Nie ma co ukrywać, od "Łowcy czterech żywiołów" oczekiwałam naprawdę wiele, wprost nie mogłam się doczekać tej książki, bo przewijała mi się praktycznie wszędzie gdzie spojrzałam. Zresztą, już sam fakt, że autorka jest Polką, był dla mnie jednym z ważniejszych powodów, by zapoznać się z tą powieścią. Czy książka spełniła moje oczekiwania? Czy jest ona warta uwagi? A może wręcz przeciwnie? Na te pytania, może nie dosłownie, ale odpowiem wam w dzisiejszej opinii. Postaram się jak najbardziej streścić, bo nie chcę zdradzić wam zbyt wiele, albo was zanudzić, a wiem, że często mi się to zdarza. "Łowca" jest pierwszym tomem cyklu "Legenda o Seantrze" i jednocześnie debiutem autorki. I tu pojawia się pytanie, czy jest to debiut, po który warto sięgnąć i który na dłużej zostanie w głowie?
Idąc na test zdolności magicznych, Aeryla Valnes jest przekonana, że okaże się, iż podobnie jak jej rodzice nie posiada żadnych predyspozycji. Jakiż szok przeżywa, gdy okazuje się, że ma niespotykane umiejętności panowania nad wszystkimi żywiołami.
Opis z tyłu książki nie mówi nam wiele i to moim zdaniem bardzo dobrze, bo dzięki temu kompletnie nie wiemy czego się spodziewać. I choć niektórych może to razić, mówię oczywiście o tej oszczędności jeśli chodzi o opis, to ja sądzę, że za dużo też nie można wiedzieć ;) A czasami się zdarza, że zawiera on streszczenie całej książki i zanim ją przeczytamy, już wiemy za wiele. Oj, zdarzało się tak wiele razy. Ale mniejsza z tym. Przejdźmy dalej.
Tak jak już wcześniej wspominałam, miałam wobec niej naprawdę ogromne oczekiwania. Nie powiem, że oczekiwałam powieści na miarę np. Harry'ego Pottera, czy Dworów, bo naprawdę ciężko im dorównać, ale czegoś co naprawdę mi się spodoba i na długo zostanie w mojej głowie. Co prawda, została w niej, bo choć przeczytałam ją w tamtym roku, to wciąż pamiętam co tam się działo, pamiętam moje odczucia i emocje, które we mnie wzbudziła, dzięki czemu jestem w stanie napisać tę opinię, bez większych problemów. Jednak, niestety, pamiętam też te rzeczy, które mojej oceny nie podniosą, a wręcz przeciwnie. Nie mówię, że książka była zła. Jednak bardzo wiele jej brakowało, co mam nadzieję, zostanie przez autorkę naprawione w przypadku kolejnego tomu, na który czeka z niecierpliwością. Już sam tytuł tej książki, naprawdę bardzo mnie zaciekawił i bardzo chętnie po nią sięgnęłam (mhm, książka czekała na mnie jakiś czas i na recenzję również), przeczytałam ją szybko i z przyjemnością. Ale nie mogłam wyjść z wrażenia, że coś tu jest nie tak i czegoś tutaj brakuje. Ale nie jestem w stanie jasno określić czego.
Słyszałam o tej książce naprawdę dobre opinie, na samym lubimyczytać.pl ma ona ocenę 7/10, więc to bardzo dobrze, aż przebierałam nogami z radości, gdy autorka mi ją wysłała. Jednak później to podekscytowanie opadło i książka czekała, hmm 4 miesiące na przeczytanie. I kolejne dwa na opinię. Sama nie wiem dlaczego tak jest, bo nie było to coś, o czym chciałam zapomnieć, bo naprawdę wsiąknęłam w ten świat i chętnie przeczytałabym kolejne tomy. Więc dlaczego? Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo po prostu nie mam pojęcia. Ale najważniejsze, że w końcu wzięłam się w garść i w końcu do niej usiadłam.
