Wyobraź to sobie. Czerwony balonik powoli unosi się nad studnią. Delikatnie kołysze się na wietrze, a ty zastanawiasz się, co jest do niego przywiązane. Zaciekawiony podchodzisz bliżej. Nie boisz się, póki balonik nie obraca się i twoim oczom nie ukazuje się napis "Dzisiaj zginiesz". Stwierdzasz jednak, że to jakiś głupi żart. Zerkasz do studni i okazuje się, że niczego tam nie ma. Wzdychasz z ulgą, powoli się obracasz i twój wzrok pada na stojącego z tobą klauna i jego otwartą paszczę pełną zębów. Wita cię on wesołym głosikiem, po czym wybucha złowieszczym śmiechem i rzuca się na ciebie. Chcesz krzyczeć, ale nie możesz wydobyć z siebie głosu. Chcesz uciekać, ale nogi odmawiają posłuszeństwa. I nagle, gdy zębiska są o krok od twojej twarzy, twój kolega rzuca takim tekstem, że momentalnie wybuchasz śmiechem. Cały misternie budowany klimat poszedł się... (dobrze wiemy co), a ty rżysz jak głupi.
Dokładnie tak czułam się podczas oglądania "To".
Ginie chłopiec Georgie, ubrany w żółtą kurteczkę, na deszczu, puszczał zrobioną przez brata łódeczkę. Niestety, łódka spływa do kanałów. Chłopiec jest załamany, nachyla się nad dziurą odpływową i wypatruje prezentu od brata. Nagle jego oczom ukazuje się klaun i patrzy prosto na chłopca. Zdobywa jego sympatię, a później wciąga do kanałów. Już nigdy więcej nikt nie zobaczył chłopca w żółtej kurteczce. Rok później, gdy dzieci nadal giną, brat Georgie, Bill razem ze swoimi przyjaciółmi, postanawia stawić czoła temu czemuś, co porywa dzieci. Chcą odkryć co tak naprawdę się stało i kto za tym stoi. Nawet nie spodziewają się, jakie zło kryje się w kanałach. I ile krwi przyjdzie im przelać, ile strachu zalęgnie się w ich żyłach, by je mogli go pokonać.
Nie powiem, żebym miała jakieś wielkie nadzieje, jednak normalne jest, że jeżeli człowiek idzie do kina na horror, to oczekuje od filmu, że się przestraszy. Co prawda, ja jakąś wielką fanką horrorów nie jestem, dopiero od niedawna zaczęły mi się one podobać, jednak tylko wtedy gdy oglądam je z kimś. Sama za bardzo się boję. Gdy oglądałam trailer i zdecydowałam się, że koniecznie muszę pójść na ten film do kina, nie spodziewałam się Bóg wie czego, a to dlatego, że nigdy nie miałam styczności z ekranizacjami książek Stephena Kinga, ba!, nawet jego książek nie czytałam. Co prawda, nie będę tego ukrywać, zaczęłam "Carrie", "Smętarz zwierząt" i taką inną o psie, której tytułu nie pamiętam, ale za bardzo się bałam, by je skończyć. Z tych też powodów, nie wiedziałam czego oczekiwać od filmu, nie miałam żadnego porównania z książką, ani nie znałam twórczości autora.
Jedyne czego oczekiwałam to solidnej dawki dreszczy i dobrej, mocnej historii. A nie ma co ukrywać, w takim przypadku klimat jest bardzo ważny. Bo jeżeli osadzimy horror w jakimś jasnym miejscu, a kadry będą żywe i kolorowe, to nie ma opcji by widz czuł niepokój, a zbudowanie klimatu na takiej podstawie będzie naprawdę trudne. Chociaż mogę się mylić, nie obejrzałam zbyt wielu horrorów w swoim życiu, dlatego moja opinia może być trochę niezgodna z opinią weteranów horrorów. Nie ważne ile krwi nawalimy, ile screamerów wrzucimy, naprawdę ciężko jest się bać, gdy mamy wyżej wspomniany przypadek. A do tego, jeżeli jeszcze dorzucimy bohatera, który cały czas będzie rzucał głupimi tekstami, przy których widz uśmieje się jak nigdy, to nawet jeśli uda się nam zbudować klimat, to po takim zabiegu rozpłynie się on niczym mgła. Chyba nie o to chodzi w horrorze.
