdrawiam, Tiggerss
    https://tiggerssreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie aż tak trudno. Papierowa PZSL jest min. na stronie empiku, z kolei papierowa WM na bookbook i tania książka.

      Usuń
  4. Byłam jej mega ciekawa, ale widziałam kawałki tekstu z książki i mówię stanowcze nie... nie dla mnie tym razem :D

    Buziaki
    http://www.coraciemnosci.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.