Dawno mnie tutaj nie było, za co naprawdę bardzo was przepraszam! Zima zawsze tak na mnie działa, mam ochotę jedynie zaszyć się w łóżku i wygrzewać pod ciepłą kołderką, oglądając jakiś serial, np. ostatnio moją uwagę pochłania "Gra o Tron". Miały być blogmasy aż do świąt, a było ich zaledwie 6. Obiecuję, za rok lepiej się do tego przygotuję. Jednak, nie myślcie sobie, że podczas ten przydługiej przerwy, oglądałam jedynie seriale. Od tego czasu udało mi się przeczytać 5 książek, a o jednej z nich mam zaszczyt opowiedzieć wam w tym właśnie poście. Niestety, nastawiałam się na bardzo optymistyczną i pełną pochwał opinię. Jednak nie będzie tak kolorowo.
Naprawdę rzadko zdarza się, żebym krytykowała jakąś książkę. Mam to szczęście do książek, że jakimś cudem zawsze trafiam na coś niesamowitego. Albo po prostu mój gust nie jest szczególnie wysmakowany, co może być bardzo prawdopodobne. Jednak i mnie czasem zdarza się "zhejcić" książkę. Książka, o której wam dziś opowiem swoją premierę ma 19 stycznia i zapowiadała się naprawdę interesująco. I taka była, jednak pozostawiła po sobie ogromny niedosyt i uczucie, że coś tu poszło nie tak. Jednak, zacznijmy od początku.
Mam naprawdę ogromny problem, by dostatecznie opisać swoje myśli na temat tej książki. Pragnę jak najlepiej opisać wam, jak się czułam czytając ją, opowiedzieć ciutkę więcej o fabule, rozwinąć jakiś sensowny monolog. Nie potrafię ich ubrać w słowa, nie przez przerwę, a przez to, że nie mam doświadczenia w pisaniu opinii o książkach zawierających taką tematykę. Postaram się jednak jak najlepiej ją wam przybliżyć, choć coś czuję, że nie będzie to łatwe.
Zimowa Moskwa. Siedemnastoletnia Tatiana, wracając z treningu gimnastyki, nie wie jeszcze, że jej życie za chwilę zmieni się nieodwracalnie. Kiedy w swoim domu, w zamożnej dzielnicy miasta, znajduje brutalnie zamordowanych rodziców i siostrę, nie pozwala sobie na rozpacz. Działa instynktownie, wiedziona twardym sportowym charakterem. Zabezpieczona przez ojca, odkrywa w domowej skrytce tajemnicze ampułki i pendrive’a. Los nie dał jej wyboru − musi dorosnąć, musi podejmować decyzje, od których zależy jej życie i dużo, dużo więcej. Czy wykaże się bezwzględnością? Czy będzie potrafiła zabić z zimną krwią? Liczy się wykonanie zadania.
Czerwony Parasol to oparta na faktach historia, wyciągnięta z tajnych akt służb specjalnych. Od początku do końca trzyma czytelnika w niesłabnącym napięciu, zaskakując nagłymi zwrotami akcji. Wyraźne wątki polityczno-historyczne stanowią mocne tło szpiegowskiej, kryminalnej akcji, która toczy się w różnych krajach i na różnych kontynentach. Książka odsłania tajne metody działania służb specjalnych, zachowując jednocześnie lekkość przekazu i barwny, często dowcipny styl. Powierzając młodej dziewczynie rolę głównej postaci, autor w odważny sposób przełamuje stereotyp bohatera powieści sensacyjnej, dbając przy tym o zachowanie konwencji gatunku.
Czerwony Parasol to oparta na faktach historia, wyciągnięta z tajnych akt służb specjalnych. Od początku do końca trzyma czytelnika w niesłabnącym napięciu, zaskakując nagłymi zwrotami akcji. Wyraźne wątki polityczno-historyczne stanowią mocne tło szpiegowskiej, kryminalnej akcji, która toczy się w różnych krajach i na różnych kontynentach. Książka odsłania tajne metody działania służb specjalnych, zachowując jednocześnie lekkość przekazu i barwny, często dowcipny styl. Powierzając młodej dziewczynie rolę głównej postaci, autor w odważny sposób przełamuje stereotyp bohatera powieści sensacyjnej, dbając przy tym o zachowanie konwencji gatunku.