Pennywise był bardziej śmieszny niż straszny. Ale mimo wszystko, podziwiam aktora, który wcielił się w jego rolę. |
I to bardzo mnie raziło w "To". Nie zaprzeczę, doskonale się bawiłam, uśmiałam się lepiej niż przy wielu komediach i naprawdę polubiłam, a nawet pokuszę się o wyrażenie, pokochałam bohaterów. Jednak, nie ma co ukrywać. Nazywanie tego filmu horrorem, to kpina, niedopowiedzenie, żart. Tak, wiem jak to brzmi. Jednak, jeżeli czujecie się obrażeni, to posłuchajcie tego (a raczej przeczytajcie to). Klimat byłby genialny, ale użycie jasnych i żywych kadrów, całkowicie i rażąco innych od znanych nam z horrorów ciemnych, szarawych scen a także jeden z bohaterów, który jak wspomniałam wcześniej, bardzo skutecznie sprawiał, że cały niepokój, który mimo wszystko udało się temu filmowi wykrzesać ze mnie, sprawiały że został on błyskawicznie rozładowany. Przez cały film, trwający 2 godziny i 15 minut, przestraszyłam się 2 razy. Jedynie dwa razy. I tutaj w mojej głowie pojawiło się pytanie, wyrosłam ze strachu, czy po prostu film nie jest straszny? Odpowiedź jest prosta. Ten film nie jest horrorem. Nie jest straszny.
Dla porównania, opiszę wam jak się czułam po obejrzeniu "Kiedy zgasną światła". Gdy oglądałam, były momenty że dosłownie zasłaniałam oczy, nie chcąc patrzeć na to co się dzieje na ekranie. Po wyjściu z kina, trzęsłam się tak bardzo, że koleżanka, z którą byłam na seansie, śmiała się ze mnie przeraźliwie. Musiała mnie przytrzymywać, żebym przypadkiem nie wpadła w jakiś słup. A gdy później, w ciemnościach, jedynie przy świetle latarki z telefonu, szłam do domu, to dosłownie przebiegłam od jednej latarni do drugiej, w obawie, że jeżeli będę dłużej w ciemności, to w moje gardło wbiją się szpony o długości kilkudziesięciu centymetrów a moim oczom, tuż przed śmiercią, ukaże się przeraźliwa twarz potwora. Tej nocy zasnęłam przy zapalonym świetle, plecy mając tak spięte, że naprawdę ciężko było mi zasnąć. I taki film można nazwać horrorem.
Bill i Beverly |
Po "To" nic takiego nie czułam. Nie bałam się, że nagle z kanałów usłyszę krzyk maltretowanego dziecka, wołającego o pomoc, albo że jeżeli się odwrócę to zobaczę mnóstwo czerwonych balonów i w ułamku sekundy zostanę pożarta przez stojącego za nimi klauna. I dlatego też, mimo że film naprawdę mi się niesamowicie podobał i wprost nie mogę doczekać się drugiej części, to czuje się zawiedziona. Nawet mimo tego, że tak naprawdę nie oczekiwałam wiele. Bo nawet tych małych oczekiwań ten film nie spełnił, co niestety trochę mnie zasmuciło. Jednak, nie chcę wam przedstawiać tylko minusów filmu, bo nie chcę was do niego zniechęcić a jedynie wyrazić swoją opinię na jego temat, pokazać jego wady i zalety, zady i walety. A nie same wady, bo to nie o to tutaj chodzi.
Teraz zastanawia mnie jedno. Czy w książce było lepiej? Czy jest ona bardziej straszna? Chyba będę musiała się sama przekonać. Jedno mogę oddać filmowi. Zachęcił mnie do sięgnięcia po twórczość Stephena Kinga. I do przekonania się, czy pierwowzór jest lepszy. Jednak, coś sądzę, że na pewno. Bardzo często jest tak, że książka jest o wiele lepsza od ekranizacji, czemu sądzę, że nie zaprzeczycie.
