Korea. Dzieli się na Południową i Północną. Piękny kraj podzielony przez dyktatorów. Niestety, wiele osób, gdy słyszy "Korea Południowa", od razu ma złe skojarzenia. Gdy powiedziałam mamie, że chciałabym tam pojechać, zaczęła mówić, że chyba oszalałam, nie pozwoli mi się tam pchać, po co w ogóle miałabym tam jechać. Jednak ciągnie mnie tam, każdego dnia wyobrażam sobie, jak po raz pierwszy stawiam stopę w Seulu. Nie będę się wypowiadać na temat sytuacji politycznej, bo moja przygoda z Koreą Południową jako krajem, dopiero się zaczęła. Co prawda w październiku minie dwa lata jak słucham k-popu, który niejako ją tworzy, to nie interesowałam się niczym poza muzyką. Od niedawna powoli moja miłość przesuwa się też na inne dziedziny koreańskiej kultury. Filmy, książki, sławetne dramy, ubiór czy tradycje. I dziś, jako że mamy filmową niedzielę, to opowiem wam o filmie, którym wczoraj obejrzałam i w którym po prostu się zakochałam, i jak tylko skończę pisać tego posta, to lecę obejrzeć go jeszcze raz. Opowiem wam o "Tazza 2: Hidden Card" (nie sugerujcie się dwójką w nazwie, nie jest to druga część filmu, a jedynie remaster produkcji która pojawiła się kilka lat wcześniej).
Dae Gil (Choi Seunghyun) to młody mężczyzna, który ma naturalny hazardziany talent. W związku z tym, ze zwykłego dostawcy jedzenia szybko staje się gwiazdą podziemnego światka. Zarabia sporo i cieszy się przy tym uznaniem szefa, dzięki czemu dostaje odpowiedzialne zadanie oszukania pewnej majętnej wdowy. Jednak ostatecznie wszystko kończy się nie tak, jak powinno. Okazuje się, że intryga goni intrygę, a zaufanie komukolwiek może zakończyć się bardzo źle. Zaczyna się ostra jazda bez trzymanki, miłość, krew, pot i łzy, a co najważniejsze hazard.
Nie oszukujmy się, jako że zawsze staram się być z wami szczera, to już na wstępie chcę się przyznać, dlaczego w ogóle sięgnęłam po ten film. Gdyby nie to, a raczej on, to nawet bym nie spojrzała na tę produkcję. Obejrzałam ją tylko i wyłącznie dla T.O.P (Choi Seunghyun), jednego z członków zespołu BigBang, który uwielbiam tak przeraźliwie mocno, że mogłabym słuchać tylko ich. A sam Seunghyun, jest u mnie na pierwszym miejscu, nie tylko w kwestii piosenkarzy, czy raperów, ale także, jak się wczoraj okazało, także i aktorów. Nie dosyć, że niesamowicie przystojny, o głębokim głosie, który nie raz sprawił że miałam ciarki na całym ciele, to jeszcze genialnie gra. Do tej pory nie wierzyłam, że mogę pokochać go jeszcze bardziej. Błąd, błąd, błąd! Po tym filmie na moim telefonie pojawiło się 70 nowych zdjęć, w tym gify, które po prostu uwielbiam!
Oczywiście, jak zawsze, za bardzo się rozwodzę. Oprócz wspomnienia o genialności Top jako aktora, nic więcej o samej produkcji wam nie powiedziałam. Zapewne już wiecie, (jeżeli czytaliście moje wcześniej posty), że jestem typem osoby, która jeśli coś się jej spodoba, to potrafi mówić o tym godzinami, a posty nie raz osiągają kolosalną długość i ilość wyrazów. Czasami może za bardzo skupiam się na własnych odczuciach, emocjach które targają moim sercem i umysłem, sprawiając że obijają się one o ściany ciała. Ale sądzę, że gdy mówimy o książkach, bądź filmach, to jest to bardzo ważny aspekt opinii. Ja sama nienawidzę bezpłciowych recenzji, w których jedyne co autor takowej napisze, to opis filmu i że był fajny, bądź nie. To nie oto chodzi.
