Menu

8.11.17

Książka, którą każdy powinien przeczytać - 60. "Lirogon" Cecelia Ahern recenzja


Uwielbiam książki pani Cecelii Ahern, jednak sama nie wiem dlaczego, strasznie je sobie dawkuję. Widząc je w księgarni, nie sięgam po nie tak chętnie jak po inne, mimo tego że naprawdę cudownie czyta mi się twórczość tej autorki. Przeczytałam już od niej 3 książki (wiem, nie jest to jakaś ogromna liczba, to właśnie przez to dawkowanie), czyli "Ps. Kocham Cię", która jest moją ulubioną, "Kiedy cię poznałam" (recenzję znajdziecie tutaj) i kilka dni temu skończyłam "Lirogon". Moja koleżanka Angelika (możecie ją kojarzyć z instagrama zaczytana_angelika), bardzo chwaliła tę książkę, więc jak tylko miałam możliwość to poprosiłam o nią wydawnictwo. Jednak w chwili, gdy do mnie dotarła, chęć jej przeczytania jakoś opadła. Sama nie wiem dlaczego. Wcześniejsze książki autorki niesamowicie mi się podobały, Cecelia pisze w niezwykły sposób, potrafi z pozoru prostego pomysłu stworzyć coś, co albo wyrwie ci serce, albo nim zawładnie. 


Także "Lirogon" leżał i czekał na swoją kolej. Trochę to zajęło, za co z góry przepraszam. Jednak nie żałuję, że przeczytałam go kilka dni temu. Wydaje mi się, że jesień jest idealną porą do zagłębienia się w tę książkę. Mam wrażenie, że gdybym przeczytała ją wcześniej, to nie byłaby ona tak klimatyczna. Mogę się mylić, jednak jak dla mnie, jest ona wprost idealna na jesienne wieczory, polecam z czymś słodkim i ulubioną herbatą. Skoro już mówię o herbacie, to uwierzcie mi, podczas tej książki wypiłam jej naprawdę ogromną ilość. Jestem ogromną fanatyczką herbaty z cytryną, nie raz potrafię wypić 5-6 kubków dziennie! Wy też tak macie? A może pijecie coś innego?

Ale, wracając do naszego cudownego ptaka. "Lirogon" to niezwykle piękna opowieść. Opowiada ona o Laurze, samotnej młodej kobiecie, która żyje w maleńkim domku, głęboko w lesie południowo-zachodniej Irlandii. Skrywa ona pewien cudowny dar, dar który porusza serca i umysły, tak niezwykły, że ciężko w niego uwierzyć. Jej talent polega na naśladowaniu dźwięków, nie ma takiego, którego by nie powtórzyła. Dźwięki bardzo wiele mówią o jej myślach, o jej uczuciach, są w jej życiu bardzo ważne. Jednak nie do końca zdaje sobie ona sprawę z tego niezwykłego daru. Nagle, za sprawą zaskakującego zbiegu okoliczności staje się ogromną gwiazdą, ukochaną przez miliony. Jednak, czy kobieta poradzi sobie sama w nowym dla siebie otoczeniu? Czy poradzi sobie z trudnościami i niebezpieczeństwami czyhającymi w tym bezwzględnym świecie? I czy nowo poznana wielka miłość pomoże się jej z tym uporać? 

I kolejny raz autorka niesamowicie mnie zaskoczyła. "Lirogon" jest jedną z tych książek, które po przeczytaniu nie opuszczają czytelnika tak łatwo. Dobrym tego przykładem jestem ja. Normalnie po przeczytaniu jakiejś książki, piszę recenzję szybko i bez żadnego problemu. Tutaj jednak mam problem. Ta powieść tak mną zawładnęła, że nie potrafię porządnie poskładać myśli i ich tutaj spisać. A gdy szukam jakiegoś słowa to błyskawicznie mi ono ucieka i w głowie pozostaje pustka. Pamiętam jedynie Laurę, jej niewinność, jej niezwykle dobre serce, delikatność i tą jakby dziecięcość. 