Ogromnym plusem są bohaterowie i obsada. Genialnie wykreowani przez Stephena i doskonale zagrani przez młodziutkich aktorów. Najbardziej polubiłam Billa. Grający go aktor Jaeden Lieberher nie dosyć, że jest naprawdę przystojnym chłopcem, to niesamowicie podobał mi się jego głos i gra aktorska. Przy żadnych z aktorów nie miałam wrażenia, że są sztuczni, grali bardzo dobrze, tak że naprawdę uwierzyłam, że są tymi postaciami. Stali się jednością, co bardzo podziwiam. Wracając jednak do Billa, chłopak jąkał się i to może też dzięki temu poczułam do niego ogromną sympatię. Sama należę do osób jąkających się, co niestety bardzo skutecznie sprawia, że bardzo mało się odzywam. I zawsze czuję jakąś dziwną więź z osobami, które również się jąkają, nawet jeżeli są to postacie fikcyjne. A Billa nie da się nie lubić. Doskonale wykreowany i doskonale zagrany. Naprawdę go polubiłam i sądzę, że warto było obejrzeć ten film, nawet tylko dla niego ;)
Jednak, hej!, nie zapominajmy o reszcie bohaterów (zachęcam was do zapoznania się z obsadą na stronie Filmwebu). Wiem, że pewnie czekacie, aż opowiem wam o nich coś więcej. A tu figa z makiem, bo nie opowiem. Sami musicie się przekonać jacy są inni bohaterowie. Nie mogę odebrać wam tej przyjemności. Powiem jedynie, że naprawdę warto, bo są genialni. Każdy ma swój unikalny charakter i każdy coś wnosi do filmu. Oprócz Billa polubiłam również Beverly. To co przeżywała ona każdego dnia, było straszne i sama myśl o tym przyprawiała mnie o dreszcze. To, jak dla mnie, było straszniejsze od klauna, od krwi, od śmierci, którą zadawały zębiska potwora. Nigdy nie chciałabym, by takie coś przydarzyło się mnie. Już chyba wolałabym umrzeć. I dlatego, niesamowicie podziwiam Beverly, że po tym wszystkim potrafiła jeszcze być silna i potrafiła kogoś pokochać, że mimo tego co się jej przytrafiło, wciąż czuła i nie zamknęła się w sobie.
Co do historii, to jak najbardziej na plus. Jednak trochę brakowało mi tego horrorowego klimatu, tajemnicy. Mimo wszystko, nie sądzę że "To" jest złym filmem. Broń Boże! Genialna ścieżka dźwiękowa, przemyślana historia, zwroty akcji i jak to nazywam, wścibskie dzieciaki, o durnym poczuciu humoru, czynią z tego filmu coś wartego obejrzenia. Do czego oczywiście jak najbardziej was zachęcam! Jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę z tym gatunkiem i nie chcecie zaczynać, od mrożących krew w żyłach filmów, to ten będzie dla was idealny. Uwierzcie mi, nie będziecie się bać. Głupie żarciki, śmieszne sytuacje, rozładują kłębiący się w was niepokój i dzięki temu będzie się wam przyjemniej oglądało.
Od lewej: Stanley, Mike, Richie, Bill, Beverly i Ben. |
Jednak, jeżeli pochodzicie z grupy miłośników horrorów, a na waszym koncie jest wiele genialnych produkcji, przy których strach towarzyszył wam praktycznie w każdej sekundzie, to będziecie zawiedzeni, a może nawet i znudzeni. Nie ma co tu kryć, jeżeli oczekujecie mocnych wrażeń, to nie szukajcie ich tutaj, bo tylko się rozczarujecie. Mi się bardzo podobało, bo nie oczekiwałam wiele. I jeżeli macie w planach obejrzeć ten film, to nie nastawiajcie się na wybuchy, strach wykręcający żołądek, dreszcze i ściśnięte gardło, bo się zawiedziecie. "To" ogląda się naprawdę przyjemnie i jestem pewna, że jeszcze nie raz do niego wrócę, jednak nie uznaję go za horror, prędzej za komedię z elementami horroru. Nie czuję się zawiedziona (no może odrobinę), bo bawiłam się naprawdę doskonale i bardzo miło wspominam seans. I z niecierpliwością czekam na kolejną część, która na pewno się pojawi.