Ostatnio staję się coraz większą fanką takich książek. Ślinię się na ich widok, nie mogąc doczekać się pędzącej akcji, która wyciśnie ze mnie ostatnie poty, sprawi że dosłownie będę aż drżeć z emocji. I choć zwykle moje oczekiwania nie są wysokie, to tutaj, po historii wyjętej prosto z akt służb specjalnych, oczekiwałam czegoś co powoli mnie na kolana. Pewnie po moim niezbyt optymistycznym wstępie, sądzicie, że książka moich zachcianek nie spełniła. No i po części macie rację. Gdyby nie pewien mankament, to spokojnie dałabym tej książce ocenę 9/10 i uplasowałaby się dosyć wysoko na liście książek przeczytanych w tym roku. Więc, spytacie, skoro książka cię zadowoliła, to skąd takie myśli o niej? Tego dowiecie się za chwilkę.
Jako, że nie jestem znawcą takich książek, to będę jak zawsze, kierować się jedynie moim odczuciami. Zawsze jestem z wami szczera, może nie aż do bólu, bo uważam, że to jest całkowicie nie potrzebne. Jednak, mniejsza z tym. Nie będę wam bardziej przybliżać fabuły, bo sądzę że opis doskonale ją oddaje. A jeżeli chcecie wiedzieć, jak to wszystko się zakończy, to nie pozostaje wam nic innego, jak tylko przeczytać tę recenzję i lecieć do księgarni. Bo w gruncie rzeczy, sądzę że warto. Książka ma naprawdę wiele plusów, dla których warto się z nią zapoznać. Jednak, są też minusy. A raczej jeden, bardzo mocno bijący po oczach minus, który bardzo stłamsił potencjał tej powieści. Wydusił z niej to, co na początku było jej ogromnym atutem. A chodzi mi tutaj o wątek miłosny, który mam wrażenie został tutaj wepchnięty na siłę, tylko po to by zadowolić również czytelniczki, które w powieściach tego typu aż tak bardzo się nie lubują.
Nie ukrywam, że naprawdę mocno mnie to raziło po oczach. To nie tak, że jest on tutaj niepotrzebny, gdy nie on bohaterka stałaby się albo bezwzględną, pełno okrucieństwa i chęci zemsty, dziewczyną ze złamanym sercem, albo po prostu umarłaby kilka dni po utracie rodziny. Nie mam nic, do tej części miłosnego wątku, bo akurat ona ma sens i nie jest tutaj wstawiona od tak. Jednak, boli mnie to, że na opis przytulanek, miłostek, całowania, seksu itd. autor przeznaczył tak ogromną ilość stron. To sprawiło, że klimat kompletnie opadł, sflaczał jak przebity balon. Za słodko, za tęczowo. To jest naprawdę ogromny kontrast z pierwszym stronami powieści, który wypala oczy. Wiem, mogę brzmieć teraz jak przeciwnik wszystkiego, co związane jest z miłością. Nie oznacza to jednak, że wątek ten był jakoś szczególnie odpychający, jedynie uważam, że autor za bardzo skupił się na nim, zamiast na głównym wątku.
Podobała mi się relacja Tatiany z Igorem, jednak kompletnie nie pasowała mi do tej powieści. Takie jest moje zdanie ;) Jest jeszcze jedna rzecz, która łączy się z wyżej wspomnianą. Powieść miała naprawdę ogromny potencjał, jednak przez to, jak wiele z akcji zabrał wątek miłosny, zakończenie kompletnie mnie nie usatysfakcjonowało. Nastąpiło za szybko (co z tego, że powieść ma prawie 600 stron) i jakoś tak od czapy. Czułam się naprawdę dziwnie jak do niego dotarłam. To wszystko skończyło się jakoś za prosto, brakowało mi potężnej dawki skumulowanych wcześniej emocji. A no tak, przecież balonik został przebity... Oczekiwałam, że dowiem się o co dokładnie chodziło, oczekiwałam, że wszystko zostanie wyjaśnione. Nie zostało. Jednak to już minusem nie jest, a raczej ogromnym plusem. Koniec marudzenia, nie od tego tu jestem. Mimo tych dwóch minusów, książka miała też wiele plusów, ale opowiem wam tylko o kilku, resztę odkryjcie sami.