Główna bohaterka ma 26 lat, jednak nie jest taka jak inni. Od maleńkiego skrywana, nikt nie ma pojęcia, że dziewczyna w ogóle istnieje. Teraz mieszka sama, a jedynym jej pocieszeniem są książki, one są jej światem, w nich się zatraca. Uwielbia przyrodę i dźwięki. Naprawdę ciężko jest jej nie polubić. Mimo że na pierwszych stronach możemy odebrać ją jako dzikuskę, małomówną, skrytą w sobie, to później nie raz zaskakuje ona swoim intelektem i niezwykłą inteligencją. Jest niesamowicie łatwowierna i bardzo łatwo można ją zranić. Delikatna, eteryczna, jakby nie z tego świata. Choć na pierwszych 100 stronach nie bardzo ją lubiłam, to później ją pokochałam. Chciałabym kiedyś stać się takim człowiekiem jak ona. Imponowała mi nie tylko wrażliwością, ale także i płochliwością. Laura była jak ptak, niezwykle piękna, zachwycająca, o wspaniałym talencie. Jednocześnie pragnęła jedynie wolności. Jednak bardzo łatwo poddawała się czyjemuś zdaniu. To nie mogło skończyć się dobrze. 

"Zaszłam daleko, ale przede mną jeszcze długa droga. Moje marzenie? Moje marzenie to odlecieć w przyszłość jak na skrzydłach"

Nie chcę wam nic więcej pisać na ten temat, bo zdradzę zbyt wiele, choć szczerze mówiąc, nie sądzę by to wam jakoś bardzo przeszkodziło w czytaniu. A dlaczego tak myślę? Bo tej książki nie czyta się dla fabuły (na początku może tak), a dla przesłania. A ono po prostu zapiera dech w piersiach, chwyta za serce, porusza jakąś strunę gdzieś w głębi czytelnika. Nie potrafię tego wytłumaczyć, musicie się sami przekonać. Ja jestem zachwycona. I jestem pewna, że jeszcze wrócę do tej książki. 

Co do fabuły, nie jest jakoś specjalnie oryginalna, oprócz kilku łamiących serce momentów, jednak jest w niej coś takiego, co każe nam zatrzymać się na dłużej, czytać wolniej, delektować się. Charyzmatyczni bohaterowie, jakaś taka niesamowita lekkość pióra (dosłownie i w przenośni), rozmyślania i zastanawianie się nad sensem tego wszystkiego. Wbrew pozorom "Lirogon" jest powieścią bardzo głęboką, co zauważamy dopiero na ostatnich stronach. Ostatnie rozdziały uskrzydlają. A przynajmniej mnie uskrzydliły i sądzę, że z wami będzie to samo. To było niezwykłe uczucie i szkoda, że książka nie ma więcej stron. 

Zakończenie jest przepiękne, w pełni satysfakcjonujące. Starałam się je przewidzieć, ale mimo wielu pomysłów, ani jeden nie był nawet odrobinę podobny. I bardzo dobrze. Dzięki temu było ono jeszcze bardziej magiczne, przepełnione duchowością i niezwykle subtelne. Gdyby nie to, że naprawdę ciężko mnie skłonić do płaczu przy książce, to sądzę że kilka łez by spłynęło. 

Jednak, jedna rzecz, a raczej bohaterka bardzo mnie irytowała. Mam na myśli Bo. Nie powiem wam kim ona jest, jak tylko zaczniecie czytać, to sami się przekonacie. Denerwowało mnie to, jaka była ona w siebie zapatrzona. Gdyby nie to i jej ślepota z tym związana, to po przeanalizowaniu całej sytuacji, zrozumiałaby jak źle robi. Niby miała takie dobre serce, jednak miałam wrażenie że to tylko przykrywka. W ogóle Bo jest cholernie (wybaczcie mi to stwierdzenie) nie do zniesienia. Każdy rozdział z jej perspektywy przyjmowałam z niechęcią. Za to Solomon, mimo że nie był perfekcyjny, to zaskarbił sobie moje zaufanie i przyjaźń. On jedyny był na tyle otwarty na świat, że od razu zauważył, że pomysł Bo, był bardzo złym pomysłem. On jedyny w pełni rozumiał Laurę, a Bo nawet nie starała się jej zrozumieć. 