Heo Mi-na i Dae Gil |
Także, wracając do filmu. Trwa on prawie 2 i pół godziny. Nie wiem dlaczego, ale jak tak teraz o tym piszę, to brzmi to lekko przerażająco. 2 i pół godzinny film o hazardzie? Przecież to będzie nudne, komu by się chciało to oglądać. Nie patrzcie na jego długość i nie sugerujcie się nią. To, że film jest długi, moim zdaniem świadczy tylko i wyłącznie o tym, że historia w nim zawarta, po prostu na to zasłużyła. W tym przypadku nie było nawet sekundy, w której odwróciłabym wzrok, nudząc się podczas jakiejś nijakiej sceny. Uwierzcie mi, jak już zaczniecie oglądać, to cały ten czas zleci wam jak minuta. Ja sama zaczęłam w nocy, coś koło 24.00. Na początku byłam trochę śpiąca, ale wartkość akcji, to co działo się na ekranie momentalnie mnie rozbudziło (i nie mam tu na myśli gołej klaty Seunhgyuna),oglądałam z zapartym tchem i szeroko otwartymi oczami. Były momenty, co dosłownie krzyczałam szeptem, ( w końcu rodzice po powrocie z osiemnastki mojego kuzyna spali sobie grzecznie na parterze, obudzenie ich nie wchodziło w grę) rozpaczając nad losem głównego bohatera, a były też chwile co się uśmiechałam się jak głupia i wpatrywałam się w ekran laptopa z szeroko otwartymi oczami (tak, scena z gołą klatą Seunghyuna). Bardzo przeżywałam ten film i wprost nie mogłam się od niego oderwać. Zachwycałam się nie tylko grą aktorską, ale także pomysłem na fabułę, genialnymi ujęciami i ruchem kamery, czy wszechobecnym dymem, krwią, walką, pięknymi kobietami, pięknymi mężczyznami, hazardem, spojrzeniami pełnymi zacięcia.
Nie miałam wrażenia, że oglądam film koreański, co specjalnie podkreślam. Po dramach wiem, że koreańskie produkcje filmowe, mają to do siebie, że naprawdę mocno się wyróżniają. Dla mnie to dobrze, bo jestem zapoznana z kulturą tego kraju i uwielbiam to, ale niestety osoby, które nie miały wcześniej z nią styczności, może to odpychać, nie ważne jak świetna będzie dana produkcja. A w przypadku "Tazzy" jest całkowicie inaczej. Widać, że to Korea, ale film jest stworzony w taki sposób, że bardzo przypomina kino amerykańskie, co sądzę że jest w tym przypadku ogromnym plusem. Ten film przyciąga, ma w sobie coś takiego, co do ostatniej sekundy nie pozwala się oderwać. Ukazanie tej ciemnej strony Korei, ciemnej strony człowieka, pragnącego jedynie pieniędzy i który dla nich jest gotów zrobić wszystko, wprawia momentami w osłupienie. To nie jest prosty film.
Muszę przyznać, że jego głębokość momentami sprawiała, że pękało mi serce. Cała akcja prowadzona jest bardzo tajemniczo, każda scena jest przykryta woalem intryg, które sprawiają że musimy się naprawdę mocno skupić, jeżeli chcemy wyłapać istotne szczegóły, mimo że tak naprawdę możemy je ujrzeć bez większego problemu. Nie ma tutaj tajemnicy. Wszystko mamy podane jak na talerzu, nic tylko siadać i zajadać. Jednak, to nie o tajemnicę, a o smak dania się tutaj rozchodzi. Bo mimo, że wygląda ono prosto, to jeżeli je przekroimy i spróbujemy, to odkryjemy ból, smutek, cierpienie, odkryjemy podekscytowanie tym co dzieje się na ekranie. "Tazza" nie jest płytkim filmem, czasami ni z tego, ni z owego, trafimy na moment, który swój początek miał poza ekranem, nie mieliśmy o nim pojęcia i nagle go utracimy (jak obejrzycie, to będziecie wiedzieć o który moment mi chodzi), zaboli nas to bardziej niż mogłoby się wydawać. I dla takich chwil, warto obejrzeć ten film, bo niektóre sceny w nim potrafią poruszyć nas bardziej, niż reszta. Ta jedna scena, o której teraz mówię, niesamowicie mną poruszyła i zasmuciła. Sprawiła, że czułam się jakbym coś straciła.
Zakochałam się w tym filmie, bezgranicznie i niezwykle mocno. Zaczęłam oglądać dla Choi Seunghyuna, skończyłam go ze świadomością, że był on cholernie dobry. I jestem pewna, że nie raz do niego wrócę. Może to dziwne, ale ten film strasznie mi się kojarzy z "Iluzją". Nie bardzo rozumiem skąd w mojej głowie takie skojarzenie. I trochę mnie to dziwi. Jednak niezaprzeczalnie, z nią właśnie mi się kojarzy. Może to przez końcowe sceny, które były naprawdę ekscytujące i oglądałam je z zapartym tchem (tak, także dlatego że Seunghyun był topless), nie mogąc doczekać się jak rozwinie się akcja. To było niesamowite!