Ogółem pomysł na powieść jest naprawdę dobry i naprawdę niewiele brakło, by była ona naprawdę doskonała. Mogłoby się wydawać, że ustanowienie główną bohaterką, 17-letniej dziewczyny, może być naprawdę złym pomysłem, ale nic z tych rzeczy. Tatiana ma charakterek, który nie raz zaskakuje. I to zawsze na plus. Nie da się przewidzieć jej reakcji, zawsze robi coś całkowicie przeciwnego. Jest stanowcza, mocna i bardzo szybko zapada w pamięć. To bohaterka, jakiej po tak młodej dziewczynie, kompletnie bym się nie spodziewała. Może to przez rosyjską krew? Kto wie ;) Powieść bardzo szybko przyciąga uwagę czytelnika opisem i okładką, która naprawdę ma w sobie coś wyjątkowego. Całość czyta się naprawdę szybko, nie tylko dzięki dużej czcionce, ale również dzięki stylowi autora, który co prawda jest specyficzny, ale jednocześnie intrygujący. Ja jak czytałam, to wiele razy się uśmiałam lub uśmiechałam się jak głupia. Całość mimo ponurej z pozoru atmosfery, jest napisana lekkim barwnym stylem, dzięki czemu, mimo że wydaję się, że książka będzie ciężka, to jest wręcz przeciwnie! Ją się dosłownie pochłania i chce się więcej!
Wiktor Mrok doskonale wie co robi, powoli buduje napięcie, by nagle wypalić z czymś czego się kompletnie nie spodziewaliśmy. Mamy tutaj niezwykłą, jak dla zwykłego człowieka, akcję, niesamowite gadżety, szpiegów. Do samego końca nie wiemy czy komukolwiek możemy zaufać. Na szczęście główna bohaterka ufa jedynie sobie, gdyby nie to, to ta biedna dziewczyna dawno by już zginęła. Widać, że autor włożył w powieść naprawdę dużo serca. Nie można mu również odmówić talentu, bo już od pierwszych stron widać, że ma go naprawdę wiele. Po prostu nie potrafi go jeszcze w pełni wykorzystać. Troszkę pracy i będzie idealnie. W szczególności, że jest to jego, jeśli się nie mylę, pierwsza książka. Naprawdę polubiłam jego styl pisania i nie mogę się doczekać kolejnych powieści! Coś czuję, że autor kryje w sobie ogromny potencjał i że jeszcze nie raz nas zaskoczy.
"Czerwony Parasol" nie jest powieścią idealną, jednak nie można również powiedzieć, że jest zła. Potrafi trzymać w napięciu i zaskoczyć czytelnika. Jest to pozycja idealna na długie "zimowe" wieczory, którą pochłoniecie, jeśli dobrze pójdzie, w ciągu dwóch takich posiedzeń. Sądzę, że mogę z czystym sumieniem ją wam polecić, jednak radzę nie podchodzić do niej z aż tak dużymi wymaganiami jak ja. Jeżeli szukacie lekkiego dreszczyku, tajemnicy, odrobiny szpiegostwa i zaskakujących rozwiązań, to ta książka jest właśnie dla was. Jeżeli lubicie takie powieści, to koniecznie musicie ją przeczytać.
Premiera już 19 stycznia!
Premiera już 19 stycznia!
To by było na tyle, całuję i ściskam, naprawdę bardzo za wami tęskniłam <3
Marlena
Akurat ja nie sięgnę, bo to zupełnie nie jest powieść, którą chciałabym przeczytać. Nie moj gatunek.
OdpowiedzUsuńHmmm... Jeżeli zobaczę ją u znajomego lub w bibliotece, to może po nią sięgnę, ale sama raczej jej nie kupię ;)
OdpowiedzUsuńKolejna nieprzychylna opinia na temat tej książki. Muszę przyznać, że nie znam tego autora, ale czego można się po mnie spodziewać jak dopiero wnikam w Świat książek ha ha
OdpowiedzUsuńDługa droga przede mną, ale nie sięgnę po tę książkę :)
Baaaardzo wyczerpująca recenzja. Świetnie potrafisz opisać książkę. Poczekam, aż ta pozycja znajdzie się w bibliotece - wtedy po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cieszę się, że od czasu do czasu trafiam na szczere recenzje, tj. takie, które ni esą tylko peanem pochwalnym na cześć autora i wydawnictwa ;) Brawo.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie... Myślę, że nie zdołałabym przez nią przebrnąć :)
OdpowiedzUsuń