A co do wątku miłości, piękny, to prawda, jednak i bez niego by się obyło. Miałam wrażenie, że był on lekko przesadzony. Ale dobrze, przyjmijmy, że to miłość od pierwszego wejrzenia, nie będę się czepiać. 

Podsumowując, "Lirogon" to niesamowita opowieść o znajdowaniu samego siebie, miłości, wrażliwości, o zagubieniu się w nowym świecie. Pokazuje, że czasami, gdy się zagubimy to wystarczy się jedynie cofnąć, spojrzeć w tył i dokładnie wszystko przemyśleć. Powieść ta, niczym australijski ptak, tytułowy Lirogon jest niezwykła, porusza nie tylko umysł, ale także i serce. Opowiada także o niesamowitym talencie, który dobrze wykorzystany łapie za serca, ale jeśli trafimy w złe ręce, to może zniszczyć. Mimo, że porusza ciężki temat, to jest napisana z lekkością, czyta się szybko i z coraz większym zaciekawieniem. Nie brakuje tu tajemnic, które tylko podsycają ciekawość i nie pozwalają się oderwać od książki. Jest to historia, którą każdy człowiek, uznający siebie za czytelnika powinien chociaż raz przeczytać. Pięknie napisana, poruszająca i na długo zapadająca w pamięć. Polecam ją wam z całego serca! Jest warta każdej wydanej na nią złotówki, każdej minuty którą przy niej spędzicie!

Pozdrawiam cieplutko i widzimy się już w piątek! 
Marlena Marszałek

16 komentarzy:

  1. Ciekawa książka, ale niestety raczej po nią nie sięgnę. Po prostu mam aktualnie za dużo książek do przeczytania.

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zaciekawiona tą książką. Zapowiada się naprawdę ciekawie :)
    Pozdrawiam, Tiggerss
    https://tiggerssreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja znam jedynie "Love Rosie" tej autorki i ubóstwiam tę książkę, więc może warto poznać też "Lirogon".

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ahern, przeczytałam chyba 6 czy 7 jej książek i tę też muszę przeczytać, zwłaszcza po tak zachęcającej recenzji, pozdrawiam, Asia z ucztadladuszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za stylem pisania tej autorki, więc i tę pozycję sobie odpuszczam.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze o niej nie czytałam, ale w sumie czemu nie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Głupio mi, że to książka, którą każdy powinien przeczytać, a ja wcześniej nie znałam nawet jej tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałam się zabrać za Love, Rosie, ale styl autorki do mnie nie przemawiał, może jednak dam jej drugą szansę przy Lirogon :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię tę autorkę, ale po tę książkę raczej nie sięgnę :) Choć kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa pozycja, chyba muszę się z nią zapoznać! :)

    Pozdrawiam,
    lunafisher.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę przejść obojętnie obok Twoich zachwytów:) Z chęcią przeczytam "Lirogon" bohaterka wydaje się niezwykle ciekawa <3
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  12. PS: Kocham Cię, nie było filmu? Czy to było na podstawie jej książki? Uwielbiam Twoje recenzje, są takie emocjonalne :) jak Tobie się coś podoba to normalnie widać to.. więc może specjalnie dla Ciebie wezmę się za książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam książki Cecelii Ahern i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła przeczytać tę pozycję :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Do mnie nie przemawiają książki tej autorki :/

    OdpowiedzUsuń
  15. O autorce słyszałam już wiele dobrego i mam zamiar dać jej szansę, nie wiem kiedy i jaką książką ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem bardzo ciekawa tej powieści, ale pewnie sięgną po nią później, niż szybciej :D

    OdpowiedzUsuń