A wy? Oglądaliście "To"? Jak się wam podobało? Co sądzicie o tym filmie? A może czytaliście książkę? Piszcie w komentarzach! :D
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego dnia <3
Marlena Marszałek
Książkę czytałem po wielokroć i ciężko zgodzić mi się z tym, co zaprezentowałaś:p być może różnica zdań polega z samego, być może indywidualnego, zdefiniowania horroru. W "To", które - zdaniem wielu - jest jedną z najlepszych książek Kinga z najbardziej zmaszczonym zakończeniem, boimy się zwłaszcza niedopowiedzenia. Boimy się reakcji, boimy się nie tylko Tego, ale i ludzi, którzy potrafią krzywdzić, niszczyć i zabijać bez większej motywacji (o ile możemy doszukiwać się tu motywacji). Jeżeli tego nie dostrzeżesz to lektura będzie - niestety - jałowa. W każdym razie generalizowania pozycji (bo fakt, iż dominują wątki typowo kingowskie nie czyni "Tego" wyłącznie horrorem z litrami posoki wylewającymi się z kart) nie jest moim zdaniem przesadnie rzetelny:p
OdpowiedzUsuńJa mówię tutaj o filmie. Nie o książce. Jestem pewna, że książka jest o wiele lepsza i o wiele lepiej działa na umysł ;) Jednak co do filmu, to jestem trochę zawiedziona. Z chęcią sięgnę po książkę, by przekonać się jaki jest pierwowzór, do czego jeszcze bardziej mnie zachęciłeś :)
Usuńdawno temu czytałam książkę, przestraszyła mnie. co do filmu mimo wszystko dam mu szansę, jestem ciekawa, jak wyszedł, może wpłynie na mnie zupełnie inaczej. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZwiastun jest mega i w piątek planuje iść na ten film :D
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar ominąć ten film szerokim łukiem, bo nie cierpię horrorów...ale po Twojej recenzji może jednak się skuszę :D
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam czytać i nie dotrwałam dalej niż 100 stron. Nie podobała mi się. Nudziła i nie straszyła, a King ma to do siebie, że jego książki rozkręcają się długo. Teraz, gdy jestem trochę starsza mam chęć na powrót do książki, ale jest tak obszerna, że przy moim braku czasu nigdy tego nie dokonam. Film mnie ciekawi. Stare "To" nie straszyło, ciekawe czy te będzie w stanie wywołać na mojej skórze gęsią skórkę. Mam nadzieję, że mimo wszystko tak. Bo jestem ogromną fanką horrorów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!
Słyszała o książce jaki i filmie, jednak horrory to ZDECYDOWANIE nie moja bajka ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i również życzę miłego dnia,
Bookomaniaczka :*
Na książkę nieśmiało spoglądam, choć nie ukrywam, że strachliwy ze mnie człowiek i pewnie dlatego jeszcze jej nie przeczytałam ;) Horrorów tym bardziej się boję i nie oglądałam jeszcze żadnego, żebym mogła w spokoju iść nocą do toalety ;)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam jeszcze ani starszej, ani nowej ekranizacji "To", ale książkę czytałam i mi się bardzo podobała, mimo swojej długości. Może się skuszę, chociażby po to, aby porównać ekranizacje z powieścią. Na pewno jednak podoba mi się aktorka, którą wybrano do roli Beverly w nowszej wersji ekranizacji! ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka o psie to pewnie był "Cujo". Jeszcze jej nie czytałam, ale mam zamiar. Prawdę mówiąc, do dziś nie wiedziałam, że została ona zekranizowana! ;o
To zdecydowanie nie film dla mnie, boję się horrorów, więc takim filmom mówię zdecydowanie nie.
OdpowiedzUsuńFilmu nie obejrzę, bo nie przepadam za horrorami, ale czaje się nad książką, chociaż przyznam, że po ,,Chudszym'' mam do Kinga trochę chłodne podejście.
OdpowiedzUsuńDefinitywnie nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://zaczytanaweni.blogspot.com/
Dawno nie byłam w kinie na horrorze ale raczej się nie wybiorę na TO.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Magda
https://booksbymags.blogspot.com/
Nie wiem, czy jestem miłośniczką horror'ów rzadko sięgam po ten gatunek zarówno poprzez filmy jak i książki. Myślę, że "TO" pomimo tego mało strasznego klimatu mogłoby mi się spodobać. Pozdrawiam świetny post :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam, nie czytałam.
OdpowiedzUsuńI nie wiem, czy to się zmieni, bo mimo różnych opinii i tak pewnie padłabym na zawał 😂😂😂
Bardzo chce iść o kina, a ja jako osoba bojąca się wszelkich horrorów, które nawet dla niektórych nie są horrorami to boje się, że i tak popuszczę w portki XDD Jednak będę twarda i obejrzę!
OdpowiedzUsuńFilm totalnie nie dla mnie. Horrorom mówię stanowcze NIE. Potem śniłoby mi się to po nocach XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/
Nie podszedł mi King. I nie udało mi się do niego wrócić. Do kina też nie lubię chodzić... chyba ten film mi nie grozi :)
OdpowiedzUsuń