Każdy z bohaterów ma niezwykły charakter, każdy z nich był idealnie napisany i doskonale zagrany. Strasznie polubiłam Heo Mi-nę (graną przez Shin Se-kyung), która miała naprawdę niezły charakterek i już od samego początku wiedziałam, że odegra jakąś bardzo ważną rolę w fabule. I nie myliłam się. Co do złych bohaterów, którzy zazwyczaj byli bossami hazardzianej mafii (można tak to w ogóle nazwać?), to nienawidziłam ich całym sercem, więc jak widać, spełnili oni swoją rolę. Denerwowało mnie to, że dla pieniędzy (im większych tym lepiej), potrafili zrobić wszystko. Byli do cna zgnici, przeżarci przez hazard. A to, co jeden z nich zrobił Dae Gilowi (główny bohater), sprawiło że ogarnęła mnie przeraźliwa wściekłość i miałam ochotę udusić gnoja gołymi rękami.
Ogromnym plusem w produkcji jest muzyka. Idealnie dopasowana, nadająca klimatu, momentami wprawiająca w doskonały humor. Jest ona bardzo ważnym aspektem w filmie i bez niej naprawdę wiele by stracił. Do tego, wyżej wspomniani aktorzy, ujęcia, fabuła, akcja i mamy dzieło, które swoją wyjątkowością chwyci nie jedno serce. Moje chwyciło i to wyjątkowo mocno. Jestem pewna, że i wam film się spodoba! Koniecznie musicie go obejrzeć, bo naprawdę warto. Co prawda, jak każdy film, także i ten ma wady, których nie da się ukryć, np. dziwny wątek miłości, która pojawiła się znikąd, bez żadnego powodu, ot tak. Na początku trochę mi to przeszkadzało, nie znali się, a Dae Gil poleciał jedynie na jej piękną twarz, dopiero później bardziej się poznali i zakochali w sobie, z drugiej strony, później zrozumiałam, przyswoiłam ją i pokochałam tę miłość. Mimo wad, film ma w sobie coś takiego, co sprawia że wprost nie można się oderwać (co powtórzyłam już chyba ze 4 razy w całej tej opinii), co w dużym stopniu zawdzięcza aktorom.
Wiem, że moja opinia to straszna plątanina myśli. Mam jednak nadzieję, że zachęciłam was do obejrzenia tej produkcji, uważam że naprawdę warto, nie ważne czy jesteście zapoznani z Koreą czy nie ;) To istna kwintesencja tego, czego wymagamy od filmów. Niczego mu nie brakuje, możecie spędzić przy nim genialne dwie i pół godziny. Serdecznie go wam polecam!
Pozdrawiam i ściskam, Marlena Marszałek
Film wydaje się być ciekawy, ale chyba raczej nie w moim guście. Nie jestem aż tak zafascynowana Koreą. Za to Czarnobylem - och! Zbieram, zbieram i uzbierać na wycieczkę nie mogę.:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!
Seunghyun ma coś w sobie, ale nie znam się na hazardzie, dlatego pewnie przez większość czasu nie wiedziałabym, co dzieje się na ekranie. Poza tym, moje zainteresowanie Koreą i wszystkim, co z nią związane minęło, ale podrzucę tytuł tego filmu znajomej, która wciągnęła się jakiś czas temu w dramy koreańskie. Może również jej się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie, ale to kompletnie nie moje klimaty :(
OdpowiedzUsuńJakoś taka tematyka filmów mnie nie do końca interesuję, choć nie mówię nie kiedyś :D
OdpowiedzUsuńTo chyba nie jest coś dla mnie, ale może kiedyś się przekwalifikuje w filmach! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
books-hoolic.blogspot.com
Opowiadasz ciekawie i kusisz, ale jednak... no, to nie są moje klimaty :( w ogóle Daleki Wschód mnie nijak nie ciągnie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Raczej na ten moment nie mam ochoty na taki film :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie mój gust, jednak bardzo fajnie wszystko opisałaś.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, jednak nie przepadam za filmami. :(
OdpowiedzUsuńNie mój gust, ale wiem komu mogę to polecić :D
OdpowiedzUsuńTo chyba produkcja nie dla mnie, ale wzmianka o muzyce bardzo zachęca :)
OdpowiedzUsuńT.O.P <3 Kocham koreańskie dramy i za filmami też przepadam. Co prawda ta produkcja jest totalnie nie w moim stylu, ale dla Choi'ego go obejrzę <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :P
http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/
Nie oglądam filmów. Przeważnie. Czasami coś tam... ale to musi być coś naprawdę mojego, a to tak nie brzmi :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za takimi filmami, ale tak fajnie go opisałas, że jak tylko będę miała okazję to obejrzę go z czystej ciekawości 😀
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawie, chyba przy okazji kiedyś zobaczę :d
OdpowiedzUsuńNo niestety hazard jest naprawdę sporym problemem i trzeba we właściwy sposób szukać pomocy, aby z niego wyjść. Myślę, że nie każdy poradzi sobie z walką z uzależnieniem samodzielnie. Informacji o leczeniu hazardu szukajcie na stronie https://dezyderata.com/leczenie-uzaleznienia-od-hazardu/ . Myślę, że ktoś znajdzie tam pomoc.
OdpowiedzUsuń