12.2.18

71. Moje pierwsze spotkanie z Colleen Hoover "Confess"


"Confess" było moim pierwszym spotkaniem z Colleen Hoover. I to całkiem niedawnym, bo zaczęłam czytać tę książkę gdzieś pod koniec grudnia zeszłego roku, a skończyłam dzień po Sylwestrze, gdy już ból głowy odszedł a energia na nowo powróciła do mnie ze zdwojoną siłą. Jednak nie byłam na to gotowa, naprawdę, nawet przez chwilę (mimo iż autorka jest z tego znana), nie przyszło mi do głowy to, że Colleen może złamać moje serducho. I to nie raz. Nie bójcie się, ta opinia nie będzie długa, bo jest to jedna z tych książek, które po prostu trzeba przeczytać samemu. 

Wielu z was pisało mi, że są jeszcze lepsze powieści od tej autorki niż "Confess", takie które dosłownie sprawią, że serce mi eksploduje. I naprawdę, zaczynam się tego bać. Bo jeśli już ta powieść, sprawiła że czułam się naprawdę mocno poruszona i kompletnie nie wiedziałam co myśleć, to ja się boję, co będę czuć np po "Ugly love", które w tej chwili grzecznie czeka sobie na półce, kompletnie gdzieś mając przekroczony o 2 tygodnia termin wypożyczenia tej książki w bibliotece. "Confess" mnie zabiło. I naprawdę nie mam ochoty oddawać tej książki, chyba muszę zaopatrzyć się we własny egzemplarz, bo jestem w tej książce po prostu zakochana. I jednocześnie jestem pod ogromnym wrażeniem. A mówicie, że są lepsze. Ja zaczynam się obawiać o moje biedne serce. 

Bo to, że sięgnę po kolejne, nie jest żadną tajemnicą. 


Znajdź w sobie odwagę, by wyznać… SEKRET 

PRAWDĘ 
MIŁOŚĆ 

Niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i głęboko skrywane grzechy są dla Owena największą inspiracją. Utalentowany malarz kolekcjonuje anonimowe wyznania i przenosi je na płótno. Auburn od kilku lat walczy o odzyskanie normalnego życia i desperacko potrzebuje pieniędzy. Zakochanie się w przystojnym malarzu nie jest częścią jej planu, ale przekorne przeznaczenie stawia na swoim. Dziewczyna odkrywa jednak, że przeszłość ukochanego może odebrać jej to, co dla niej najważniejsze...

Wszystkie wyznania, które przeczytacie w tej powieści, są prawdziwe.


Wiele razy zastanawiałam się, co takiego jest w Colleen, że jest o niej tak głośno i jest tak uwielbiana. Jakoś nie mogłam się skłonić do sięgnięcia po jej twórczość, czego teraz (w momencie, gdy przeczytałam jeszcze "Slammed" z serii "Pułapka uczuć", recenzja we środę!), bardzo żałuję, że tak długo zwlekałam. Niesamowicie mi się spodobała ta historia, nie potrafiłam się oderwać, chociaż momentami bardzo tego potrzebowałam. Tej chwili oddechu, gdy akcja pędziła z zastraszającym tempie. Jednak tutaj muszę zaznaczyć, że akcja nie była jakoś szczególnie wyjątkowa, nie czułam że czytam coś, czego jeszcze nigdy wcześniej nie spotkałam. Mimo tego, było w niej coś takiego, nie jestem pewna jak to określić, coś takiego co poruszało mnie do głębi i nie pozwoliło nawet na sekundę odłożyć powieści. Nawet zamykające się oczy i zaspany umysł nie były dobrym powodem by się oderwać. 

Nie jest to opowieść lekka, chociaż może się taka wydawać. Na początku nie ma tutaj nic niezwyczajnego, mamy tutaj bohaterkę, która jest tajemnicza i nie chce się przed nami otworzyć, mamy malarza, który maluje obrazy na podstawie cudzych wyznań. Mamy pewnego policjanta, który za wszelką cenę chce... A tego wam nie powiem, bo to spojler. Z każdą kolejną stroną, gdy Colleen odkrywa swoje sekrety, "Confess" staje się czymś więcej, niż tylko fikcyjną opowieścią. Z każdą kolejną stroną, coraz bardziej czujemy wylewające się z niej życie, jakby to wszystko było prawdą spisaną na kartach powieści. I właśnie to sprawia, że mogę nazwać ją niezwykłą. Jej realizm, tajemnice które poruszą każdego.

Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o przepięknych obrazach w środku powieści, które jeszcze bardziej umilają czytanie. Są tak cudowne, że bardzo dużą ilość czasu spędzałam na przeglądaniu ich i wzdychaniu. Chciałabym mieć taki talent, oj chciałabym. Gdyby nie te obrazy, to wydaje mi się, że całość wiele by straciła, więc cieszę się, że się one pojawiły. I do tego, jak dowiedziałam się, że wyznania z powieści są prawdziwe, nie zmyślone, to mnie zatkało. Z jednej strony, napełniło mnie to podziwem, a z drugiej, bardzo mnie to zasmuciło. A dlaczego? Bo wiele z tych wyznań było bardzo bolesnych. 

Książka naprawdę bardzo mi się podobała, czytało mi się ją niesamowicie przyjemnie i szybko. Styl Hoover jest naprawdę dobry, potrafi ona w bardzo ciekawy sposób opisywać różne zdarzenia i z łatwością tchnęła życie w tę powieść. Jestem naprawdę bardzo zaskoczona, bo nie spodziewałam się tego. A gdy nadszedł czas na ostateczne rozwiązanie akcji i zakończenie, to serce waliło mi tak mocno, że obawiałam się, że zaraz mi wyskoczy. A ostatni rozdział zostawił mnie z bardzo dziwnym uczuciami, których długo później nie mogłam ogarnąć, byłam zdumiona, skonfundowana, dosłownie brakło mi słów, bo nawet przez sekundę wcześniej nie pomyślałam, że coś takiego mogło się tam stać. To było piękne, ale jednocześnie trochę przerażające. Odkrycie tej tajemnicy było dla mnie czymś kolosalnym i nie potrafiłam w to uwierzyć. Jak dla mnie, idealny zabieg, idealnie pasujący do całości. To było coś... Wow. 

Wiele razy emocje prawie we mnie eksplodowały, a moje serce już ledwo wytrzymywało. Ja, która kiedyś nienawidziła takich książek, nie mogłam się oprzeć i oddałam całą siebie tej książce. I nie żałuję. Bo chyba zyskałam autorkę, po której książki będę sięgać chętniej niż po książki innych autorów. Colleen złapała mnie w swoje sidła i coś czuję, że szybko mnie z nich nie wypuści. Jeśli w ogóle to zrobi, a coś czuję, że chyba tak się nie stanie. No cóż, pozostaje mi jedynie czekać na resztę części "Slammed" i zabrać się za "Ugly love". Obserwowanie miłości dwóch głównych bohaterów, przeciwności które stanęły na ich drodze i całej reszty, sprawiło mi ogromną radość i momentami przysporzyło o ból głowy, hahaha. Polecam wam z całego serducha tę książkę, jeżeli lubicie książki pani Hoover a co do tej nie byliście pewni, koniecznie przeczytajcie. Ja jeszcze długo po jej przeczytaniu nie mogłam o niej zapomnieć, co bardzo dobrze o niej świadczy. Jest to naprawdę wspaniała powieści, która nie raz przyprawi was o łzę czy szybsze bicie serca. A jej oprawa sprawi wam jeszcze więcej radości. Ja teraz żałuję, że nie mam tej książki na własność. Pani Hoover naprawdę mi zaimponowała, jest pod ogromnym wrażeniem i nie mogę się doczekać aż poznam jej inne książki! 

Polecam wam "Confess" z całego serducha! A jeżeli czytaliście już wcześniej tę książkę, to dajcie mi koniecznie znać, jak się wam ona podobała ;)
Pozdrawiam i życzę wspaniałego dnia,
Marlena Marszałek

2 komentarze:

  1. Czytałam i również się w niej zakochałam, jak w każdej innej książce autorstwa Colleen. Gorąco Ci polecem sięgnąć po "9th November" i "Maybe Someday". Są one jak oszlifowane diamenty, które każdy mol książkowy musi przeczytać. Gorąco pozdrawiam ^^
    https://zaakreconazaaczytana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja swoje pierwsze spotkanie z tą autorką mam wciąż przed sobą, ale jestem jej twórczości baardzo ciekawa, a Ty tę ciekawość jeszcze powiększyłaś! :)
    Pozdrawiam ciepło! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.