Nie zdradzę wam za wiele, bo jeśli chodzi o fabułę, to skrywa ona w sobie wiele smaczków i sądzę, że przy moim rozpisywaniu się mogłabym przez przypadek powiedzieć za dużo i zniszczyć wam przyjemność z zapoznania się z tą książką. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że jeśli chodzi o historię, to jest naprawdę ciekawa, a świat stworzony przez panią Agatę, choć nie doskonały, to zachwyca i bardzo łatwo w niego jest w niego wsiąknąć i sobie go wyobrazić. Akcja, chociaż moim zdaniem odrobinę za wolna, to jest naprawdę satysfakcjonująca i daje czytelnikowi to, co dobra książka powinna dać. Nie brakuje magii, walki, humoru, klimatu i tajemnicy która dręczy aż do ostatniej strony. A także bohaterów, którzy dodają całości smaczku, w szczególności główna bohaterka Aeryl Valnes, która nie daje sobie w kaszę dmuchać i pewien irytujący elf, który nie raz swoim zachowaniem sprawił, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który nie zawsze świadczył o rozbawieniu, a o zażenowaniu.
Jeśli chodzi o kreację świata, pomysł na fabułę i bohaterów, to autorka poradziła sobie naprawdę dobrze i zaskoczyła mnie tym. Również jej pióro jest naprawdę dobre, w szczególności jak na pierwszą powieść. Jednak, mimo tego, że całość czyta się lekko i przyjemnie, a książka liczy sobie ledwo 330 stron, to miałam pewne trudności z przebrnięciem przez nią. Nie mylcie tego słowa (przebrnięcia), z przedzieraniem się przez bagno, wiem że mogło tak to zabrzmieć. Chodzi mi raczej o to, że zdarzały się momenty, że naprawdę byłam zdziwiona i nie mogłam ruszyć dalej. I to przez to, że mimo iż książka z Harry'm Potterem nie ma nic wspólnego, oprócz faktu że pojawia się w obu książkach magia, to jakoś nie mogłam pozbyć się wrażenia, że bardzo mi wyżej wspomnianą historię o chłopcu z blizną na czole, ta książka przypomina. I niestety, teraz nie jestem wam w stanie powiedzieć skąd to odczucie.
"Łowca czterech żywiołów" bardzo mi się podobał, jednak czegoś tutaj zabrakło. Pomysł jest naprawdę interesujący i jeśli autorka dobrze poprowadzi opowieść w kolejnych tomach, to może to być cykl naprawdę wart uwagi, który na długo zapadnie w pamięć. Jednak, nie da się nie zauważyć, że jest to debiut i autorka dopiero się rozwija. Zdarzają się dłużyzny, momentami jest nudno, czasami irytująco, co wpływa na całokształt, ale jednak całość odebrałam naprawdę dobrze i wiem, że pani Agata skrywa w sobie ogromny potencjał, którego w pełni nie udało się jej tutaj wykorzystać. Ale jeśli się postara, a na pewno tak będzie, to sądzę, że w kolejnych tomach ujrzymy jak autorka rozkwita. Mam naprawdę ogromną nadzieję, że tak się stanie. Czytało mi się naprawdę przyjemnie, bardzo spodobała mi się ta historia. A po kolejne tomy sięgnę na pewno!
Jeśli szukacie lekkiej powieści, którą przeczytacie w jeden wieczór i z ciepłem na serduchu odłożycie na półkę, to "Łowca czterech żywiołów". Książka ta nie raz was zaskoczy i choć na długo w głowie nie zostanie, to na pewno wzbudzi w was wiele emocji. Myślę, że mogę ją wam polecić, bo jest to coś innego a takich książek, na naszym rodzimym, polskim rynku nie ma wiele (w sensie napisanych przez rodzimych autorów) i jest ona naprawdę ciekawym doświadczeniem! A do tego okładka naprawdę cieszy oko!
Pozdrawiam i życzę wam wspaniałego dnia!
Marlena Marszałek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz